Kaczor postawił sobie pomnik [recenzja]

0
267
źródło: Egmont.pl

W listopadzie 2021 roku miała swoją premierę kolejna część Kaczogrodu Carla Barksa, Stawiłem sobie pomnik.

Zanim pomnik się pojawi…

Ta część Kaczogrodu od początku była promowana jako „świąteczny hit” z wielu powodów, nie tylko jako prezent pod choinkę. Mimo iż święta Bożego Narodzenia już minęły, to ten tom Kaczogrodu możemy przecież dalej przeczytać. Skoro mowa o pomnikach, to na wstępie mamy właśnie przedstawienie Carla Barksa jako budowniczego. Rzecz jasna, chodzi tu o pomniki i najsłynniejsze budowle w Kaczogrodzie. To, jaką on miał fantazję i wyobraźnię… po prostu nie mieści się to w głowie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że potrafił on nie tylko wymyślać – ale wszystkie swoje pomysły narysować. Taki talent zdarza się raz na… sto lat.

Co z tym pomnikiem?

Po krótkim wstępie o Carlu budowniczym, mamy tytułowy komiks – Stawiłem sobie pomnik. Ogólnie sprawa wyglądała tak, że burmistrz Kaczogrodu chciał wybudować ogromny pomnik na cześć Korneliusza Kwaczaka – założyciela owego miasta. Zgłosił się więc do najbogatszego kaczora na świecie, Sknerusa McKwacza. Ale ten – i chyba nikogo to nie zaskoczy – nie chciał na zasadzie: „nie, bo nie”. Jednak sprawa nabrała tempa, gdy do miasta przyjechała rzekomo najbogatsza postać, jeszcze bogatsza od Sknerusa. Mało tego, zaproponował opłacenie budowy pomnika. McKwacz, oczywiście, nie mógł tego przeżyć. No i zaczęła się bitwa – każdy kolejny pomnik był większy i lepiej ozdobiony, niż poprzedni. Jakby tak spojrzeć na to z innej perspektywy, to w sumie… aż dziwne, że znaleźli tyle czasu na to. Tylko po to, aby udowodnić wyższość Sknerusa. Mało tego, w pewnym momencie na tabliczkach zaczęły się pojawiać czcionki napisane złotym kolorem. Można byłoby zacytować klasyka – „złote, a skromne”. Na jaw wyszło, że Sknerus McKwacz „oprócz pieniędzy, to najbardziej lubi rywalizacje”. To było widać do samego, dość zaskakującego, końca. No, ale… chciał? To miał.
Święta
Ten tom Kaczogrodu zawiera dużo historii w ramach świąt Bożego Narodzenia. Tak, zbliżamy się do Wielkanocy, lecz komiks Opowieść przedświąteczna jest po prostu genialny. Zaangażowanie Kaczora Donalda w dobry, szczytny cel mnie niezwykle zaskoczył. Nie wiem natomiast jak ocenić tak zwaną karmę, która dopadła jego wujka. Z jednej strony było mi go trochę żal, ale z drugiej – sprawiło to, iż Sknerus postąpił bardzo szlachetnie. Dobrze, stracił trochę pieniędzy… lecz postąpił słusznie. Opowieść przedświąteczna jest wzruszająca i radosna, mimo fanaberii i nerwicy McKwacza – ale tutaj prawdopodobnie każdy czytelnik jest do tego przyzwyczajony. Podsumować mogę to tak, że jak tęsknicie za Wigilią – to część Kaczogród – Stawiłem sobie pomnik od razu ruszy z pomocą.
Podsumowanie
Kaczogród – Stawiłem sobie pomnik zawiera takie obrazki, które nie były przez nas znane wcześniej. Aczkolwiek pojawiły się takie fragmenty, które sprawiły we mnie uczucie deja vu. Najwidoczniej Barks lubił powspominać swoje słynne momenty, które przeszły do historii. Także w formie memów, ponieważ po raz kolejny zauważyłam kadry, które znałam wcześniej właśnie za sprawą śmiesznych obrazków krążących w Internecie. Reasumując, opisywany dzisiaj tom, jest przyjemny i zawiera w sobie dużą dawkę humoru.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości Egmont Polska. Komiks można kupić na stronie Egmont.pl.
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments