Na początku stycznia 2023 roku ukazał się kolejny komiks z cyklu Kaczogród – Papuga z Singapuru.
Niniejszy album zawiera komiksy Carla Barksa z lat 1945–1946. Ptak z tytułowej opowieści ma na imię Joe, a jego dziób skrywa niewyparzony język, który wyjątkowo daje się we znaki Donaldowi. Z kolei w komiksie Mądry pies kaczory postanawiają przyjąć pod swój dach kudłatego czworonoga. Kaczor upiera się, że zwierzę musi mieć rodowód i należeć do najinteligentniejszej rasy na świecie. Wszystko oczywiście toczy się zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażał. Zwierząt jest w tym zbiorze więcej. W jednej z historii siostrzeńcy zaprzyjaźniają się z młodą foczką, a w innej – ich wujek usiłuje zdobyć indyka, żeby tradycji na Święto Dziękczynienia stało się zadość. Najdłuższy komiks w tomie, Postrach rzeki, opowiada o pewnym wodnym potworze. Donald nie potrzebuje jednak zwierząt, żeby wpaść w tarapaty. Wystarczy, iż postanowi zwrócić znalezione pieniądze, zaimponować Daisy tężyzną fizyczną, albo kolejny raz rywalizować ze swoimi siostrzeńcami w wędkowaniu lub puszczaniu latawców.
Konkretna historia
Ja jednak, tradycyjnie, skupię się na konkretnej i tytułowej historii – a mianowicie na Papudze z Singapuru. Choć polecam ogromnie przeczytać przedmowę, gdyż dowiedzieć się możemy o powiązaniach autora, Carla Barksa, z Polską i historię tłumaczeń jego komiksów na nasz język. Absolutnie niezwykła opowieść, która daje również odpowiedzi na wiele pytań zadawanych przez lata ze strony wiernych czytelników i fanów kaczek. Dobrze, to teraz wróćmy do Papugi. Przyznam szczerze, że stęskniłam się za czytaniem komiksów Barksa, a więc radość moja była podwójna. Faktycznie, Joe miał niezwykle niewyparzony język, który na samym początku denerwował nawet Hyzia, Dyzia i Zyzia. Choć, koniec końców, wszyscy się polubili, ale nawet oni nie zdali sobie sprawy z powagi sytuacji. Joe omyłkowo – a może jednak nie? – trafił do siostrzeńców za darmo, wobec czego ich wujek Donald musiał się zgodzić na przyjęcie papugi pod ich wspólny dach. Jak to się skończyło? Cóż, ptaszysko z nimi do końca życia nie zostało – ale co on tam przeżył (i narozrabiał), to jego! Już dawno tak się nie śmiałam czytając jakikolwiek komiks.