W lutym 2022 roku miała swoją premierę kolejna część Kaczogrodu Carla Barksa, Skarb Pizarra.
Kolejny skarb
We wstępie dowiedzieć się możemy skąd amerykański rysownik, Carl Barks, czerpał inspiracje a propos skarbów i przygód z nimi związanych. Mało tego, jako ciekawostkę podano fakt, iż amerykański reżyser, scenarzysta i producent filmowy – Steven Spielberg – jest wiernym fanem twórczości Barksa. Po sympatycznych informacjach i podanych źródeł, przechodzimy od razu do tytułowego komiksu.
Konkretna historia
Już gołym okiem można zauważyć, iż Skarb Pizarra jest najdłuższą historią w lutowym tomie Kaczogrodu, lecz nie ma co się tutaj dziwić. Kim byłby Sknerus McKwacz bez chęci zdobycia jeszcze większej ilości pieniędzy? Kim byłby Donald ze swoimi siostrzeńcami, jak nie pomocnikami i ratownikami starszego wujaszka przed kłopotami w trakcie takich wypraw? Właśnie. Kaczory ruszyli w podróż w Andy, aby odnaleźć zaginione inkaskie kopalnie złota. Tutaj warto zaznaczyć, że w trakcie czytania tego komiksu możemy się wiele dowiedzieć o Hiszpanii i o królu Filipie II. Po bardzo skomplikowanej – naprawdę bardzo skomplikowanej! – wędrówce i nieświadomości pokonania wielu wrogów, dzielne kaczki dotarły na miejsce… w którym chyba nikt nie chciałby trafić. Zakończenie jest totalnie zaskakujące, lecz może sprawi to, że McKwacz zacznie czytać listy do ostatniej linijki tekstu. Może następnym razem posłucha swojego siostrzeńca, chociaż raz.
Bezpłatna taksówka
W tej części Kaczogrodu mamy także, tradycyjnie, kilka jednostronnych historyjek. Na przykład Transport miejski, który mnie naprawdę rozbawił do łez. W takich momentach to aż zazdroszczę, że sposoby Sknerusa nie działają w rzeczywistości. Chociaż… jakby się tak uprzeć… Nie wiem, mieszane uczucia mam, lecz najbogatszy kaczor na świecie zyskał to co chciał – bezpłatną taksówkę, która wcale nie przypominała taksówki, ale przynajmniej potrafiła jeździć i zaprowadziła go do centrum miasta. Jest również Nowy dom, który mnie wręcz wzruszył. Jeśli jednak trafi się jakiś czytelnik, który uwielbia koty, to tym bardziej pokocha narysowane przez Carla Barksa te kadry.
Podsumowanie
Jest bardzo dobrze. Co prawda, niektóre kaczogrodzkie historie nie porywają aż tak bardzo, jakbym chciała, lecz wiele razy miło się zaskoczyłam. Chociażby tym, że w jednym komiksie zobaczyć gościnnie mogliśmy latającego pomocnika, a mianowicie… Dumbo. Tak, tego Dumbo. Dużo scen i pola do popisu miał Diodak, a także Babcia wszystkich kaczorów. Poznaliśmy kolejne zawody Donalda – to meble przenosił w trakcie przeprowadzek, to pożary gasił, to znowu był fatalnym romantykiem… Dobrze, „romantyk” to nie zawód, lecz uważam, iż takim fatalnym nie był. Nie jego wina, że szczęściarz-kuzyn Goguś ciągle mu wszystko psuł, a Daisy nie potrafiła być obiektywna. Teraz doszłam do wniosku, iż najwięcej było Kaczora Donalda w tej części i to ciekawe zagranie, coś innego oraz świeżego. Nie pozostało nic innego, jak tylko czekać na kolejny tom Kaczogrodu.