Jea Mira to pierwsza międzynarodowa wokalistka, która dołączyła do projektu FONOBO Pitcher z wytwórni FONOBO Label. To była idealna okazja do rozmowy.
Cześć! Zacznijmy od tego… jak dołączyłaś do projektu FONOBO Pitcher?
Cześć! Luksusem wydawania pierwszego utworu zazwyczaj jest to, że artysta ma wolną głowę i sporo czasu na to, żeby wybrać odpowiedniego wydawcę. FONOBO Label to niezależna wytwórnia, która wspiera młodych wykonawców. Ja, jako debiutująca artystka z silną wizją siebie oraz swojej muzyki – też jako „control freak” – bardzo chciałam pokazać się polskiej publiczności i zobaczyć ich odbiór. Najpierw byłam ciekawa jak zareaguje środowisko wydawnicze. Wtedy skontaktowałam się z teamem wytwórni. Spotkałam się z fantastycznym odbiorem mojej muzyki i stylistki artystycznej. Potraktowano In Blue jako coś świeżego gatunkowo, coś czego jeszcze w Polsce nie było, i zaproponowano mi wzięcie udział w projekcie FONOBO Pitcher.
Póki co wiadomo o tobie tyle, że mieszkasz i tworzysz w Londynie. Co jeszcze słuchacze powinni wiedzieć?
Wydaje mi się, że najwięcej mówią o mnie moja muzyka i teksty. Chciałabym, żeby słuchacze w ten sposób mnie poznawali. Jeżeli jednak miałabym wam trochę przybliżyć osobę, która tę muzykę tworzy, to jestem Asią. Jestem też kociarą, bałaganiarą, pewnie też trochę ignorantką. Wszędzie po Londynie truchtam w swoich czarnych martensach i przynajmniej pięć razy w roku gubię kartę do metra. Kocham duże miasta i to jaką różnorodność środowisk, ludzi, kultur i charakterów oferują. To daje mi możliwość kreatywnego pisania i tworzenia. Musi się u mnie dużo dziać, inaczej moja kreatywność przycina sobie drzemkę. Pewnie dlatego uwiłam sobie swoje małe gniazdko w wielkim Londynie.
Mimo że brzmienie twojego utworu In Blue jest, jak sama mówisz, mistyczno-liryczne, to inspirujesz się także popem i muzyką alternatywną. Skąd tyle skrajności? A może to wcale nie są skrajności, a inspiracje, które wzajemnie się uzupełniają?
W muzyce popularnej, wbrew pozorom, mamy wielu artystów, którzy łamią jej stereotyp – popowy przekaz nie zawsze musi być dosadny i oczywisty. Kiedy już wpadniemy na to, co autor miał na myśli i w jak niekonwencjonalny sposób to ujął, daje to niepowtarzalne poczucie spełnienia i ulgi. Dobre popowe teksty piosenek to poezja XXI wieku. Liryzm też jest wszechobecny w muzyce popowej i alternatywnej, nie tylko w tekstach, ale też w tembrze głosu i w budowie utworu. Jest to też coś, co często samoistnie wypływa z całokształtu twórczości i obnaża wrażliwą percepcję artysty. Kiedy tworzę, staram się przelewać swoją wrażliwość w chaotyczne słowa i dźwięki. Te, zmieszane z dozą nie-oczywistości i ostatecznie uporządkowane, sprawiają, że utwór nabiera kształtu lirycznego przemyślenia i daje odbiorcy przestrzeń do własnej interpretacji.
Twoimi głównymi punktami odniesienia podobno byli tacy artyści jak Lorde, Rihanna i Fleetwood Mac. A których polskich artystów cenisz najbardziej?
Trochę tego jest. Bardzo cenię to, co robi Taco Hemingway. Jego teksty są inteligentne, sarkastyczne, wszystko jest ujęte w punkt. Zdecydowanie jeden z moich top dziesięciu ulubionych artystów na Spotify. Fenomenalna prezencja, twórcza dojrzałość i niezaprzeczalny talent to coś, co wraz z resztą narodu mogę powiedzieć o Dawidzie Podsiadło. Od zawsze podziwiam emocjonalny wokal Igora Herbuta. Bardzo inspirująca jest też dla mnie twórczość Natalii Przybysz. W jej głosie słychać silną osobowość, a jej muzyka ma w sobie fantastyczną surowość, która eksponuje świetne teksty i niepowtarzalny wokal.
O czym opowiada twój singiel In Blue?
Jest to utwór o słodko-gorzkiej bitwie uczuć. O relacji, która chyli się ku upadkowi. Osoba, do której śpiewa podmiot liryczny, była zagadką, której rozwiązanie okazało się zawodem. Zawodem miłosnym. Wydaję mi się, że często tak jest – spotykamy obiekt naszego zauroczenia, idealizujemy go, chociaż na początku mamy tak naprawdę tylko garstkę informacji na jego temat. A reszta to są nasze wyobrażenia, które często zupełnie odbiegają od prawdziwej osobowości tej osoby. Tak też było w tym przypadku.
Ile utworów masz jeszcze w zanadrzu i kiedy planujesz je zaprezentować światu?
Mam sporo utworów, które są praktycznie gotowe do wydania, inne są jeszcze w fazie nagrywania. Nie przestaję pisać i myślę też nad ciekawymi kolaboracjami i projektami. Myślę, że niedługo po In Blue będzie można spodziewać się kolejnych premier.
Jakie jest twoje największe muzyczne marzenie? Co chciałabyś osiągnąć?
Chciałabym za kilka lat stanąć na scenie przed licznym gronem słuchaczy, usłyszeć jak śpiewają moje utwory i wiedzieć, że byłam w stanie stworzyć repertuar, z którym utożsamia się tysiące innych ludzi. Nie umiem sobie wyobrazić nic bardziej satysfakcjonującego.
Dziękuję za rozmowę i powodzenia!
Dziękuję bardzo.