Piotr Kozioł – Metro Exodus
Trzeci FPS o przygodach Artema w nieprzyjaznym, postapokaliptycznym świecie ma ukazać się już za miesiąc, bo piętnastego lutego. Powodów, dla których czekam na nadchodzący tytuł jest kilka, prócz jednego, podstawowego – pewnie długo poczekam, nim ten kawał apokaliptycznego piękna zdoła ruszyć na jakimkolwiek posiadanym przeze mnie sprzęcie. Przede wszystkim, co często jest pomijane lub traktowane po macoszemu w zapowiedziach Exodusu, gra ta będzie ważna dla uniwersum ze względu na swoją fabułę. Stanowi kanoniczną kontynuację książkowego Metra 2035, więc nie tylko fani gier, ale i literackiego pierwowzoru powinni zwrócić uwagę na to, co też protagonista wyprawia. Tym razem na świeżym (lecz napromieniowanym) powietrzu. Książka ta zakończyła się w momencie opuszczenia moskiewskiego metra przez Artema na rzecz eksploracji powierzchni. Na jego odległej podróży, tytułowym exodusie, skupiać ma się cała rozgrywka.
Piękno umarłego świata
Tym samym 4A Games mogą sobie wreszcie pozwolić na jeszcze większe zastosowanie graficznych wodotrysków, które już w zamkniętych tunelach metra (a co dopiero we fragmentach miasta) robiły wrażenie. Wizja poznania świata Metra poza metrem na taką skalę jest czymś, co książki z tego uniwersum wykorzystały już wielokrotnie, nigdy jednak nie miało to miejsca w grze. Pomyślcie tylko – te wszystkie opuszczone wsie, metropolie, lasy pełne zmutowanej fauny i flory… myślę, że gra ta będzie przynajmniej od strony technologicznej pewnym majstersztykiem.
Prawdziwy hołd dla postapo?
Otwarty, niebezpieczny świat przemierzać będziemy tak pieszo, jak i pociągiem (Aurorą)– pełniącym tu rolę bazy wypadowej i nowego „domu”. Ze względu na otwartą naturę świata liczę też na większą dywersyfikację zamieszkujących go stworzeń. Poprzednie części gry naprawdę nie zachwycały zróżnicowaniem napotykanych mutantów, czyniąc pewne etapy bardzo nudnymi. Gra podzielona na otwarte mapy ma oferować pewną dozę swobody w kwestii podejmowanych decyzji, ma też budować silniejszą więź z towarzyszami. Podsumowując – immersywne doświadczenie postapokalipsy okraszone piękną oprawą graficzną, w dodatku ze scenariuszem współtworzonym przez samego Dmitrija Głuchowskiego, ojca uniwersum Metro 2033.