Piotr Kozioł – Icewind Dale
Myślę, że tej gry nie trzeba przedstawiać. Legendarna gra RPG (a tak po prawdzie, to bardziej hack’n’slash), wchodząca w trójcę tytułów opartych na Infinity Engine – silniku napędzającym takich czempionów cRPG jak Baldur’s Gate czy Planescape Torment. Podobnie jak one, korzystająca z dobrodziejstw zasad Dungeons & Dragons. W przeciwieństwie do koncentrujących się na aspektach roleplayowania Baldurze i Tormencie, Icewind skupiony jest na walce, wyciskając wszystkie soki z silnika AD&D 3.5. Raj dla maniaków cyferek. Nie na liczbach chcę się jednak dziś skupić, lecz na nieuchwytnym klimacie zimy. Zaznaczam, że w tekście biorę pod uwagę obie części gry (IWD I i IWD II) jako swoistą całość.
Gdzie śpiewa lodowy wicher
Dolina Lodowego Wichru zapisała się w mojej głowie jako najbardziej klimatyczne ujęcie zimy w grach, jakiego kiedykolwiek uświadczyłem. Nie tylko aspekty wizualne tej krainy przedstawiają skute lodem pustkowia i zaśnieżone wioski. Ta zimowość ma też przedłożenie na muzykę, występujących przeciwników, czy chociażby uzasadnienie gospodarki poznawanego przez nas świata. Klimat arktyczny ma tu uzasadnienie w wordbuildingu – fantastyczny Faerun to kraina długa i szeroka i gdzieś tę wieczną zmarzlinę trzeba było upchnąć. Okazała się ona zresztą mieć wielki potencjał dla projektów lokacji.
Niegościnne regiony zamieszkiwane przez śnieżne bestie odgradzają niewielkie, odizolowane miasta. No i oczywiście lochy, a w nich wszechobecny motyw zmarzliny. Mimo rzutu izometrycznego immersja w tych tytułach jest nieunikniona, a wszystko to przez niesamowity klimat, jaki sobą oferują. Strona graficzna mimo wielu lat od premiery pozostaje piękna – ręcznie rysowane tła nie zawodzą. Przytulność wioski Easthaven, niegościnność przełęczy, sekretne podziemia skrywające uśpione tajemnice… Icewind Dale ma w sobie to coś, co pozwala przymknąć oko na niedorozwinięte aspekty role-playingowe tych gier. Atmosferę, która zmieni każdego laptopa w przenośną zamrażarkę.
Zimowy rębajło po latach to wciąż frajda
Nawet po -nastu latach od premiery uważam Icewind Dale za grę godną powrotów (z Enhanced Edition czy bez niej). Król zimowych krain jest tylko jeden – a jeśli macie wątpliwości co do tego, posłuchajcie przez chwilę soundtracku.
Tytuły te pozostają świetnym dziełem za sprawą kreacji świata i klimatu. Jeżeli tylko nie odbijecie się od faktu, że momentami bardziej jest to gra taktyczna, niźli RPG.