Koniec wakacji z Alter Art | Relacja z Kraków Live Festival 2019

0
310
Kraków Live Festival
Calvin Harris i jego spektakularne show na KLF 2019 | fot. Conor McDonnell

Wakacyjne festiwale Alter Art zakończone, więc przyszedł czas podsumowań. W tej relacji dowiecie się, jak bawiliśmy się na Kraków Live Festival 2019.

Relacja z Kraków Live Festival 2019

Młodszy brat Open’era nigdy nie był najważniejszym festiwalem na koncertowej mapie Polski, dla wielu wręcz jest to impreza zbędna, pozbawiona charakteru. Niezależnie jaki ma się stosunek do Kraków Live Festival, trzeba oddać organizatorom, że co roku potrafią sprowadzić gwiazdy największego kalibru. Nie inaczej było w tym, gdzie na jednej scenie zagrali m.in. Post Malone, Calvin Harris, Macklemore oraz DJ Snake. Mieszanka hip-hopu z elektroniką zaintrygowała mnie na tyle, że zdecydowałem się na kolejną wizytę na festiwalu Kraków Live Fesitval. Czy wizyta w stolicy Małopolski była dobrym pomysłem?

Mały, ale wariat! czyli Kraków Live Festival

Największym problemem KFL, jest jego starszy brat – Open’er Festival. Rozmach imprezy organizowanej w Gdyni zdecydowanie przyćmiewa to, co dzieje się w Krakowie. Open’er wygrywa zarówno ilością scen oraz artystów. Pojawia się na nim dużo więcej ludzi oraz dostępnych jest dużo więcej aktywności pobocznych. Mniejszy kaliber festiwalu ma jednak swoje plusy. Po pierwsze na Kraków Live Festival można spokojnie zobaczyć wszystkie koncerty, a żeby przemieszczać się pomiędzy scenami, nie trzeba poświęcić wiele sił oraz czasu.

Krzysztof Zalewski rozgrzewa publiczność!

Krzysztof Zalewski otwiera Main Stage na Kraków Live Festival | fot. Zuzanna Sosnowska / Alter Art

Tegoroczną edycję Kraków Live Festival otworzył występ Krzysztofa Zalewskiego. Muzyk chyba nie zaznał odpoczynku od bardzo dawna. W ostatnich miesiącach zagrał wiele koncertów i angażował się wiele dodatkowych projektów, takich jak Męskie Granie czy album z kompozycjami Czesława Niemena. Mimo że wielokrotnie miałem okazję usłyszeć Zalewskiego na żywo, artysta za każdym razem potrafi mnie zachwycić. Krzysztof Zalewski to jeden z twórców, który często zmienia aranżacje swoich utworów, przez co jego największe przeboje się nie nudzą. Podczas swojego setu, Zalewski zaśpiewał wszystkie najważniejsze utwory ze swojej kariery. W setliście dominowały utwory z albumu Złoto, ale nie zabrakło również materiału ze świetnego – Zeliga. Ku uciesze fanów usłyszeliśmy również przeboje Początek oraz Kurier. Koncert należy uznać za wyjątkowo udany, choć frekwencja w początkowych godzinach festiwalu nie powalała. Pod sceną znajdowała się zaledwie garstka fanów artysty, a większość publiki podczas koncertu siedziała na trawie obserwując popisy Krzysztofa na głównej scenie KLF.

Scena namiotowa i objawienie na scenie hip-hop

Po występie Zalewskiego, przyszła pora na pierwszą wizytę na namiotowej scenie Kraków Stage. To właśnie w tym niewielkim namiocie, swój koncert dała jedna z najciekawszych formacji nurtu hip-hop w Polsce – Tuzza. Podobnie jak w przypadku koncertu na głównej scenie, ilość fanów była niewielka. Szkoda, bo widząc entuzjastyczne reakcję tych, którzy zdecydowali się przyjść, jestem przekonany, że bardziej nabity namiot byłby świadkiem wspaniałego koncertu. Zespół mimo niewielkiej publiki, dał z siebie wszystko i mocno angażował do zabawy tych najzagorzalszych fanów. Muzycznie bardziej podchodzą mi wersje studyjne twórczości Tuzzy, ale czuć spory koncertowy potencjał, który na pewno jeszcze wykorzystają.

Talent, wdzięk, uroda

Kolejnym koncertem, który zdecydowałem się zobaczyć to występ Marceliny. Jest to jedna z tych artystek, z którą nie było mi ostatnio po drodze. Ostatnie wydawnictwa artystki przesłuchałem wielokrotnie, ale jakoś ciężko było mi wybrać się na jakiś koncert. Bardzo ucieszyłem się z obecności Marceliny na festiwalu. Już po kilku pierwszych minutach występu żałowałem, że tak długo musiałem na niego czekać. Artystka zaprezentowała się ze znakomitej strony. Było bardzo klimatycznie i mocno tanecznie. Aranżacje zmuszały widza do przysłowiowego tupania nóżką. Marcelina, jak się okazuje, ma w sobie ogromne pokłady charyzmy i takiego naturalnego pazura. Utwory z ostatniego krążka brzmiały wybornie, a nie gorzej wybrzmiały te starsze kompozycje. Dużym zaskoczeniem mogła być obecność w setliście utworu Song 2 z repertuaru Blur.

To była prawdziwa petarda! Pech chciał, że wokalistka występowała tuż przed gwiazdą pierwszego dnia – Macklemorem. Taki układ w rozpisce czasowej, spowodował sukcesywny spadek frekwencji w koncertowym namiocie. Przykro patrzyło się na tłumy opuszczające koncert Marceliny…

To, co tygrysy lubią najbardziej! Występ gwiazdy pierwszego dnia

Po świetnym koncercie Marceliny, trzeba było powrócić na Main Stage, gdzie równo o 21 rozpoczął się występ, na który dosyć mocno liczyłem. Macklemore przyjechał do Polski bez swojego dotychczasowego producenta – Ryana Lewisa. Pretekstem do przyjazdu była wydana w 2017 roku płyta Gemini, którą dalej promuje amerykański raper.

Kraków Live Festival
Macklemore na Kraków Live Festival | fot. Konrad Caba / Alter Art

Specyficzny styl, ogromna charyzma i wybuchowy temperament, to cechy, za które pokochały go miliony. Festiwalowa publiczność od pierwszych chwil koncertu okazywała miłość i uznanie dla ich idola. Był to jeden z tych występów, dla którego warto było zainwestować przynajmniej w bilet jednodniowy. Znakomita choreografia, świetna scenografia i doskonała praca świateł. Do tego wszystkiego setlista złożona z wszystkich największych przebojów artysty. Dodatkowo to właśnie na koncercie w Krakowie zadebiutowała nowa piosenka – Shadows, której studyjna premiera odbyła się kilka dni później. Macklemore wielokrotnie potępiał politykę aktualnie urzędującego prezydenta USA – Donalda Trumpa – co uczynił również podczas koncertu. Raper zaapelował o równość społeczną, o większą tolerancję wyznaniową, poglądową i orientacyjną. Monolog Macklemore’a wzbudził aplauz publiczności. Następnie artysta zaśpiewał utwór Same Love, który wzbogacony był znakomitymi, wzruszającymi obrazami wyświetlanymi na telebimie na scenie.

Miała być BANKS, była Aurora

Gdyby kilka dni przed festiwalem ktoś zapytał mnie, na koncert którego artysty czekam najbardziej podczas KLF – bez zawahania powiedziałbym BANKS. Niestety, jak się okazało, problemy zdrowotne zmusiły wokalistkę do odwołania koncertu w Krakowie, co przyjąłem z ogromnym smutkiem i rozgoryczeniem. Organizatorzy mieli mało czasu na znalezienie zastępstwa, ale na szczęście znaleźli odpowiedniego kandydata. W Krakowie zgodziła się zaśpiewać Aurora – norweska wokalistka, którą publiczność w Polsce pokochała od pierwszego usłyszenia. Kto kiedykolwiek był na koncercie Aurory, ten wie, że jest to bardzo kameralne i nieco magiczne doświadczenie. Tego się mogliśmy spodziewać i to otrzymaliśmy. Na nieco ponad godzinę przenieśliśmy się do innego, lepszego świata. Wokalne popisy piosenkarki budziły respekt i entuzjazm fanów zgromadzonych na Kraków Stage. Koncert uznaję za bardzo udany i chociaż w pewnym stopniu zrekompensował mi wymarzony występ BANKS.

Taneczne zamknięcie pierwszego dnia na scenie głównej

Kraków Live Festival
DJ Snake podczas Kraków Live Festival 2019 | fot. Zuzanna Sosnowska / Alter Art

Dzień pierwszy na scenie głównej zakończył niezwykle popularny ostatnio DJ Snake. Artysta zaprezentował spore umiejętności dj-skie, grając zarówno swoje utwory, jak również remiksując kompozycje innych artystów. Dla wielu występ DJ Snake’a, mógł być rozczarowaniem. Taką opinię będą miały osoby, które twórczość artysty znają wyłącznie z radiowych singli. Taneczne show, było pełne mocnych bitów, rodem z dubstepu. Nie było tu zbyt wiele delikatnego, radiowego grania. DJ miał całkiem dobry kontakt z publicznością, regularnie zachęcając do klaskania i żywiołowego skakania. Wizytówką koncertów muzyki EDM są pokazy pirotechniczne, wszechobecne ognie, lasery czy petardy. Podczas występu DJ Snake’a w Krakowie, mieliśmy pewną „porcję” tego typu elementów, choć oglądając koncertowe popisy kolegów po fachu, wydaje mi się, że pod tym względem można było postawić na dużo bardziej spektakularne show.

Jeden z najlepszych występów Kraków Live Festival

Niecałkowicie usatysfakcjonowany, poszedłem na scenę namiotową, gdzie swoje show dała Natalia Nykiel. Nie będę ukrywał, ale twórczość młodej artystki od zawsze mocno do mnie trafiała i mocno czekałem na to, co zaprezentuje w Krakowie. Jej solowe koncerty promujące album Discordia udowodniły, że polski artysta potrafi mieć produkcję, co najmniej tak dobrą jak zagraniczne gwiazdy. Na tamtych koncertach wszystko brzmiało i wyglądało doskonale. Oczywiście, będąc świadomy ograniczeń, jakie stwarza namiotowa scena, liczyłem na doskonały występ. Już po kilku pierwszych utworach wiedziałem, że mimo zmęczenia, pójście na ten koncert było dobrą decyzją. Natalia to aktualnie jedna z najlepszych wokalistek w kraju. W Krakowie tylko udowodniła tę tezę. Zagrała wszystkie najpopularniejsze utwory – Total Błękit, Error, Spokój oraz Kokosanki. Wszystko fantastycznie zaaranżowane i zaśpiewane. Mimo późnej pory, w namiocie zebrała się dosyć pokaźna rzesza fanów, a ci mocno wspierali uroczą i utalentowaną wokalistkę. Dla mnie był to jeden z najlepszych występów tego festiwalu!

Kraków Live Festival
Koncert Natalii Nykiel na Kraków Live Festival 2019 | fot. Zuzanna Sosnowska / Alter Art

Piękna pogoda i komplet publiczności – drugi dzień KLF

Drugiemu dniu festiwalu towarzyszyła zdecydowanie lepsza pogoda i znacząco większa frekwencja. Zresztą tuż przed rozpoczęciem koncertów, otrzymaliśmy informację, że bilety zostały wyprzedane, co w przypadku tego festiwalu jest zjawiskiem dosyć rzadkim. Jeśli mnie pamięć nie myli, to ostatnim razem wyprzedany dzień miał miejsce podczas koncertu Florence + The Machine – czyli ładnych kilka lat temu. Nim na scenie pojawiły się największe gwiazdy, swój materiał zaprezentowała nowa twarz polskiej sceny muzycznej – Rosalie.

Nowa twarz muzyki alternatywnej

Rosalie. na Kraków Live Festival | fot. Wojtek Koziara / Alter Art

Uwielbiam poznawać nową muzykę, a debiutującym muzykom (szczególnie tym z Polski) zawszę mocno kibicuję. Jedną z artystek, które podziwiam od dłuższej chwili, jest Rosalie. Jej debiutancki album Flashback zrobił na mnie spore wrażenie. Podziwiam fakt jak doskonale łączy ona klasyczne R’n’B z elektroniką i elementami hip-hopu. Wokalistka doskonale sprawdziła się w kameralnym kościele ewangelickim w Mysłowicach podczas AlterFestu, więc byłem bardzo ciekawy, jak poradzi sobie na tak gigantycznej scenie jak Main Stage na Kraków Live Festival. Muszę przyznać, że efekt był powalający. Podobnie jak w przypadku Krzysztofa Zalewskiego, na jej koncercie nie było zbyt dużo ludzi, ale ci, którzy się pojawili, nie mogą narzekać. Do tak świetnego odbioru koncertu mocno przyczynił się Te-Tris, który dzielnie wspierał wokalistkę. Świetnie wyprodukowane utwory wsparte unikatowym wokalem i charyzmą Te-Trisa to mieszanka wybuchowa, której aż chce się słuchać!

Idole nastolatek na scenie

Później na Main Stage królowały wyłącznie zagraniczne gwiazdy. Na pierwszy ogień poszli Years & Years, którzy zaprezentowali głównie materiał z ostatniego albumu – Palo Santo. Być może dlatego nie czekałem specjalnie na ten koncert – po prostu nie przepadam za ostatnim krążkiem. Na szczęście zespół zagrał kilka starszych utworów, więc kilka razy mogłem „potupać nóżką”. Słuchając ich muzyki od kilu lat, niespecjalnie zauważam ich rozwój. Większość piosenek brzmi bardzo podobnie, a koncertowo, mimo dużej charyzmy lidera zespołu, po prostu zawodzą. Całe szczęście to co najlepsze – miało dopiero nadejść.

Kraków Live Festival
Years & Years podczas koncertu na Kraków Live Festival | fot. Monika Stolarska / Alter Art

hip-hop i zniszczona gitara

A najlepsze, co zobaczyłem na Kraków Live Festival, to zdecydowanie koncert Post Malone. Zresztą ten występ to jedna z lepszych rzeczy, jakie widziałem w tym roku. Post Malone to jedno z największych objawień na rynku muzycznym ostatnich lat. Bezpardonowo wspiął się na szczyt muzyki popularnej i wszystko wskazuje na to, że nieprędko z niego nie zejdzie. Utwory z albumu beerbongs & bentleys są jednymi z najchętniej słuchanych w serwisie Spotify. I to właśnie te utwory rozbujały publiczność. Raper udowodnił, że jest świetnym artystą, posiadającym fantastyczny głos. W pojedynkę zawładnął gigantyczną sceną, szybko nawiązał kontakt z publiką. Forma sceniczna artysty była wyjątkowo dobra, a ciepłe przyjęcie – wyraźnie go wzruszyło. Podczas tego półtoragodzinnego koncertu działy się rzezy piękne. Ten najcieplejszy to akustyczne wykonanie utworu Stay. Słuchając i oglądając ten fragment doszedłem do wniosku, że Post Malone to nie tylko świetny wykonawca, ale również znakomity songwritter.

Były te spokojniejsze utwory (Better Now, Stay, Psycho) oraz te bardziej żywiołowe (Wow, Congratulations). W Krakowie usłyszeliśmy również piosenkę do filmu Spider-Man: UniwersumSunflower. Na koniec, zgodnie z tradycją, Austin Richard Post w efektowny sposób zniszczył na scenie swoją gitarę akustyczną. Tak jak przystało na prawdziwego Rockstar!

Kraków Live Festival
Post Malone na głównej scenie Kraków Live Festival | fot. Monika Stolarska / Alter Art

Legenda elektroniki w Polsce!

Koncert Post Malone nie był końcem muzycznych, festiwalowych wrażeń. Zostało miejsce dla jeszcze jednej gwiazdy muzyki – Calvina Harrisa. Jeden z najpłodniejszych i najważniejszych producentów ostatniej dekady przyjechał do Krakowa z zupełnie mową koncertową produkcją. Spektakularne stanowisko, masa multimediów i pokazy pirotechniczne. Wszystko to w akompaniamencie hitów, które znają wszyscy. Była Rihanna i Dua Lipa, był Rag ‘n’ Bone Man, usłyszeliśmy piosenki Ellie Goulding czy Florence + The Machine. Był to prawdziwy przekrój wieloletniej kariery szkockiego producenta. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to zbyt mały kontakt z publiką. Calvin niezbyt często się odzywał, a jeśli już, to było to dosyć sztuczne, jakby wymuszone. Show headlinera festiwalu zgromadził tłum większy nawet od występującego przed nim Post Malone’a. Mimo że koncert uważam za udany, to jednak po producencie tej klasy spodziewałem się czegoś specjalnego. Zdecydowanie lepiej odebrałem zamykający Open’er Festival – koncert Swedish House Mafia.

Calvin Harris i jego spektakularne show na KLF 2019 | fot. Conor McDonnell

Czas podsumowań

Kolejną edycję festiwalu trzeba uznać za wyjątkowo udaną. Program został zaplanowany bardzo mądrze, a zaproszeni artyści trzymali wysoki poziom. Te największe gwiazdy potwierdziły, że zasługują na posiadany status. Oczywiście na kilka tematów można ponarzekać, ale trzeba być wyjątkowo złośliwym, żeby wytykać organizatorom tak nieznaczące błędy. Szkoda, że do Krakowa nie dojechała BANKS, bo była ona idealnym uzupełnieniem line-upu festiwalu. Zwłaszcza, że niedawno wydała swój trzeci studyjny album. Frekfencyjny sukces zapewne utwierdził organizatorów, że obrana strategia względem Kraków Live Festival okazała się udana. Przyszłoroczna edycja zagwarantuje nam kolejne muzyczne emocje z największymi komercyjnymi gwiazdami muzyki.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments