The Sixpounder: Jesteśmy bardzo złożeni [Wywiad z Pawłem Ostrowskim]

0
903
The Sixpounder: Jesteśmy bardzo
fot. materiały prasowe

Wrocławska grupa The Sixpounder przez kilkanaście lat swojej działalności nagrali 3 płyty – Going to Hell? Permission Granded!, The Sixpounder i True to Yourself, zagrali masę koncertów i zdobyli bardzo mocną pozycję na rodzimej scenie metalowej.

Po kilku zmianach składu The Sixpounder tworzą: wokalista Filip Sałapa (FranticPhill), basista Paweł Ostrowski (Paul Shrill), gitarzysta Piotr Solnica (Sooloo Jr.) i perkusista Artur Konarski (Jeff the Vader).

Zespół obecnie pracuje nad 4 albumem. Mnie udało się podpytać Pawła właśnie o nową płytę, o SixQuestion Show, o plany na przyszłość i o wiele innych rzeczy. Zapraszam!

Cześć! Na początek chciałam zapytać, jak Twoje samopoczucie?

Elegancko, dziękuję. A Twoje? 🙂

Również dobre, dziękuję 🙂 Pozwolisz, że zapytam o Waszą czwartą płytę – o Killer Kinga. Skąd taki tytuł?

Co prawda, ogłaszaliśmy już nazwę 4 płyty – Killer King, ale nie ukrywam, że nigdy wcześniej nie mieliśmy tylu znaków zapytania w przypadku wcześniejszych płyt. Piszę to dlatego, bo nawet odnośnie tytułu mieliśmy zawahanie. Jednak najprawdopodobniej taki tytuł zostanie. A to dlatego, że same teksty i przekaz jest ciężki. W dużym skrócie: Killer King, czyli król morderca, czyli człowiek jako Pan świata, który uzurpuje sobie prawo do wszystkiego. Przez co jest największym szkodnikiem planety. Generalnie miewamy momenty, kiedy nie przepadamy za własnym gatunkiem. 🙂

Rozumiem 🙂 A czy muzycznie ta płyta będzie się bardzo różnić od tego, co stworzyliście wcześniej? Life Is Killing Me, Monsters, Butchers są bardzo przebojowe. Czy cała płyta taka będzie?

Rzeczywiście, kawałki, które wymieniłaś są bardzo „przebojowe”. Nie jest to wynikiem premedytacji, tylko całkowicie inaczej zacząłem podchodzić do komponowania utworów, więc różnica na pewno będzie zauważalna w stosunku do poprzednich płyt. Dotyczy to też samego brzmienia, z którego jestem zachwycony 🙂

A czy teraz – w czasach pandemii – tworzenie muzyki jest trudniejsze? Jak jest w Waszym przypadku?

Każdy zespół ma indywidualny sposób na tworzenie muzyki. Nasz się nie zmienił od początku, więc pandemia nie ma na to wpływu. Jest już nawet materiał na piąty album 🙂 Pisanie piosenek nie jest żadnym problemem, to najprzyjemniejsza część. Schody pojawiają się w momencie, kiedy trzeba to wszystko zebrać w całość i odpowiednio podać światu.

A obawiacie się reakcji fanów na nowy materiał?

Nie, niczego się nie obawiamy. Zawsze może być sytuacja, że części osób nowy materiał przypadnie do gustu, a część osób go nie zaakceptuje. Nie kojarzę w historii muzyki zespołu, który by wszystkim dogodził. 🙂 Wiadomo, że każdy twórca wystawia się na opinię. Najgorsza jest obojętność. Na pewno chcemy zrobić wszystko jak najlepiej, żeby dać od siebie jak najlepszą jakość. Ci, co nas znają, to docenią. A nie obawiam się niczego, kiedy wiem, że wykonaliśmy dobrą robotę.

To może teraz takie dosyć oczywiste pytanie: kiedy możemy się spodziewać premiery Killer Kinga?

Nie jestem w stanie odpowiedzieć teraz na to pytanie. Na pewno chcielibyśmy, żeby wydarzyło się to jak najszybciej. Mamy jednak sporo dylematów związanych z promocją i dystrybucją. Z góry dziękujemy za cierpliwość. Nie zawiedziemy Was.

A jakie zespoły Was inspirują?

Do życia czy komponowania? 🙂

I do tego, i do tego 🙂

To wbrew pozorom skomplikowane pytanie. Ludzie, którzy z nami przebywają, czasami łapią się za głowę, bo nie odpowiada to ich przekonaniom, które mają na temat ludzi, grających rock/metal. W naszym busie możesz usłyszeć: Mieczysława Fogga, Justina Biebera, Metallicę, Motley Crue, Five Finger Death Punch, Van Halen, Behemoth czy Wagnera. Od hip hopu, przez muzykę lat 80., country, kończąc na death metalu. Głowa może wybuchnąć. Kompletnie nie skupiamy się na jednym gatunku czy zespole. Właściwie od początku tak było. Wszyscy jesteśmy bardzo otwarci na różności. Życie staje się ciekawsze, gdy poznaje się nowe rzeczy, które również bardzo inspirują i to nie tylko, jeśli chodzi o brzmienie, tylko o emocje, przekaz. Muzyka jest bardzo ciekawym i złożonym zagadnieniem. Warto się na nią otworzyć.

A jakie jest Wasze największe muzyczne marzenie?

Żeby Metallica nas supportowała we Wrocławiu 😉 A na poważnie, to grać koncerty, komponować utwory, nigdy nie tracić weny i energii, docierać do jak największej liczby osób z tym, co robimy.

A jak Wam się pracuje z Piotrkiem Solnicą – Waszym nowym gitarzystą. I w jakich okolicznościach dołączył on do The Sixpounder?

Wyśmienicie. Z Piotrkiem znamy się już bardzo długo i zawsze robiła wrażenie na nas jego gra. Mimo, że mieszka na co dzień w Warszawie, to dzięki internetowi doskonale sobie radzimy z materiałem. Przy końcówce ubiegłorocznej trasy, kiedy pojawiły się problemy z Maciejem Rosikiem, Piotrek zakończył oficjalnie współpracę z Corruption, więc uznałem, że to dobry moment, żeby się do niego odezwać. Przygotował w 2 tygodnie prawie 17 utworów i od razu wskoczył na końcówkę trasy. Bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw, bo gdybyśmy nie wykonali tej zmiany, nie mielibyśmy na koncie tylu wspólnych koncertów. Jaki jest pod kątem grania rok 2020, każdy widzi. Z ogromnym szacunkiem dla chłopaków, którzy byli wcześniej w zespole, muszę przyznać, że wspólnie z Piotrkiem tworzymy najmocniejszy skład The Sixpounder bez dwóch zdań.

Zagraliście ostatnio 2 koncerty z Nocnym Kochankiem. Czy planujecie jakieś kolejne występy? Czy na razie priorytetem jest płyta?

Ciężko jest planować koncerty w obecnych czasach. Koncertowa przyszłość jest bardzo niepewna.

Th
fot. materiały prasowe

A z kim chcielibyście zagrać trasę?

Oczywiście pomijam tendencyjne odpowiedzi w stylu: Rammstein, Metallica, Iron Maiden, Queen. Kochamy grać, a granie z nowymi zespołami daje nowe możliwości i poznawanie nowych osób. Docieranie do nowej publiczności. Mimo krytycznych głosów w kierunku naszego grania z Nocnym Kochankiem, przyznaję, że grało nam się z nimi wyśmienicie. Prywatnie bardzo się lubimy, a dodatkowo szanujemy to co osiągnęli.

A wracając jeszcze do tematu płyty: pojawią się na niej jacyś goście? Tak jak było w przypadku The Hourglass?

Tego niestety, nie mogę teraz ujawnić.

Ok. Wiadomo, że pracujecie obecnie nad nowymi teledyskami. Skąd czerpiecie na nie pomysły?

Z naszej szalonej i chorej wyobraźni – to po pierwsze. Mamy na swoim koncie sporo wesołych i prześmiewczych klipów, uwielbiamy takie rzeczy robić. Być może nie przystoją one zespołowi metalowemu, i pewnie niektóre osoby mogą mieć z tym problem, jednak nam to przychodzi całkiem naturalnie. Oczywiście, nie czujemy się zespołem kabaretowym, dlatego taki rodzaj klipów jest dla nas odskocznią. Tacy jesteśmy – bardzo złożeni. Myślę, że spora część naszych fanów właśnie za to nas polubiła. Od dawna sami robimy swoje teledyski, więc staramy się też mierzyć siłę na zamiary. Lubimy po prostu, kiedy obraz od nas wychodzący jest spójny z tym, co chcemy przekazać w utworze.

A z czego jesteś najbardziej dumny jako artysta? Jako muzyk?

Z tego, że to, co robię, ma znaczenie dla innych. Fani do nas piszą, opisując jaki wpływ wywarły na nich utwory The Sixpounder. Tatuują sobie nasze logo i teksty. Czyli to, co robię, ma sens.

Chciałam cię jeszcze zapytać o coś całkiem innego. Razem z Filipem jakiś czas temu zaczęliście przeprowadzać wywiady w ramach SixQuestion Show. Jak to się stało, że, oprócz udzielania wywiadów, zaczęliście je przeprowadzać?

Bardzo spontanicznie. Znamy się z ekipą Rockmetanews od bardzo dawna. Dostaliśmy propozycję, żeby prowadzić wywiady podczas Pol’and’Rock, a, że formuła się bardzo spodobała, to postanowiliśmy ją kontynuować, czego efektem są kolejne wywiady.

Z kim chcielibyście przeprowadzić wywiad?

Lista jest spora. Prywatnie jesteśmy fanami wielu artystów, z którymi chcielibyśmy porozmawiać, a wywiady dają tę możliwość. Moim osobistym marzeniem jest rozmowa z Jamesem Hetfieldem i Nicky Sixxem.

Jakie macie plany na najbliższe tygodnie, miesiące? Poza dopinaniem tematu z Killer Kingiem?

Tematów i planów jest bardzo dużo. Oprócz dopinania tematów związanych z płytą, to zajmuję się montażem video i komponowaniem nowych utworów. Tematów poza zespołem jest również bardzo dużo. Wspólnie z Filipem pracujemy również nad czymś innym, odbiegającym od twórczości The Sixpounder. Ale na razie nic więcej nie mogę powiedzieć.

Skąd wzięły się Wasze pseudonimy – Paul Shrill, Frantic Phill, etc.?

Nasze pseudonimy brzmią znacznie ciekawiej niż nasze imiona i nazwiska. Uznaliśmy od samego początku, że skoro nasze teksty są w języku angielskim to i my będziemy w języku angielskim. 🙂 To zestawienie naszych imion z naszymi ksywami lub cechami, które nas definiują, chociaż w przypadku Artura, jego Jeff Vader jest trochę inaczej. W sumie nie pamiętam o co chodziło. Chyba Vader podłapał imię Jeff z jakiegoś skeczu. Trzeba go o to spytać. W każdym razie wymyślanie tych nazw było dla nas wyśmienitą zabawą i po tylu latach bardzo dobrze się z nimi czujemy. Nie mogło być inaczej.

Chcesz coś powiedzieć naszym czytelnikom na zakończenie?

Chciałbym życzyć czytelnikom pozytywnego nastawienia, żeby w tych szalonych czasach zadbali o siebie i o swoje najbliższe otoczenie. Mam wrażenie, że coraz więcej pojawia się tematów, które nas dzielą. Mamy jedno życie, więc życzę każdemu, aby przeszedł przez nie wspaniale :). A dodatkowo więcej ruchu, dużo muzyki, dobrych książek, dużo rozmów z przyjaciółmi, a mniej telewizji i papki informacyjnej. No i mam nadzieję do szybkiego zobaczenia na koncertach!

Bardzo dziękuję za Twój czas! 🙂

To ja dziękuję 🙂 hej!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments