Mieszkają w Krainie Cienia. Zioną nienawiścią, odprawiają czarne msze, na których składają szatanowi w ofierze krew dziewic. Ach, no i oczywiście… koty. Jedzą je na śniadanie, obiad i kolację. Brzmi jak wpis z nonsensopedii? Owszem. Jednak, okazuje się, że zdania te niewiele odbiegają od wyobrażeń, które niektórzy mają na temat death czy black metalu. Metal, muzyka szatana mówią…
Gdy z głośników płynie (a raczej wydziera się) black czy death metal, wiele osób czuje się nieswojo. Co prawda słuchają wybranych podgatunków, jak folk czy power metal, ale black nie jest w stanie przejść im przez słuchawki. Gitary, melodia, wokal, wszystko niby na miejscu, ale zaraz w teledysku pojawia się czarny kruk pożerający mięso Chrystusa. I to już nie w porządku. Nawet jeśli w Boga nie wierzą. Wydaje im się to niepoprawne, nie tylko religijnie, ale też moralnie. Granica dobrego smaku i estetyka ustępuje tu szokowi, czasem zgorszeniu. Nasuwa się tu jednak pytanie, czy taka granica w ogóle w sztuce istnieje? Śmierć, nienawiść, ból – to wszystko można ukazać w sposób “artystyczny” – cokolwiek to znaczy. Bo przecież chodzi o to, by pobudzać umysł, poruszać tematy tabu i wywoływać kontrowersje. W końcu jedną z najpiękniejszych rzeczy, jaką dała człowiekowi demokracja, jest wolność słowa.
Metal, muzyka szatana
Metal, muzyka szatana… Mówi się, że miłośnicy ciężkich brzmień wierzą w niego, oddając mu cześć. Czy jest tak naprawdę? I tak, i nie. Fakt faktem, całe mnóstwo utworów metalowych zawiera w sobie odniesienia do “sił zła”. Nie znaczy to jednak, iż każdy, kto słucha, a nawet pisze teksty obrażające Boga, faktycznie jest częścią wspólnoty religijnej. Warto zauważyć, że subkultura metalu często przejawia postawę “anty”. Anty-władza, anty-mainstream, anty-kościół i w końcu anty-religia. Duża część satanistów pozostaje więc ateistami, a wiara w Lucyfera staje się tu raczej wiarą w symbol. Czego? Wolności, sił natury, zmysłów. Zazwyczaj to właśnie ta idea przyświeca metalowym piosenkom z szatanem w roli głównej. Polega ona na tym, by celebrować życie pełną gamą zmysłów, czerpać z niego jak najwięcej radości, ile to możliwe. Odrzuca się zasady wyznaczane przez Kościół, które mają człowieka ograniczać. Nie musi to jednak oznaczać wyrzeczenia się moralności w ogóle. I nie oznacza.
Szatan – cierpiący jak człowiek
Dla metalowców Szatan jest postacią, z którą można się utożsamić. W niechęci do władzy, przejawia się też u metali niechęć do Boga. W końcu to on sprawuje rządy absolutne, Szatan natomiast zostaje uniżony przez niepokalanego Boskiego. W obliczu wad i przywar człowieka, to właśnie diabeł wydaje się najbardziej ludzki. Cierpi tak jak on, jest niedoskonały i zarazem nieoceniający. Tak też przedstawia go Behemoth w Ora Pro Nobis Lucifer.
Voice ov an aeon
Angelus Satani
Ora pro nobis Lucifer
You alone have suffered
The fall and torment ov shame
I’ll smite heaven’s golden pride
And never pity thee
Immaculate divine
Czy mogę obrazić coś, w co nie wierzę?
Wykorzystywanie wizerunku Boga i Szatana w utworach jest nierzadko bardzo ciekawym zabiegiem literackim. Często bywa, że autorzy tekstów znają Biblię znacznie lepiej niż chrześcijanie. W piosenkach odnajdziemy imiona demonów, nawiązania do mitologii, wierzeń pogańskich. To wszystko nie tylko poszerza naszą wiedzę ogólną, ale też pozwala analizować interesujące koncepty. Obrażanie Boga jest zazwyczaj jedynie interesującą formą, wyrazem frustracji – miał być, miał mi pomóc, miał dać mi szczęście. Tymczasem go nie ma. Czy zatem, jeśli ktoś zakłada, że Boga nie ma, może go obrazić? Nie. Można natomiast uczynić z niego symbol, w tym przypadku kłamstwa, zniewolenia, straconej nadziei.
Poetyckość
Utwory metalowe, choć niedoceniane, często zaskakują nas bogactwem, a przede wszystkim treściwością słowa. Zdaje się nawet, że to najbardziej poetycki gatunek po samej poezji śpiewanej. Weźmy np. Lucifera Behemotha.
Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży,
Lecący z jękiem w dal – Jak głuchy dzwon północy,
Ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy
Iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy. (…)
Na harfach morze gra – Kłębi się rajów pożoga
I słońce – Mój wróg słońce! Wschodzi wielbiąc Boga
Innym przykładem mogą być też teksty Michała Nihila Kuźniaka, wokalisty i gitarzysty zespołu Furia. Jednym z ciekawszych może być Krew w kolorze bursztynu (choć ta konkretnie o szatanie nie jest).
Życia w przeszłości zastane
Karmią się chwilą zamkniętych oczu
Z szelestem liści sny rysowane
Które nigdy wyśnione nie będą.
Obietnica uniesionych powiek,
To czerń nieba burzy błyskiem tkana.
Spójrz w dół! Ziemia pięknem umarłym,
Ogniem bez żaru usłana.
A krew w kolorze bursztynu…
Wstrząs a wartość artystyczna
Czasami może zastanawiać ilość brutalnych, drastycznych scen w teledyskach. Weźmy np. takie Carving a Giant zespołu Gorgoroth. Widzimy płonące krzyże, głowę kozła, ukrzyżowanych ludzi, orgie. Krew i pożoga. Mimo to klip znalazł swoich entuzjastów, którzy uważają, że jest on kwintesencją satanistycznej estetyki.
Metal jest gatunkiem niosącym za sobą silny ładunek emocjonalny. Jest w końcu muzyką wyrażającą sprzeciw, bunt. Teksty utworów, jak i muzyka często popadają w skrajność. Wyjaśnia to więc w pewien sposób zastosowanie radykalnych środków wyrazu. Sprawia to, że utwór nabiera autentyczności i zamiast obrzydzać, wzrusza, burzy, w końcu oczyszcza. Jednak za ekstremalnym teledyskiem powinna iść ekstremalna muzyka, a za nią ekstremalne emocje. W innym przypadku cały zabieg staje się przerysowany, karykaturalny, bezsensowny.
Nie znaczy to jednak, że wszystkie klipy blackmetalowe uderzają brutalnością i drastycznymi scenami. Dla porównania warto przyjrzeć się kipowi Batushki. Animacja, choć również uderza w postać Chrystusa, jest już dużo bardziej stonowana. Zachowuje się tu co prawda satanistyczną stylistykę ( w końcu widzimy krew, pogardę dla chrześcijaństwa, odwołania do świętych), jednak wszystko to przedstawione jest w znacznie delikatniejszy sposób.
Docenić metal
Metal, muzyka szatana czy też nie, to gatunek o bardzo skomplikowanych partiach muzycznych, wymagający od muzyków dużego talentu, a od słuchaczy wrażliwości. Warto spojrzeć na teksty albo teledyski jak na realizowanie pewnej artystycznej wizji i oceniać je właśnie pod tym kątem. Byłoby szkoda, gdyby poetyckość utworów pozostała niezauważona przez to, że obraża (czy faktycznie?) czyjeś poglądy.
_____________________
Wpis zawiera osobistą opinię autorki. Chrześcijańskiej autorki…