Nie macie czego słuchać latem? Ciekawe muzyczne premiery lipca 2019 już tu są i mają się naprawdę dobrze!
Sezon ogórkowy trwa, ale udowodnimy, że mimo to muzycznie nie mamy na co narzekać. Lato jest bowiem dobrą porą na przebicie się ze swoim materiałem, który wiosną czy jesienią mógłby zaginąć w wydawniczym tłumie. Prezentujemy Wam subiektywne zestawienie 5 premier lipca, które mogą Was zaciekawić. Znajdziecie wśród nich single, ale też albumy – od psychodelii po rap. Zapraszamy!
Ofelia Zaraz
Śpiewający aktorzy, aktorki… ileż my ich znamy! Wydawałoby się, że dość, starczy już. Ale nie! Posłuchajcie nowej Ofelii, a później możecie zapierać się rękami i nogami do woli. Iga Krefft, znana głównie z małego ekranu i serialu M jak miłość zaprezentowała w lipcu singiel Zaraz – utwór opowiadający o czekaniu na swoją kolej. I wygląda na to, że kolej Ofelii w końcu przyszła. Zaraz jest bowiem jej pierwszym utworem, który ukazał się pod skrzydłami Warner Music Poland i zapowiada debiutancki album długogrający artystki. Nie wiedzieć czemu sam utwór również jest uznawany za debiut… Ofelia ma na koncie przecież bardzo przyjemną EPkę Singles z 2016 roku. Swoją drogą, kilka piosenek z niej zniknęło ze streamingu, więc być może będzie można się ich spodziewać na nadchodzącym wydawnictwie. Daty premiery jeszcze nie znamy, ale bądźmy dobrej myśli – może jest bliżej niż nam się wydaje.
Karolina Czarnecka Módl się za nami
No dobrze, żartowałam. Dopiero po niej możecie zaprzeć się rękami i nogami przed śpiewającymi aktorami. Teraz jednak przechodzimy z melodyjnych klimatów do… rapu. Po utworze Hera koka hasz, który po występie na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej śpiewało pół Polski, przyszła pora na modlitwę. O to właśnie prosi nas artystka w najnowszym singlu – Módl się za nami. Karolina opowiada w nim swoją historię, historię kobiety hybrydy – chłopczycy grającej w piłkę na blokowisku, która lubi też robić muzykę w babskim składzie. Utwór ten zapowiada kolejny album artystki, który tym razem ukaże się nakładem wytwórni Kayax. Karolina zapowiada, że na krążku zderzy ze sobą wschód z zachodem, sacrum z profanum, folk z rapem. To może być ciekawe…
WILLOW WILLOW
Zostajemy przy twórczości żeńskiej, wylatujemy jednak do USA. Willow Smith wydała bowiem w tym miesiącu swój trzeci album, zatytułowany po prostu WILLOW. I to jest naprawdę warty przesłuchania krążek – 22 minuty letniego chillu. Wydawnictwo jest bardzo spójne, a utwory przechodzą w siebie bardzo płynnie. Nie ma mowy o wyjściu ze świata artystki dopóki nie wybrzmią ostatnie dźwięki Overthinking IT. Ale komu chciałoby się wychodzić ze świata będący melodyjną mieszanką psychodelicznego folku i marzycielskiego R&B?. Te bujające gitary i wokal – ależ to wszystko dobrze brzmi!
Jaden ERYS
Zostajemy w USA przy rodzinie Smith. Tym razem jednak coś od starszego brata Willow – Jadena. Podobnie jak siostra, zaprezentował on światu swój trzeci długogrający album ERYS. Krążek jest odpowiedzią na SYRE z 2017 roku, mówi o tym chociażby jego struktura. Tutaj swoją opowieść snuje Erys, który jest liderem w dystopijnym LA, a nie emocjonalny Syre. I chociaż sam album nie jest zbyt odkrywczy to warto przesłuchać go chociażby dla pierwszych czterech utworów – P, I, N, K oraz bardzo klimatycznego Summertime in Paris, w którym wokalnie udziela się również Willow.
Jan Serce Nie będę tańczył
No i wracamy do singli i rodzimej sceny. Tym razem Jan Serce i utwór Nie będę tańczył. Chociaż… ja będę tańczyć i ty też będziesz tańczyć, bo przy tej mieszance indie z elektroniką nie da się usiedzieć. Duet został założony w połowie 2018 roku, a krótko potem podpisał kontrakt. Z kim? A to nieco dziwne, bo z Asfalt Records. Teraz grają w czteroosobowym składzie. Na razie chłopaki są mało znani, dlatego miejmy nadzieję, że nowy singiel trochę ich popchnie. Fajnie, gdyby stało się to szybko, bo już 3 października premiera ich debiutanckiego albumu. Zapowiada się naprawdę dobrze!