LINDEMANN – nowy album już w sklepach

0
985

Nowa płyta duetu LINDEMANN, już od kilku tygodni wzbudza wokół siebie spore zainteresowanie. Głównie za sprawą kontrowersyjnych teledysków i tekstów. Czy muzycznie jest równie interesująca i czy warto było na nią czekać?

Jeśli jakimś cudem nie wiecie co to jest ten LINDEMANN, bo na przykład właśnie obudziliście się z dziesięcioletniej śpiączki, zacznę od krótkiego przypomnienia. Chodzi o poboczny projekt Tilla Lindemanna (Rammstein) i Petera Tägtgrena (Pain oraz Hypocrisy), którym zajmują się, gdy w ich zespołach akurat nic się nie dzieje. Zespołów to już chyba przedstawiać nie muszę. Zwłaszcza tego pierwszego. W każdym razie, Panowie muzykują sobie od 2013, a w 2015 udało im się nawet wydać anglojęzyczną płytę Skills in Pills. Cztery lata później wracają z kolejnym wydawnictwem i właśnie o nim teraz będzie.

LINDEMANN vs Lindemann

Umówmy się, LINDEMANN może i jest duetem, ale nawet jego nazwa nie pozostawia wątpliwości, kto tu gra pierwsze skrzypce. Paradoksalnie ten, który nie gra na niczym. Za całą muzykę na albumie odpowiada, multiinstrumentalista Peter Tägtgren. Ale to Till Lindemann pisze teksty, śpiewa, no i przede wszystkim przyciąga tłumy. Tylko dzięki niemu, na premierę F&M czekało tak wiele osób. Jedni, dlatego że jest liderem ich ulubionego zespołu i śledzą jego twórczość. Inni, bo to Lindemann. Till Lindemann. Ten facet z Rammstein, co na scenie wymachuje miotaczem ognia, pisze pokręcone teksty i takież kręci teledyski. Chcieli zobaczyć, co wymyśli tym razem.

Trochę się było trzeba naczekać. Zapałkę pod ogień, LINDEMANN odpalił już jedenaście miesięcy temu, wydając pierwszy singiel Mathematik. Till przebrany za dziewczynkę w wieku szkolnym, w brzydkich słowach opisuje co należy zrobić z matematyką         (a dziewczynka przypadkiem miała na imię Algebra). To musiało zadziałać. Udało się zszokować, nawet najbardziej zagorzałych fanów, dobrze znających twórczość Lindemanna. O ile tekst i teledysk są bardzo w jego stylu, to oprawa muzyczna zostawiła po sobie, co najmniej lekkie WTF?! U tego artysty, o wiele mniej szokująca byłaby dziecięca pornografia, niż… RAP! Till Lindemann i hip hopowe klimaty? To dopiero jest niepokojące! Muszę, jednak uczciwie przyznać, że jest w tym coś lekko hipnotyzującego. Ale, to chyba tylko męski głos Tilla.

F&M

Po Mathematik, nastąpiła długa przerwa. Dopiero dwa miesiące temu, LINDEMAN zaczął wydawać kolejne single i teledyski, podtrzymując zainteresowanie płytą. Ostatecznie F&M pojawiła się na rynku 22 listopada 2019. Na samym starcie można jej przyznać duży plus za niemieckojęzyczność. Jednak twardy język, bardziej pasuje do twardych teksów Tilla.

I gdybym miała się kierować zasadą, jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia to nie mów wcale, musiałabym w tym miejscu zakończyć pisanie recenzji. O ile single promujące album, były nawet interesujące, to pozostała zawartość płyty…

Zacznijmy więc od tych niewielu miłych rzeczy, które o F&M powiedzieć można. Jak już wspomniałam, duży plus za niemiecki. Równie duży mogę dać za teksty, bo co jak co, ale to Lindemannowi zawsze świetnie wychodzi. Nie tak duży, ale mimo wszystko plus, za utwory promujące.

Steh Auf ma piękny, wręcz wzruszający tekst, kierowany prawdopodobnie do matki Lindemanna. Muzycznie do przełknięcia. Taki niby Rammstein, tylko łagodniejszy. Jest tu trochę industrialu, rocka, metalu, elektroniki, i czego tam jeszcze możnaby się dosłuchać. Ich Weiss Es Nicht bardzo podobnie, z tym że jest ciut ciężej. Również na plusie, jest wydany tuż przed premierą Knebel. Nie przeczę, że moją ocenę nieco zawyża teledysk, bo właśnie za taką stylistykę lubię Lindemanna i jego zespół. Gdyby jednak odjąć warstwę wizualną, to możnaby pomyśleć, że ktoś przez przypadek zamieścił na albumie jakąś piosenkę harcerską (zwłaszcza jeśli się nie zna niemieckiego). Na szczęście teledysk i tekst ratują utwór na tyle, bym mogła powiedzieć „daję okejkę”. I niech już będzie, że dam ją nawet za MathematikTekst jest śmieszny, teledysk jest śmieszny, muzyka jest… jakaś tam jest i nawet do tego utworu pasuje, więc tak to zostawmy.

Im dalej tym gorzej

Tylko jeden zespół kocham bardziej niż Rammstein, a w Rammstein najbardziej kocham Tilla Lindemana. I nigdy bym nie pomyślała, że przyjdzie mi o nim napisać cokolwiek negatywnego. Ale potem nagrał F&M.

Single wydane przed premierą, o których pisałam wyżej, nie zwiastowały katastrofy. Dawały nawet nadzieję, na może nie dobry, ale chociaż przyzwoity album. Niestety już pierwsze przesłuchanie rozwiało tę nadzieję. Allesfresser mógłby być Lindemannowską wersją Mein Tail. Mógłby. Gdyby nie muzyka. Po przejrzeniu samych tekstów, od razu przyszło mi na myśl, że ten utwór może być odpowiednikiem dzieła Rammstein. Ale później go posłuchałam. Nie wiem czy to brak pomysłu, czy może właśnie nadmiar, ale piosenka brzmi jakby składała się z części. Nie ma ciągłości melodii i w ogóle ciężko mówić tu o jakiejś melodii. Jest za to nieład, bałagan i brak spójności. Zwykły hałas. Odpocząć od niego, można trochę podczas Blut. Na upartego możnaby nawet zasnąć, bo jest tak nudno, ale przed tym powstrzymuje to denerwujące pianinko rodem z Nightwish czy innej śpiewającej do księżyca Pani.

Aj aj aj

Mniej więcej w połowie albumu, znajdziemy utwór tytułowy Frau und Mann. Nie urywa absolutnie niczego, ale przynajmniej jest wyraźna linia melodyczna i w końcu rockowe brzmienie. Co najwyżej irytować może trochę wykrzykiwane co chwilę aj aj aj. Przynajmniej, tak było po przesłuchaniu w dniu premiery, kiedy to nie wiedziałam jeszcze, że to chyba duet jest! Teledysk do Frau und Mann ukazał się dzień po premierze płyty, a tam – Svietlana Loboda!

Już od kilku lat mówi się, że jest partnerką Lindemanna. Sama nie potwierdza, ani nie zaprzecza, bo jak mówi osoba, z którą jest związana, kazała jej podpisać kontrakt, zabraniający jej się na ten temat publicznie wypowiadać. Jaka jest prawda, to chyba nikogo nie obchodzi. Za to jako fana, obchodzi mnie, co mój idol robi artystycznie. Teledysk mogłabym jeszcze przeboleć, bo najważniejsza jest przecież muzyka, ale tam również Loboda.

Coś jakby śpiewa, czy jak inaczej nazwać to, co tam robi. Zresztą wystarczy włączyć ze dwa, trzy, jej teledyski, by wiedzieć, że ta Pani głównie to wygląda. To co słyszymy we Frau und Mann, przypomina nucenie pod nosem i jest prawie całkiem zagłuszone przez silny głos Tilla, ale jak wiadomo prawie robi różnicę. Gdybym chciała słuchać „śpiewających” manekinów byłabym fanką Britney Spears czy innej Seleny Gomez, a nie Rammstein. Boże, spraw, żeby jeszcze tam jej nie wcisnął! Tak czy inaczej piosenka mająca potencjał, by zaliczyć ją do tych znośnych, została zrujnowana. A szkoda, bo liczba znośnych utworów jest tak mała, że trzeba było ratować, co się da. I tak, przydałaby mi się maść na ból pewnej części ciała, bo boli bardzo. Aj aj aj!

Pomieszanie z poplątaniem

Druga połowa albumu to już totalna jazda bez trzymanki. Nic tu nie trzyma się kupy. Mamy dziwaczne tango w Ach So Gern. Najlepsze co można o nim powiedzieć, to że jest poprawne, ale od Lindemanna oczekuję dużo więcej niż poprawności. Tak samo, rzewna ballada Schlaf Ein. Niby tak, ale nie. Z tego fortepianowego recitalu, trafiamy prosto na techno imprezę, za sprawą Gummi i pozostaniemy na niej jeszcze przez cały Platz Einz. Dopiero Wer Weiss Das Schon, zabierze nas stamtąd na powrót w rejony filharmonii, by zakończyć omówionym już wcześniej hip hopowym Mathematik.

Całość, pozostawia po sobie wrażenie totalnego nieładu. Techno, hip hop, rock, klasyka. Mimo wszystko, fani są zachwyceni.Coś, co ja nazywam bałaganem, oni nazywają różnorodnością i poczytują ją za plus. Nie wiem, na ile wynika to z autentycznego uznania dla albumu, a na ile z sympatii do Lindemanna i niechęci do krytyki idola. Sama pisałam tę recenzję z przykrością, bo najchętniej wystawiałabym mu same laurki. Ale niestety, tym razem nie mogę. F&M jest takim placem zabaw, w którym osiadły w jednej konwencji Till ma szansę poeksperymentować. I niech tak będzie. Niech bawi się dobrze. A później, niech wróci do Rammstein.

1 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments