Nora K. Jemisin – Piąta pora roku [recenzja]

0
502
Piąta pora roku

Pozostańmy jeszcze chwilę w temacie Nagrody Hugo. Tegoroczna nagroda dla N.K. Jemisin nie jest jej pierwszym tego typu wyróżnieniem. W 2015 dostała ją za powieść Piąta pora roku, a rok później za drugą część cyklu Wrota obelisków. Co takiego niezwykłego jest w jej dziełach?

Jemisin stworzyła swój powieściowy świat (jak sama podkreśla w wielu swoich wypowiedziach) w oparciu o własne sny. Pomysł na powieść narodził się podczas warsztatów finansowanych przez NASA, mających na celu wytłumaczenie teorii naukowych wykorzystywanych przez przedstawicieli mediów i kultury. Takie oto podwaliny pozwoliły jej na rozpoczęcie prac nad całym cyklem Pękniętej ziemi, z której pochodzi pierwszy tom serii – Piąta pora roku.

Czym jest Piąta pora roku?

Pierwsze zetknięcie się z książką może być nieco rozczarowujące. Mamy tutaj do czynienia z klasyczną do bólu powieścią fantasy. Jest tutaj absolutnie wszystko, co możemy znaleźć w innych tego typu lekturach. Ponadto powieść może sprawiać wrażenie pisanej według poradnika pt. Jak napisać fantastyczną książkę fantasy? Mamy tutaj intrygujące imiona i nazwy, wyglądające jak zlepek losowych liter. Wprowadzenie dużej ilości nieznanych słów wymaga jednak dobrego poprowadzenia narracji, aby czytelnik wszystko zrozumiał i nie zgubił się w świecie wykreowanym przez pisarkę. Zamiast tego otrzymujemy słownik pojęć i terminów zamieszczony na końcu książki, co niespecjalnie umila czytanie.

Karnawał motywów

Jednocześnie mamy do czynienia z karnawałem motywów, które pojawiały się w każdym innym medium. Jeżeli jakiś motyw  znamy, to z pewnością odnajdziemy go w Piątej porze roku. Mamy do czynienia z magią (tutaj nazywaną górotwórstwem), głównym bohaterem z dzieckiem o nadludzkiej sile. Pojawiają się odwołania do mitologii, religii czy geografii. W całym tym zgiełku chaotyczna fabuła zaczyna się łączyć i odkrywając kolejne jej elementy jesteśmy co raz bardziej zaciekawieni. Poszatkowane i zlepione ze sobą znane nam motywy zaczynają tworzyć coś zupełnie innego. Jesteśmy żywo zainteresowani losami bohaterów.

Jemisin, na fundamentach znanych motywów, udało się wykreować coś nowego, wręcz wybitnego.

I mimo iż do końca powieści dalej odnajdujemy pojedyncze podobieństwa, nie dostrzegamy tego spoglądając na całość dzieła. Dla fanów fantasy i science fiction Piąta pora roku może być sporym szokiem, jak na takiej ilości motywów stworzyć coś niepowtarzalnego? Czy to już kunszt literacki?

Niechlujny przekład i literówki

Aby jednak nie było zbyt miło krótka uwaga dotycząca przekładu i wydania: tanie powieści erotyczne dodawane do gazet mają chyba lepszą redakcję. Tutaj to tragedia. Liczne literówki (mój faworyt: humanoinalny) czy brak konsekwencji w pisaniu imion (raz Baster, raz Buster). Cała praca polskiej redakcji (i prawdopodobnie tłumaczenie) sprawia wrażenie szybkiej i niechlujnej. Niezbyt dobrze świadczy to o krakowskim wydawnictwie SQN.

Końcowa refleksja

Czytając tę powieść byłem początkowo zdziwiony. Po kilku pierwszych rozdziałach zastanawiałem się jak taka książka mogła dostać nagrodę Hugo? Przecież to niemożliwe! Po przeczytaniu całej powieści uważam, że jest jedną z lepszych. Nie wybitna, ale na pewno oryginalna i warta przeczytania. Z niecierpliwością czekam na następną część sagi!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments