Nita Strauss – „The Call of the Void” [recenzja]

0
190
The Call of the Void

Nita Strauss, słynna gitarzystka, wydała drugi album – The Call of the Void! Tym razem z całą masą gości!

The Call of the Void zawiera 14 oryginalnych utworów, w tym 8 piosenek z gościnnym udziałem różnych wokalistów i wokalistek. Dodatkowo, każdy z tych 8 numerów ma instrumentalną wersję. 

Tracklista płyty przedstawia się następująco:

  1. Summer Storm
  2. The Wolf You Feed (feat. Alissa White-Gluz)
  3. Digital Bullets (feat. Chris Motionless)
  4. Through the Noise (feat. Lzzy Hale)
  5. Consume The Fire
  6. Dead Inside (feat. David Draiman)
  7. Victorious (feat. Dorothy)
  8. Scorched
  9. Momentum
  10. The Golden Trail (feat. Anders Fridén)
  11. Winner Takes All (feat. Alice Cooper)
  12. Monster (feat. Lilith Czar)
  13. Kintsugi
  14. Surfacing (feat. Marty Friedman)

+8 instrumentalnych wersji, o których była mowa powyżej.

Co Nita powiedziała o płycie?

Czułam, a wytwórnia i wszyscy zgodzili się, że nadal ważne jest dla mnie, aby zachować swoją tożsamość jako gitarzysta, a nie tylko zbytnio odgałęziać się i mówić:„ Dobra, teraz to tylko goście”. Pozwólcie mi wciąż mieć trochę tego, co mnie definiuje. A utwory instrumentalne, które napisałam na tej płycie, są, jak sądzę, lepsze niż cokolwiek, co zrobiłam na pierwszej płycie… Nie wiem, czy mogłoby być bardziej emocjonalnie, ale to bardzo emocjonalne utwory muzyczne i myślę, że tym razem są trochę lepiej wykonane. Więc myślę, że tym razem wszystkie piosenki są bardziej przemyślane, lepiej skomponowane.

Co do tytułu The Call of the Void, Nita powiedziała:

Czy kiedykolwiek byłeś na szczycie wysokiego budynku i przez moment pomyślałeś: „…mogłbym teraz skoczyć?” To uczucie jest czasami nazywane „Zewem Pustki” i jest również znane jako „fenomen wysokiej pozycji”. To nie jest impuls samobójczy, raczej coś zupełnie odwrotnego – podświadoma decyzja, by żyć swoim życiem. Jak trafnie ujęła to badaczka April Smith: „Chęć skakania potwierdza chęć życia”.

Teksty na The Call of the Void

Myślę, że teksty na tej płycie oddają bardzo dobrze ten tytuł. Wystarczy spojrzeć na przykład na Dead Inside i zestawić z Victorious. Jak powiedziała Nita:

Victorious to hymn, którego zawsze pragnąłem, piosenka o inspirowaniu zmian, nieustannym marszu naprzód. To utwór o chęci ratowania siebie zamiast czekania, aż ktoś zrobi to ktoś inny. Śpiewamy o tym, żeby nigdy nie wycofywać się z walki.

Ciekawa jest geneza tekstu The Wolf You Feed, który jest inspirowany legendą rdzennych Amerykanów. Jak powiedziała Nita:

Jestem bardzo dumna, że mogę wypuścić ten utwór, zwłaszcza teraz. Ten moment w historii, czy to w polityce, muzyce, mediach społecznościowych, czy w życiu osobistym, otworzył oczy wielu ludziom na dwa wilki i być może ta piosenka przypomni, że wszyscy mamy możliwość wyboru sposobu, w jaki zareagujemy na pewne rzeczy. 

Z kolei Alissa White-Gluz powiedziała, że:

W całej piosence utrzymałam analogię do dwóch wilków jako podstawy, jednocześnie podkreślając dychotomię dwóch stron konfliktu, który wszyscy w sobie nosimy. 

Goście na The Call of the Void

Przede wszystkim, na tej płycie Nita zgromadziła wielu fantastycznych wokalistów i wokalistek – Chris Motionless (Motionless In White), Alissa White-Gluz (Arch Enemy), Lzzy Hale (Halestorm) czy Dorothy (Dorothy). Każdego z tych artystów mega lubię i cenię, dlatego sądziłam, że piosenki z ich udziałem będą dla mnie absolutnymi bangerami. Tak do końca się nie stało. O ile The Wolf You Feed (z Alissą) i Victorious (z Dorothy) bardzo mi podeszły, o tyle Through The Noise (z Lzzy) i Digital Bullets (z Chrisem) już nie. To nie są złe numery, ale niezapamiętywalne dla mnie. WYF i Victorious wpadają w ucho, chcę ich słuchać, a przy okazji premiery leciały u mnie na pętli. Mimo mojej miłości do Lzzy i Chrisa muszę powiedzieć, że piosenki z nimi na The Call of the Void są jedynie okej.

Poza wymienionymi paniami i Motionlessem, u Nity gościnnie pojawili się David Draiman (Disturbed), Alice Cooper (Alice Cooper, Hollywood Vampires), Lilith Czar, Anders Fridén (In Flames) i Marty Friedman. Żaden z numerów, na którym któraś z tych osób się pojawiła, nie powalił mnie. Mimo tego, że Lilith lubię, to Monster – ponownie – jest dla mnie jedynie dobrym utworem. Takim, którego mogę posłuchać, ale nie będę specjalnie do niego wracać. Co do Dead Inside (z Draimanem) lub Winner Takes All (z Alice), nie powiem, żeby te piosenki były złe, ale nie są bangerami. One są poprawne – zgrywają się zgrabnie z całością, natomiast nie wychodzą poza określenie „w porządku”.

Mimo talentu Nity i zgrabnie skomponowanych kompozycji, a także świetnych wokali, TCOTV nie jest dla mnie płytą roku. Jest to przyjemna płyta, którą bardzo lubię. Ale nie jest moją ulubioną. Brakuje jej tego „czegoś”, co zwaliłoby mnie z nóg czy chwyciło za serce. Każda z tych piosenek jest dobra, a The Wolf You Feed i Victorious są bardzo dobre – one są bangerami. Pozostałe – mówię tu o tych z udziałem Lzzy, Chrisa oraz Lilith – są na poziomie dobrych. Posłucham, ale nie będę puszczać na pętli.

Instrumentalne utwory The Call of the Void

Jeśli chodzi o utwory instrumentalne, w tym Summer Storm, Momentum lub Kintsugi, one mogłyby dla mnie nie istnieć. One są przyjemne w odsłuchu, ale nie powiem, żeby zapadały w ucho, czy żebym chciała ich ponownie słuchać. Odtwarzając cały album, omijam je. Nie jestem bowiem z tych osób, które jarają się gitarą lub piosenkami z samą muzyką – wolę takie z wokalem i tekstem.

Jak to finalnie wyszło?

Jeżeli chodzi o płytę jako o całość, to The Call of the Void jest bardzo przyjemnym krążkiem. Dobrze się go słucha. Jedyny numer, którego nie jestem w stanie słuchać, to The Golden Trail (z Andersem). Każdy z nich mogę sklasyfikować jako dobry lub bardzo dobry. Na pewno bardziej lubię ten album, niż debiut Nity. Tym bardziej że zapowiadał się niezwykle obiecująco. Jednak finalnie nie skradł mojego serca. Czy będę do niego wracać? Może…

Na razie oceniam go na 7/10

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments