Świat nienależący do ludzi. „Inni” Anne Bishop – recenzja tomów 1 i 2

0
621

Nigdy nie lubiłam mówić, że mam ulubionego autora książek. Wszystkie dzieła rozpatrywałam indywidualnie, dopóki nie poznałam twórczości Anne Bishop. To ona zmieniła mój sposób myślenia dzięki serii Czarne Kamienie wiele lat temu. Obecnie nadal pracuje nad swoją najnowszą serią pod tytułem Inni, a w oczekiwaniu na kolejne tomy postanowiłam zrobić zbiorczą recenzję pierwszych dwóch. Zapraszam do lektury!

Inni Anne Bishop to seria opowiadająca o świecie, których głównymi mieszkańcami są stworzenia o wiele starsze od ludzkiej rasy. Wśród nich są żywioły, wampiry, zmiennokształtni oraz tajemniczy Starsi. Traktują oni ludzi jak intruzów, którzy pragną przejąć kontrolę nad światem, który nigdy do nich nie należał. Uznają ich za mięso, z którym można dojść do pewnego porozumienia, na przykład w zamian za oddanie im żyznych ziem, ludzie dostarczają im elektryczność i tym podobne. Jednak ludzie jak zawsze pragną więcej i więcej, uważając, że im się należy. Innym się to coraz bardziej nie podoba…

Tom pierwszy – Pisane szkarłatem

Z reguły książki Anne Bishop miały niesamowicie piękne okładki – być może dlatego, że nie odbiegały za bardzo od ich amerykańskich wersji. Niestety, wydawnictwo Initium zaprojektowało własne, które, przyznam szczerze, mi się nie podobają. Twarz na Pisane szkarłatem jest według mnie za duża, na szyję nachodzi obraz schodów (prowadzących gdzie? Do tej pory nie wiem), a na brodę imię autorki. Przyznam szczerze, że okładka mnie zniechęciła, ale znam autorkę i wiem, że byle czego by nie napisała. Poza tym, nie ocenia się książki po okładce, prawda?

Z  taką myślą zabrałam się za czytanie. Inni rozpoczynają się od wprowadzenia do realiów świata, po którym będziemy się poruszać. Dostajemy dwie mapy, z których nie raz skorzystałam podczas czytania książki – naprawdę bardzo ułatwiają zrozumienie, gdzie i w jaki sposób bohaterowie się poruszają, szczególnie że główna bohaterka pracuje jako łącznik między światem ludzi a Innych i jednym z jej zadań jest rozwożenie poczty po Dziedzińcu, czyli terenie zamieszkanym przez przedstawicieli Innych.

Początki historii

Meg, główna bohaterka, jest wieszczką krwi – przepowiada przyszłość po odpowiednim nacięciu skóry. Zachowanie przepowiedni dla siebie skutkuje zapamiętaniem jej oraz powolnym popadnięciem w obłęd. Tę zdolność wykorzystują Kontrolerzy, czyli ludzie zarabiający na wyzyskiwaniu wieszczek. Meg ucieka z ich zakładu i znajduje schronienie na Dziedzińcu. Pachnie inaczej niż ludzie, więc Inni dają jej szansę i zatrudniają na stanowisku łącznika. Po chwili bohaterka zaprzyjaźnia się z przywódcą Dziedzińca – Simonem, zmiennokształtnym przyjmującym postać wilka, a także Henrym, Tess i Vladem oraz paroma innymi postaciami. Okazuje się też, że po swojej ucieczce od Kontrolera jest ścigana przez rząd, więc Inni muszą zadecydować, czy jej pomagać, czy też nie.

Postaci

Inni próbują dowiedzieć się, kim jest Meg, osoba niebędąca ani człowiekiem, ani Innym. Gdy w końcu poznają prawdę o niej, postanawiają ją chronić, gdyż przez swoją ciężką pracę i dziecięce zachowanie zaskarbiła sobie ich sympatię. Tak, Meg jest dzieckiem zamkniętym w ciele kobiety. Mimo że jest dobrze przemyślaną postacią, nie przypadła mi do gustu. Tutaj jest zbyt wiele postaci, które nie zachowują się dojrzale. Oczywiście, wszystko jest zaplanowane, ale Meg oraz Inni, którzy tylko uczą się zachowywać podobnie do ludzi to za dużo jak na jedną książkę.

Henry jest jedną z najsympatyczniejszych bohaterów drugo-, a nawet trzecioplanowych. Moją ulubioną zaś jest Vlad, wampir o oliwkowej cerze, pomagającemu Simonowi w prowadzeniu księgarni “Zabójczo dobre lektury”. Kim jest Tess – nie wiedzą nawet Inni, ale wszyscy wiedzą, że należy jej się bać i jej nigdy nie denerwować. Jeśli chodzi o Simona, jednego z głównych bohaterów, to najbardziej lubiłam go w postaci wilka – gdy przyjmuje ludzką postać, zachowuje się nieco zbyt infantylnie, a za mało brutalnie. Autorka wielokrotnie podkreśla, że Inni traktują ludzi jako posiłek, a ostatecznie wcale nie zachowują się jak drapieżnicy, a ciekawe świata dzieci. Czasem tylko kogoś pogonią. Czasem. Na przykład Kontrolerów, by chronić Meg.

Tom drugi – Morderstwo Wron

Okładka drugiego tomu jest o wiele ładniejsza, choć wciąż motyw twarzy na całej okładce do mnie nie przemawia. Jednak tym razem twarz jest nieco mniejsza i dzięki temu napis na okładce, a dokładniej imię autorki, nie nachodzi na podbródek postaci. Czerwony kolor elegancko wygląda obok niebieskiego z pierwszego tomu, choć wciąż wolę amerykańską wersję okładki. To tyle na temat odczuć wizualnych.

Ludzie nienawidzą Innych do granic możliwości. Wynajdują dwa narkotyki – euforkę i wilczenie, które mają zgubny wpływ zarówno na ludzi, jak i – przede wszystkim – na Innych. Jednak nie jest to takie oczywiste od samego początku, więc zadaniem Meg i jej nieludzkich przyjaciół jest odkrycie, kto stoi za narkotykami i w jaki sposób je pozyskuje. W zamian za takie zachowanie pierwotni mieszkańcy świata wysiedlają mieszkańców ze swoich terenów i grożą coraz większymi represjami. Ludzie zadający się z Innymi oraz uznający ich dominację także są prześladowani. Dopiero tutaj możemy zatem mówić o prawdziwej akcji.

Wreszcie krew się przelała

I to porządnie. Wreszcie zachowania postaci są interesujące i pociągające za sobą pełne wrażeń konsekwencje. Co do samego pomysłu z narkotykami mam mieszane uczucia, ale jeśli chodzi o prowadzenie fabuły, to jestem bardzo usatysfakcjonowana. W tym tomie autorka mocniej skupia się na bohaterach i ich uczuciach, więc mimo pewnych schematów przywiązałam się do wielu z nich i przeżywałam ich przygody. I wreszcie ludziom się obrywa za ich zachowanie, na co czekałam od pierwszej strony pierwszego tomu. Zdecydowanie ta część jest lepsza od poprzedniej.

Podsumowanie

Od Anne Bishop czytałam również wszystkie tomy serii Czarne kamienie, a także Efemerę, dlatego śmiało mogę przyznać, że Inni podobali mi się najmniej. Chociaż styl autorki się poprawił i zdecydowanie dojrzał, to mam wrażenie, że świat ukazany w tej serii jest pełen powtórek. Jeśli czytaliście Czarne Kamienie czy Efemerę, to zauważycie z pewnością pewne sprawdzone chwyty, które autorka postanowiła użyć ponownie. Między innymi bohaterki – silne, wybrane, ale niedojrzałe do roli, która została im powierzona. Męskie postaci – zachowujące się według jednego schematu (czy tylko mi Vlad przypomina Lucivara z Czarnych kamieni?). Czarne postaci również zachowują się i myślą dość podobnie. Dlatego, mimo lepszego warsztatu autorki, ta powieść nie zaskoczyła mnie za bardzo.

Czy warto?

Warto! Szczególnie jeśli po autorkę zamierzacie sięgnąć po raz pierwszy. Jeśli ubran fantasy Was interesuje, to Inni zapewnią Wam dozę niesamowitych wrażeń. Mimo mojego narzekania na schematy czy niektóre postaci, w pamięci zapadły mi niektóre wyobrażone lokacje, sceny i uczucia towarzyszące zdarzeniom. Anne Bishop doskonale opisuje, barwnie opowiada, a jej postaci i świat żyją i oddychają pełną piersią. Zdecydowanie widać rozwój autorki, dlatego czuję podświadomie, że jej prawdziwe magnum opus dopiero powstanie.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments