Amaranthe: Manifest 2020 roku?

0
907

Album Manifest od Amaranthe ujrzał światło dzienne. Jego premiera zbiegła się z publikacją teledysku do Fearless.

Manifest muzycznie

5 singli. Tyle samo teledysków. I wreszcie jest – Manifest. Zaczynamy od niepozornych Fearless i Make It Better. Nie są one złe, jednak bledną po przesłuchaniu całego albumu. Nie wpadają tak w ucho i łatwo o nich zapomnieć. Fearless bardziej zapada w pamięć, ale to zasługa teledysku, a nie walorów muzycznych.

Trzeci w kolejce jest energetyzujący Scream My Name. Mimo iż growl Henrika jest fanom grupy dobrze znany, to ten kawałek może co poniektórych zaskoczyć – tak było w moim przypadku. Później dostajemy wpadający w ucho singiel Viral – jest to jedna z perełek na tej płycie. Dzięki chwytliwemu refrenowi nie chce wypaść z głowy i nie daje o sobie zapomnieć. Następujący po nim Adrenaline już nie jest tak dobry – jest dosyć wyblakły przy swoim poprzedniku i przy kolejnych utworach. Duet z Noorą Louhimo – Strong jest już dobrze znany fanom grupy. On też się wyróżnia na tle całej płyty – spokojny, ale z mocą, ale nie jest to mój ulubiony kawałek. Podobnie jak The Game. To ponownie jest taki numer, który ginie w porównaniu do wspomnianych już Scream My Name albo Viral.

Czego nie można powiedzieć o Crystalline. Delikatny, spokojniejszy, nieco pompatyczny, może kojarzyć się z kawałkiem Hologram (Dynazty).

Dalej mamy moich dwóch faworytów – Archangel i Boom! Ten pierwszy jest nieco mroczny, z ciekawym teledyskiem, ciekawy i charakterystyczny. Boom! natomiast jest hybrydą GG6 Amaranthe i Bad Wolves. Henrik może się tam pochwalić umiejętnościami raperskimi na zmianę z growlem plus ten numer jest ciekawy pod kątem mocno elektronicznego vibe’u. Jest takim trochę misz maszem, jednak wyróżnia się nie tylko na tle tego albumu, ale też całej twórczości Amaranthe. Co ciekawe, gościnnie wystąpiła w nim Heidi Shepherd (Butcher Babies). Ale nie usłyszymy na nim Elize – trochę szkoda…

Przedostatnim kawałkiem jest Die and Wake Up. Zaczynamy typowo popową wstawką, a potem utwór nabiera tempa i pazura. Ponownie nie jest to mój faworyt, ale jest interesujący. I w porównaniu z resztą albumu odznacza się muzycznie.

Na sam koniec dostajemy Do Or Die. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w tej wersji utworu nie usłyszymy Angeli Gossow. Elize zresztą też. Zamiast nich są Henrik i Nils.

O słowie pisanym

A jakie tematy zespół poruszył na tym albumie? Najróżniejsze – od strachu przez pandemię po wizję apokalipsy.

Jak o Fearless mówi sam zespół:

„Strach – być może najbardziej pierwotny z instynktów i najstarszy ze skłonności, a jednak pomimo wszystkich naszych najnowszych cudów technologicznych, nasza skłonność do strachu tylko rośnie. Być może wielki paradoks naszych czasów: nigdy nie byliśmy bezpieczniejsi materialnie, ale nigdy nie byliśmy bardziej narażeni na choroby i nieszczęścia naszej prawdziwie globalnej cywilizacji. Ten bardzo pierwotny impuls jest czystą walutą zarówno dla korzyści politycznych, jak i finansowych, a im bardziej poddajemy się strachowi, tym bardziej nas zniewala. Jednak w każdym z nas jest też odwaga, przekonanie i determinacja. To w obliczu przeciwności stajemy się najsilniejsi”.

Make It Better może być interpretowany jako nawoływanie do spełniania swoich marzeń i do zmian. Scream My Name natomiast jest tekstem o poczuciu własnej wartości i byciu sobą, mimo sprzeciwu innych.

Dalej mamy Viral, który odnosi się do obecnej pandemii i do lockdownu. Adrenaline – o instynkcie przetrwania, ale też o tym, co adrenalina daje.

Strong opowiada o popełnianiu błędów i byciu dzięki nim silniejszym. The Game – o tym, że „nie możemy ocalić upadającego świata”. Crystalline – o krystalicznych sercach.

Z kolei Archangel jest interpretacją zespołu na temat upadku Lucyfera. Amaranthe przedstawiają go jako historię o chciwości, dumie i zdradzie. Bardzo zresztą współczesną.

Następnie mamy Boom!, o którym Elize wypowiedziała się w ten sposób:

„Naszym głównym celem jest przedstawienie naszych emocji, ale ponieważ mamy 3 wokalistów, mamy możliwość zaprezentowania różnych stylów wokalnych. Tak się składa, że ​​Henrik jest bardzo dobry w tego rodzaju rap-growlu, robiąc to również w szybki sposób. Nie był w stanie tego pokazać w innych piosenkach. „Boom! 1” to eksperyment i fajnie było go wykonać”.

Die and Wake Up opowiada o spoglądaniu w przeszłość, odpuszczaniu i nieustannej walce.

Do Or Die odnosi się do tego, jak ludzie traktują środowisko naturalne. O zmianach klimatycznych i o negatywnym wpływie człowieka na przyrodę.

Podsumowanie

Ten album jest dosyć różnorodny. Na początku mamy kilka przebojowych piosenek, ale potem Amaranthe wyjmują asy z rękawa. Spokojniejszy i niezbyt metalowy Strong. Dramatyczny Crystaline. Mroczny Archangel. Klubowy Boom! Podobnie klubowy Die and Wake Up. I wreszcie – finałowy Do Or Die, który ma kopa i jest mocnym zakończeniem Manifestu. Stanowi on pewną przeciwwagę do Strong, gdzie użyto jedynie kobiecych wokali. Chociaż ja wolę teledyskową wersję DOD…

Mimo kilku nijakich kawałków, jest to bardzo udany album. Pod względem lirycznym traktuje o bardzo współczesnych tematach – mamy i strach, i pandemię, i walkę, i katastrofę klimatyczną.

Dla kogo jest Manifest?

Przyjemnie się go słucha, niektóre z utworów wpadają w ucho i całość bardzo dobrze wpasowuje się w wypracowany przez zespół styl. Przy czym miłośnicy ostrego, ciężkiego grania nie mają tu czego szukać. Manifest idealnie wpisze się w gusta osób, które wolą sobie ponucić, niż poheadbangować. Może się również podobać tym słuchaczom, którzy gustują zarówno w mocnych dźwiękach, jak i tych lekkich. I ja się do takich zaliczam!

Amaranthe w Polsce

Amaranthe zagrają w warszawskim klubie Progresja 4 maja 2021 roku. Gościem specjalnym będzie grupa Beyond The Black.

OCENA KOŃCOWA
7/10

Amaranthe - Manifest

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments