W zeszłym miesiącu odbyła się kolejna, komiksowa premiera wydawnictwa Egmont. Jest to ósmy tom Wujka Sknerusa i Kaczora Donalda autorstwa amerykańskiego rysownika, Dona Rosy. Jak dzisiejsi bohaterowie trafili do Zakazanej Doliny i dlaczego musieli z niej uciekać?
Ucieczka z Zakazanej Doliny swoją drogą, ale…
Na początku warto przypomnieć, iż jest to ósma część sagi Wujek Sknerus i Kaczor Donald z dziesięciu. To oznacza, że powolutku zbliżamy się do końca serii. Od razu nasuwa się pytanie – jaka i kiedy będzie kolejna, kacza saga wydawana w Polsce przez wydawnictwo Egmont? To się okaże.
Dona Rosa i opowieść o sequelach
Amerykański rysownik, Don Rosa, potrafi zawsze czytelnika zaskoczyć – udaje mu się robić to tak, aby za każdym razem było to zaskoczenie pozytywne. W ósmym tomie poruszył kwestię sequeli. Właściwie, nie było to zwyczajne poruszenie kwestii. To była bardziej opowieść, gdyż rozpisał się – jak zawsze, zresztą – na całą stronę. Nie przypuszczałam jednak, iż właśnie ten twórca kaczych komiksów aż tak (!) lubi sequele. Momentami można się wręcz pogubić i dobrze by było stworzyć jakąś listę w stylu drzewa genealogicznego. Jednakże, jak pewnie się dobrze już domyślacie, zdradzać szczegółów nie będę – gdyż to dotyczy ogólnie całego tomu i głównej historii. Aczkolwiek, dla wiernych fanów, sequele Dona Rosy są topową ciekawostką.
Obłędny obraz i pierwsza opowieść
Bardzo łatwo jest mnie czymś zachwycić, a jeśli chodzi o obrazy stworzone przez Dona Rosę lub Carla Barksa… to już w ogóle. Kiedy zobaczyłam dzieło zatytułowane Młodzi Skauci: Początek – zamurowało mnie. Totalnie. Detale w postaci odznak, mimiki twarzy… to tylko przedsmak. Prawdziwą furorę, moim zdaniem, zrobiło połączenie dwóch kolorów ze sobą, które się wręcz zlewały – złoty i brązowy. Ilustracja pochodzi z francuskiego Picsou – listopad 1997. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby była wystawa takich malunków w jakiejś galerii sztuki. Przecież to byłby dosłownie raj! Wielkie ukłony należą się również dla Hachette i Scotta Rockwella, ponieważ to oni są odpowiedzialni właśnie za kolory. Tuż obok mamy przed sobą pierwszą historię w ósmym tomie Wujka Sknerusa i Kaczora Donalda, Młodzi Skauci: Początek. Wreszcie poznać możemy wersję amerykańskiego rysownika na temat siostrzeńców Donalda, którzy postanowili stać się skautami. Rzecz jasna, dość znaczący wpływ na to wszystko miał nie kto inny, jak Sknerus McKwacz i jego… finanse. Donald zaś udowodnił po raz kolejny, iż dla Dyzia, Hyzia i Zyzia jest bardziej przybranym ojcem, niż “tylko” wujkiem. Jego miłość do chłopców jest absolutnie wzruszająca i to widzi każdy, ale nie zawsze on sam. No… już na pewno widzi to jego “stary i malutki” wujek, McKwacz, gdy chciał go “zabić” po obłędnej ripoście Donalda. Młodzi skauci, po wielu problemach i odważnej przygodzie, za bardzo nie zmienili się – wciąż mają ochotę na szalone zabawy. Aczkolwiek, jak sam Donald stwierdził, to wszystko ma swój piękny sens – który nie musi być od razu widoczny.
Najważniejsze, że oni ciągle mnie potrzebują!
Trochę kopia Batmana, trochę nieszczęśliwy Goguś
Kolejną historią jest komiks zatytułowany Czarny Rycerz i nie, to nie jest Batman. To znaczy… “czarny”, a “mroczny” to faktycznie kolosalna różnica – szczególnie dla fanów. Jednak będę szczera i napiszę, iż na początku skojarzyło mi się to po prostu z człowiekiem-nietoperzem. Jest w tym drugie dno, swoją drogą, ponieważ Don Rosa przedstawił czytelnikom kolejną, negatywną postać jaką jest właśnie Czarny Rycerz. “Genialny”, choć nie do końca, złodziej. Koniec końców, Sknerus z najbliższymi powstrzymali go przed kradzieżą skarbca… ale “kosztowało” to ubrań Donalda. Cóż, takie bywa życie kaczorów. Nie zapominajmy także o języku francuskim, który się przeplatał wielokrotnie w dialogach. Taka jakby mała lekcja dla osób ciekawych tego języka obcego. Natomiast w Splocie okoliczności niezwykły farciarz Goguś, czyli kuzyn Kaczora, powiedział coś, co spodoba się Polakom. Mianowicie jest to słynny cytat Bohdana Smolenia z jednego skeczu: “A tam, cicho być!”. Naprawdę, doceniam to, że polscy tłumacze dają czytelnikom takie świetne smaczki. Swoją drogą, to olbrzymia rzadkość widzieć pech Gogusia… ale może już nie będę za bardzo zdradzała szczegółów, bo byłyby same spojlery.
Ucieczka z Zakazanej Doliny
Czas przeanalizować, chociaż trochę, tytułowy komiks – Ucieczka z Zakazanej Doliny. Sknerus McKwacz wraz z Kaczorem Donaldem i siostrzeńcami… bo przecież nie mogło być inaczej… wyruszają w podróż do tak zwanej “zakazanej doliny”. Konkretnie to na spotkanie z właścicielem faktorii, który znalazł coś, czego tak długo szukał najbogatszy kaczor świata. Dobrze, to co to było? Ku zaskoczeniu wszystkich, ów skarb to nic innego jak… gałka muszkatołowa, którą dała “najlepszą herbatę, jaką w życiu pił” Sknerus. Myślicie, że to koniec? No jasne, że nie. Sprzedawcami gałki okazali się być Indianie Cura-De-Coco. McKwacz musiał ich odwiedzić ze swoimi towarami, które były całkiem oryginalne – hula-hop, czapki traperskie, jojo… i komiksy, które według Donalda wcale nie były nowe. Wszystko poszłoby świetnie i zgodnie z planem, gdyby nie wybuchowość młodszego kaczora i to, że po prostu najzwyczajniej na świecie pomylili plemiona. Okej, mogłam wszystkiego się spodziewać, ale to, że w Donaldzie zakocha się, w pewnym sensie, naprawdę duża jaszczurka – to nie. Znaczy, przez pomylone plemię nazywana ona była “jaszczurem”, a z wyglądu przypominała mi skrzyżowanie smoka z dinozaurem. Co ciekawe, nie była ona sama – był także zazdrosny o nią partner. Albo taki partner na niby… Tak czy siak, rysownik ma bujną wyobraźnię i mamy tutaj dużo skojarzeń z kompletnie inną bajką, Shrek. Właśnie to wszystko sprawiło, iż jest to jeden z najśmieszniejszych komiksów Dona Rosy z obłędną przygodą, która zakończyła się sukcesem. Można nawet łzę ze wzruszenia uronić.
Podsumowanie
Wujek Sknerus i Kaczor Donald – Ucieczka z Zakazanej Doliny Dona Rosy to już ósmy tom z całej serii wydawanej w Polsce. Jest to bardzo dobra część, w której możemy się wiele dowiedzieć. Wspomniane na początku sequele w tym rewelacyjnie pomogły. Wielką radością dla mnie były zawarte w tomie ilustracje, zakochałam się w nich tak mocno, jak “jaszczurka” w Donaldzie. A propos Donalda… zaskakuje mnie to, że z wiekiem coraz bardziej przypomina swojego wujka Sknerusa. Cieszy mnie także to, iż w zakładce Za kulisami możemy przeczytać o początkach dotyczących siostrzeńców – o tym jak, w pierwszych wersjach, trafili do życia Kaczora i nie tylko. Reasumując – jest bardzo dobrze, lecz smutek mnie ogarnia na samą myśl, iż powoli zbliżamy się do końca…