Krystian Broniek – Doom Eternal
Doom jest kultowy, Doom jest wieczny. Doom’a można kochać, albo nienawidzić. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Niemal wychowałem się na klasycznych odsłonach 1-3 z których ostatnia, moja ulubiona, została wydana w 2004 roku. Swoją drogą to by wyjaśniało moje skrzywienia psychiczne, ale nie o tym dzisiaj. W tej chwili istotne dla mnie jest tylko piekło, demony i shotgun.
2016 i małe rozczarowanie
Wspomniałem o trzech częściach, które są dla mnie absolutnym klasykiem, szczególnie część trzecia. Tym razem dwa słowa o grze Doom z 2016 roku. Nie chciałbym być tutaj źle zrozumiany. Ta odsłona prezentowała się ładnie i była naprawdę dobrą strzelanką. Szybką i dynamiczną. Jednak w jakiś sposób mnie zawiodła. Oczekiwałem czegoś na kształt trójki, a dostałem niesamowicie dynamiczny shooter, nie zawierający w sobie tego elementu horroru. Kolorowe i podświetlone elementy, które można było podnieść, też w jakiś sposób zabijały klimat Doom’a. Od tego momentu oddzielam wyraźną linią trzy kultowe odsłony, od gry z 2016 roku. Traktuje ją bardziej jako ciekawostkę.
I wtedy wchodzi on, cały na czarno…
Miałem poważne obawy, co do nowej odsłony, bo przecież ostania wyszła w moim odczuciu raczej średnio. Wówczas trafiłem na oficjalny Gameplay od Bethesdy. O takiego Doom’a nic nie robiłem. Ciężki, krwisty, mroczny, mocarny, makabryczny… i jeszcze cała masa innych przymiotników nasuwa mi się po obejrzeniu rozgrywki. Chociaż w oczy rzuca się nowe rozwiązanie jakim jest linka umożliwiająca znacznie szybsze poruszanie się. To rozwiązanie zapowiada się obiecująco i nie kłuje w oczy tak, jak bohater biegający jak wariat w odsłonie z 2016 roku. Do tego wszystkiego dochodzi klasyczna stylistyka, okraszona nowoczesnymi rozwiązaniami. Nawet interfejs wygląda niemal jak w trójce. Powracają także starzy przyjaciele – demony z kultowych odsłon.
Dlaczego właśnie Eternal?
Mam kilka innych tytułów na które z niecierpliwością czekam w 2019 roku. Dlaczego więc wybrałem właśnie Doom’a? Na pewno poniekąd z nostalgii i szczerze to przyznaje. Dokładnej daty premiery na razie nie znamy, ale oczekiwania wśród internautów są spore. Sam tytuł bezwstydnie, ale i słusznie przypisuje serii wieczność. Tak niech pozostanie. Po małym rozczarowaniu z 2016, czekam na coś, co zapamiętam tak jak pierwszą rozgrywkę w Doom 3. Po drugie, spójrzcie sami na ten krwisty gameplay. Nie oczekuję wzruszeń i górnolotnej fabuły. Oczekuje wojny z siłami piekielnymi i możliwości poczucia się tak, jak jakieś 10 lat temu przy klasykach. Niech ten odrealniony shooter przemówi sam za siebie. Cieszę się z tego powrotu.