Wiosną tego roku zespół the Sixpounder zaskoczyli wszystkich informacją, że kończą działalność. Natomiast 3 listopada ukazała się ich najnowsza i ostatnia płyta – Can We Fix The World? Z tej okazji Paweł Ostrowski i Filip Sałapa odpowiedzieli na kilka moich pytań odnośnie zespołu, CWFTW i nie tylko. Zapraszam!
Dlaczego kończycie działalność jako The Sixpounder? Czy pandemia miała na to wpływ?
Paweł: Ta decyzja była chyba jedną z najtrudniejszych w moim życiu. Kiedy zakładałem The Sixpounder myślałem, że ten zespół będzie ze mną do końca. Na początku tego roku poczułem, że chcę robić też inne rzeczy muzyczne, na które wcześniej nie miałem czasu. Z szacunku dla tego, co stworzyliśmy i dla naszych fanów, nie chcieliśmy zniknąć bez wyjaśnienia. Powiesić tabliczki „Zaraz wracam” i nie wiadomo, kiedy wrócić. Nie lubię robić niczego na pół gwizdka, dlatego chłopaki zrozumieli tę decyzję. Nie mamy z nikim kontraktu. Kochamy się jak bracia, więc jeśli kiedyś pojawi się chęć powrotu, to pewnie to zrobimy. Na ten moment zostawiamy Was z naszym najnowszym albumem, nowymi teledyskami i kilkoma koncertami. Trzeba cieszyć się chwilą. Pandemia na pewno pozwoliła wyhamować, przemyśleć kilka kwestii.
Filip: The Sixpounder to coś więcej niż tylko muzyka – to przede wszystkim ludzie, którzy ten zespół kochają od samego początku. Każdy na swój sposób ewoluował, zmieniał się. Zespół i to, co tworzyliśmy, zmieniało się razem z nami. Chcemy teraz wyrażać się w odmienny sposób i z szacunku do tego, czym jest The Sixpounder, postanowiliśmy go zakończyć. Oczywiście, w jedyny znany nam sposób, czyli dając światu najlepszy krążek, jaki powstać mógł z naszych rąk.
Informacja o tym, że jako The Sixpounder kończycie działalność, wywołała spore poruszenie – delikatnie mówiąc. Dużo osób mówiło, że łamiecie im tym serca. Spodziewaliście się takiej reakcji?
P: Muszę przyznać, że nas to zaskoczyło. Myśleliśmy, że ta informacja nie wywoła takich reakcji. Ta sytuacja pokazała nam, że zrobiliśmy coś wyjątkowego. Mamy wrażenie, że nie słuchają nas przypadkowi ludzie. Słuchają nas osoby, które wyłapały, o co nam chodzi, dostrzegły naszą złożoność i wrażliwość. Polubili nas za to, jacy jesteśmy i z komentarzy wynika, że zamknięcie The Sixpounder wytworzy w ich życiu pewną pustkę. Jest to budujące, że stworzyliśmy wartościową rzecz. Czuję, że te osoby będą z nami w przyszłości.
F: Reakcja ludzi wokół zespołu pokazała nam, że nie tylko nam zależy na tym, czym The Sixpounder się stał. Mamy najlepszych fanów, bez dwóch zdań.
Co dał Wam ten zespół? Czego Was nauczył? Żałujecie czegoś? Ogólnie, jak podsumowalibyście ten czas?
P: Dał nam bardzo dużo. Ukształtował nas jako ludzi, dojrzeliśmy dzięki niemu. Doświadczyliśmy wielu emocji, które były niezbędne do lepszego poznania siebie i życia. Dał nam przyjaźń. Staliśmy się mała rodziną. Dał nam możliwość podróżowania i poznawania wspaniałych ludzi. Mogliśmy się wyrazić artystycznie. Pokazał nam, czym jest rynek muzyczny, gdzie jest prawda i o co w tym chodzi. Nie żałujemy niczego. Każde, nawet z pozoru złe doświadczenie jest niezbędne, a w efekcie daje pozytywne rezultaty. To była naprawdę wspaniała przygoda.
F: Nie żałuję niczego. Wszystkie decyzje, jakie podejmowałem na przestrzeni tych lat, podejmowałem w moim ówczesnym stanie umysłu i rozwoju emocjonalnego. Dzisiaj wiem, że to, kim jestem, to efekt wszystkich tych decyzji. Jestem wdzięczny każdemu, kto miał pośredni i bezpośredni wpływ na to, kim jestem. A to, kim jestem, jest w olbrzymiej mierze właśnie dzięki The Sixpounder.
Z czego jesteście najbardziej dumni, jeśli chodzi o ten zespół?
P: Z tego, że mimo różnych sytuacji, które nie były różowe, potrafimy sobie spojrzeć w oczy, i z tego, że po tylu latach mamy szacunek do siebie nawzajem i do siebie samych. Zbliżyliśmy się jeszcze bardziej. Umiemy ze sobą rozmawiać, lubimy ze sobą przebywać. Jesteśmy dumni, że ludzie znają nasze utwory, śpiewają je z nami na koncertach, chodzą w naszych koszulkach. Wypuściliśmy album, którego słuchanie zarówno nam, jak i innym, co wynika z opinii docierających do nas z każdej strony, daje ogromną frajdę. Ludzie w kółko słuchają tej płyty.
Jesteśmy dumni, że zespół był doceniany i mogliśmy dzielić scenę z fantastycznymi kapelami, których jesteśmy fanami.
F: Jestem dumny z każdej osoby, która pojawiała się na naszych koncertach bądź wspierała zespół. Energia, jaką wspólnie produkowaliśmy zasilała lepiej, niż baterie zasilające znanego króliczka 😉
Niedawno wyszła Wasza czwarta płyta – Can We Fix The World? Z kolei trzecią płytę, czyli True To Yourself ukazała się 6 lat temu. Dlaczego czekaliśmy na CWFTW tyle czasu? Jaki był tego powód?
P: Czynników było wiele. Skomponowanie piosenki to najmniejszy problem. To nam idzie wyjątkowo szybko. Jesteśmy zespołem niezależnym, bez wsparcia wytwórni. Zebranie środków, które pozwolą nam w stosowny sposób zaprezentować naszą twórczość ludziom, wymaga czasu. Najprawdopodobniej, gdybyśmy mieli budżet na klipy i promocję, działali z managementem i mogli skupić się TYLKO na muzyce, płyty powstawałyby pewnie co rok. Dodatkowo mieliśmy zmiany personalne w kapeli. Czas leci bardzo szybko, więc każda zmiana wymagała adaptacji. Super, że wszystko pięknie się poukładało i album się ukazał. Tak widocznie miało być.
F: Tak jak Paweł powiedział, wypadkowych była cała masa. To, co mnie cieszy to to, że po tylu latach ten album naprawdę spełnia wszystkie moje oczekiwania. Mam nadzieję, że to osłodzi słuchaczom ten długi okres wyczekiwania.
Czy proces tworzenia tej płyty różnił się czymś od poprzednich albumów?
P: I tak, i nie – w dużym skrócie. Za kompozycję odpowiedzialny jestem od początku ja, tak jak Filip za warstwę tekstową. Numery powstają u mnie w domu, a później je ogrywamy w sali prób. Oprócz komponowania, zajmowałem się produkcją poprzednich albumów i sklejałem to w całość. Część utworów z Can We Fix The World? powstała przed dołączeniem Piotrka do zespołu. Kiedy przyszedł, wspólnie zajęliśmy się produkcją. Poświęciliśmy temu mnóstwo czasu, serca i energii, dzięki czemu bardzo rozwinęliśmy swój skill produkcyjny, lepiej podzieliliśmy obowiązki i nauczyliśmy się siebie, kto w czym sprawdza się najlepiej. Jest to dla nas niesamowitym ułatwieniem, bo dzięki temu możemy szybciej przygotowywać świetnej jakości tracki gotowe do miksu. Odnalazłem w Piotrku bratnią duszę i razem wznieśliśmy proces produkcji na inny dla nas level. Cały proces powstawania jest dosyć złożonym zjawiskiem. Począwszy od idei utworu, po zapis demo, przygotowanie tekstu i melodii, zarejestrowanie całości, edycję i wysyłkę do mixu. Musielibyśmy poświęcić osobny wywiad, żeby to precyzyjnie wytłumaczyć.
F: Pod kątem tekstowym ten album różni się od poprzednich, bo jest bardziej angażujący każdego z nas. Od dawna chciałem, żebyśmy szli w chóralne motywy, które wręcz zachęcają do działania – niczym okrzyki bitewne. Dzisiaj, grając nasze ostatnie koncerty, możemy razem robić to z ludźmi. Paweł i Piotrek śpiewają i krzyczą, co mnie ogromnie cieszy.
Macie jakiegoś swojego ulubieńca na tej płycie?
P: Mogę mówić za siebie, że każdy numer kocham jednakowo. Natomiast każdy z nich ma swoją historię, która przypomina mi moment, w którym powstawał. Przywołują wspomnienia. Jestem z nich naprawdę dumny.
F: Nie umiem wybrać faworyta, ale to chyba dobrze.
Jak w ogóle fani zareagowali na ten album? Jaki macie feedback od nich?
P: Bardzo dziwnie mi o tym pisać, bo mogę zostać posądzony o nadęcie, ale z naszych obserwacji wynika, że nie mamy ani jednego negatywnego komentarza, nawet kąśliwego. To jest jakaś magia. Serio tak jest. Coś wspaniałego. Bardzo nas to cieszy, że mogliśmy zarówno samym sobie, jak i naszym kochanym fanom, podarować taki album.
F: Mam to szczęście, że osoby, z którymi rozmawiałem o albumie, to osoby, które na niego czekały. Energia, jaka jest z tym związana, jest najlepsza na świecie.
Co chcecie przekazać tym albumem? Da się naprawić ten świat?
P: To co wewnątrz, to na zewnątrz. Postrzeganie świata zewnętrznego jest zdeterminowane tym, jak sami czujemy się ze sobą. Prawdopodobnie ktoś, kto świat widzi w czarnych barwach, odbierze tę moją odpowiedź inaczej, niż ten, kto kocha siebie i swoje życie. W przekazie Can We Fix The World? nie chodzi o akcje Greenpeace, chodzenie na protesty przeciwko rządowi czy atak z karabinami na Rosję. Czy można naprawić świat? Tak – naprawiając swój świat wewnętrzny, naprawimy świat zewnętrzny. Im więcej będzie takich osób, tym kolektywna świadomość ulegnie uzdrowieniu i wszystko będzie pięknie. Czego wszystkim życzymy.
F: Cały album to wycieczka, podróż w nieznane, które jest jednocześnie ciekawe i fascynujące swoją niewiadomą. Czy możemy? Możemy. Czy powinniśmy? To już każdy z nas musi sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Jeszcze rok temu album miał się nazywać Killer King i jego przesłanie skupiało się na tym, że człowiek jest samozwańczym królem naszej planety, królem-mordercą. A teraz przesłanie jest znacznie bardziej optymistyczne. Skąd ta zmiana?
P: Zgadza się. Bardzo zmieniło się nasze postrzeganie rzeczywistości. Powtarzam, to nie rzeczywistość się zmieniła, tylko postrzeganie jej przez nas. Killer King, czyli król morderca… Uważaliśmy, że człowiek jest największym pasożytem tej planety, totalną plugawą istotą. Powoduje masę cierpienia na tej planecie. To wszystko było jakimś odzwierciedleniem nas samych. A ten proces się zakończył. W związku z tym, nie chcieliśmy, żeby ten album kojarzył się z takim przekazem, który dodatkowo nie jest dla nas aktualny. Can We Fix The World? znacznie lepiej do niego pasuje.
F: Utwory, jakie pisałem na tym albumie to te same, które były na KK. Ostatecznie wydźwięk zostawiamy w przyjemniejszych barwach. Czuję, że to jest właściwa decyzja. Umarł król, niech żyje król!
Pytanie do Filipa: na poprzednich trzech albumach mniej było śpiewania, a więcej „darcia ryja”. Teraz pokazałeś, że masz fantastyczny głos. Wcześniej trochę się ukrywałeś z tym głosem – dlaczego?
F: Prawda jest taka, że ja w duszy zawsze miałem czysty śpiew, z tą różnicą, że na początku mojej przygody nie potrafiłem go z siebie wydobyć. Najzwyczajniej w świecie moje płyty pokazują, jak upór i oddanie pozwala osiągnąć to, co chcemy.
A czy to, że jesteś weganinem (z tego względu, że nie chcesz brać udziału w krzywdzeniu zwierząt), miało wpływ na Twoje teksty? Szczególnie pytam o Butchers, ale chodzi mi generalnie o Twoje teksty…
F: Po lekturze książki Wyzwolenie zwierząt autorstwa Petera Singera absolutnie nic już nie jest dla mnie takie, jak dawniej. To, co chciałem powiedzieć od siebie, zawarłem w tekstach piosenek, a po więcej – zapraszam do lektury powyższej książki 🙂
Przekonałeś mnie 🙂 A co dalej z Can We Fix The World? Teraz trwa Wasza trasa pożegnalna, a co później?
P: Jesteśmy otwarci na wszystko. Przed pandemią rozpoczęliśmy rozmowy z dużą, zagraniczną wytwórnią o wydaniu płyty. Obecnie sytuacja zmieniła się całkowicie, więc nie chcemy nic planować. Chcemy skupić się na tworzeniu muzyki. To jest to, co chcemy robić.
F: Do CWFTW mamy wciąż zaplanowane (i rozpoczęte) zdjęcia do kilku teledysków. Chcemy zakończyć etap The Sixpounder najbarwniej jak się da. A dalej? Dalej to nawet najmądrzejsi nie umieją przewidzieć 🙂
Możecie coś zdradzić w temacie Waszych innych projektów muzycznych? Tego, co czeka Was w 2023 roku, kiedy zamkniecie rozdział The Sixpounder?
P: Nie, nie zdradzimy nic. 🙂 Prosimy o odrobinę cierpliwości. Chcemy się nacieszyć procesem twórczym.
F: Ja zdradzę tyle, że nie będzie to black metal 😉
Jakiś czas temu Nergal w jednym z wywiadów powiedział coś takiego: Nie zakładajcie zespołów. (…) Na świecie jest za dużo zespołów i płyt. Nie ma miejsca na więcej. Tydzień ma tylko siedem dni. Jest zbyt wiele tras i zbyt wiele koncertów. Ludzie nie mają pieniędzy i będą mieli jeszcze mniej. Cierpią na tym trasy. Czy naprawdę chcecie wydawać kolejną piosenkę albo kolejny album, na które nikt nie zwróci uwagi? Nie chcecie tego robić. Znajdźcie normalną pracę. Ukończcie studia, podróżujcie i cieszcie się życiem. Jak odnosicie się do tych słów? Właśnie wydaliście nowy album, kończycie jeden projekt, będą kolejne…
P: Powiedział to, co myślał lub powiedział to, żeby wsadzić kij w mrowisko. Nie wiem, jak było. Każdy ma prawo do swojej wypowiedzi. Mnie osobiście kompletnie nie dotknęła jego myśl. Jedno jest pewne – zjadł zęby na trasach, wydał mnóstwo płyt, więc ma swoje spostrzeżenia i dobrze wie, że ta droga nie jest łatwa. Być może jego wypowiedź miała na celu ostrzec młode bandy, nie wiem. Jeśli ktoś będzie kochał to, co robi, to nic go nie powstrzyma i osiągnie cel, a jak ktoś oczekuje, że będzie łatwo i bez turbulencji, to może być zaskoczony. Dzisiaj panuje tendencja do koloryzowania rzeczywistości, a bywa różnie. To tak jak powiedzieć komuś – „Umrzesz”, a ten się obrazi. Porażki też są wpisane w muzyczną drogę. Reasumując, nie widzę nic złego w wypowiedzi Nergala. Na mnie ona nie wpłynęła w najmniejszym stopniu. Być może „sprawdza”, kto jest prawdziwkiem i zostanie mimo ostrzeżenia przy swojej pasji.
F: Każdy ma prawo mówić to, co czuje. Tak samo jak każdy ma prawo się z tym nie zgadzać. W dobie totalnej cyfryzacji, produktów spod „ręki” AI czy innych algorytmów, ja jestem zdania, że ludzie powinni tworzyć jak najwięcej się da, póki jeszcze jest na to czas.
A co najbardziej lubicie w byciu w zespole, tworzeniu muzyki?
P: Plusów jest całe mnóstwo. To, że dookoła jest tak dużo wspaniałych ludzi. Dzięki zespołowi nawiązaliśmy mnóstwo nowych znajomości. Tworzenie muzyki pozwala wyrazić często to, czego słowa nie mogą. Ludzie poznają Cię z zupełnie innej perspektywy. To, że możemy realizować pasję. Życie dzięki zespołowi i muzyce jest ciekawe i kolorowe. Nie ma czasu na nudę.
F: Najpiękniejsze jest to, że robiąc muzykę, robimy soundtrack do naszych żyć. Ja sam, gdy słucham dzisiaj niektórych utworów, przenoszę się w czasie i odczuwam coś więcej niż tylko dźwięki. Słuchając muzyki, ale tak naprawdę słuchając, po prostu doświadczam czegoś więcej niż tylko zapisanych nut. Tworzyć muzykę, która to potrafi, to coś niebywałego.
Macie jakieś pozamuzyczne zajawki?
P: Dla mnie muzyka stanowi większość mojego życia. Mam ogromną zajawkę na poznawanie siebie, bo co chwilę dowiaduję się czegoś nowego o sobie i mnie to bardzo ciekawi. Dodatkowo, lubię działania związane z grafiką, planuję wrócić do malowania.
F: Z każdym dniem coraz więcej 🙂
Chcecie powiedzieć coś na koniec?
P: Żeby każdy z Was odnalazł swój sens życia i nie działał pod dyktando innych, żebyście żyli w zgodzie ze sobą. To totalnie ważna kwestia. Warto wykorzystać to życie maksymalnie, bo to nie próba generalna. Uśmiechajcie się i szanujcie siebie oraz innych. Słuchajcie naszej płyty, polecajcie ją światu, żeby cały nakład się wyprzedał. 🙂
Do zobaczenia w przyszłości, gdzieś kiedyś…
F: Na koniec powiem tylko tyle, że koniec nigdy nie jest końcem 🙂 I za to, że to w końcu zrozumiałem, jestem cholernie wdzięczny.
toz to porazka w stosunku do porzednich cd……