2019 już w pełni, a niebawem ruszy machina produkcyjna wydawców i deweloperów. Gry zaczną zasilać półki sklepowe, a my ruszymy tłumnie na pierwszy większy okres sprzedażowy przypadający na czas od drugiej połowy stycznia do kwietnia. W całym roku ukażą się jak zawsze setki ciekawych gier, a wielu graczy czeka na tę jedną jedyną. Jakie gry 2019 r. najskuteczniej spędzają redaktorom sen z powiek i sprawiają, że świnka skarbonka magicznie wzbogaca się o zaskórniaki? Zapraszamy do materiału!
Marcin Popielarz – Sekiro: Shadow Die Twice
W 2019 r. wyjdzie naprawdę dużo gier, na które czekam. Metro Exodus, Resident Evil 2, Devil May Cry 5, Doom Eternal, Biomutant i wiele innych, których samo wymienienie zajęłoby sporą część przyznanego mi miejsca na rozpisanie się. Jest wśród nich jednak pewna gra, o której samo wyobrażenie sprawia, że zdarza mi się podskoczyć radośnie myśląc: „Już tylko x dni do premiery!”.
Mowa oczywiście o Sekiro: Shadow Die Twice. Otóż to! Na nic tak bardzo w tym roku nie czekam i będzie to bodaj mój pierwszy pre-order w życiu. Ten cudownie wyglądający RPG Akcji tworzony jest przez studio From Software, twórców legendarnej serii Dark Souls. Ich nowa produkcja ma zresztą czerpać garściami z wytworzonego podgatunku soulslike. Gra zadebiutuje 22 marca 2019 r. na komputerach osobistych, konsolach PlayStation 4 i Xbox One.
Kunai w kości?
Od pierwszego teasera pokazanego na gali The Game Awards 2017, na którym widzieliśmy dziwną konstrukcję powstałą z kości, liny i kunia, ciekawiło mnie, w jakim świecie osadzona zostanie nowa gra. Całość rzecz jasna wskazywała na Japonię, mnie jednak o wiele bardziej intrygował okres, architektura i porąbane pomysły, na które wpadnie zespół Hidetaki Miyazakiego.
Produkcja przypomina Japonię z okresu XV-wieku. My zaś wcielamy się w postać Sekiro (jap. jednoręki wilk), którego historię poznajemy w chwili, w której nie spełnia on zadania ochrony swojego młodego władcy. Porywacze uprowadzający spadkobiercę pewnej antycznej linii krwi okaleczają naszego protagonistę pozbawiając go ręki i zostawiając na pewną śmierć. Zabawa jednak nie mogłaby się zacząć, gdyby nasz bohater nie został uratowany. Miejsce uciętej ręki zastępuje magiczna proteza, my tracimy możliwość poniesienia śmierci, a naszym zadaniem staje się uratowania swojego Pana i zemsta na oprawcach. Brzmi dobrze… a wiem, że Miyazaki uczyni całość niejednoznaczną moralnie, porąbaną do reszty i mroczną jak samo spojrzenie czarta.
Znowu to samo?
Jako się rzekło Sekiro: Shadow Die Twice po raz kolejny ma stawiać na sprawdzone rozwiązania przygotowane przez twórców Dark Soulsa. Możemy więc spodziewać się wysokiego poziomu trudności, szczątkowo podawanej fabuły, upuszczania po śmierci doświadczenia/waluty z tylko jedną szansą podniesienia, nietypowego, mrocznego świata usłanego groźnymi i przerażającymi przeciwnikami. System walki po raz kolejny będzie stawiał na refleks, pozycjonowanie, uczenie się zachowań wrogów i kontrolowanie nie tylko paska życia, ale także paska energii wykorzystywanego do większości akcji w grze (jak sprostował czujny czytelnik, energii w Sekiro ma zabraknąć. Niedopatrzenie takie jest niczym potwarz dla fana serii. Lincz byłby zasłużoną karą. Oczywiście przed harakiri.).
Nowości
Czyli mamy Dark Soulsa 5.0 (licząc z Bloodbornem), możemy się wszyscy rozejść i stracić zainteresowanie, tak? Otóż nie do końca. Twórcy mając świadomość, że już w dniu premiery Dark Souls 3 był dość odtwórczy, a rynek stopniowo zapełniał się jego klonam,i postanowili formułę przebudować. I to dość znacząco. Przede wszystkim zmianom uległa walka. Tym razem będziemy mogli poruszać się nie tylko wokół, ale i nad przeciwnikami. Nasz bohater zyskał specjalną linkę do przelatywania nad wrogami. Do tego będziemy mogli się też skradać. Ukochane przez wszystkich tarcze również można już zawiesić nad kominkiem, bowiem tym razem całość rozegra się za pomocą miecza. Będziemy więc parować ataki przeciwników stopniowo wytrącając ich z równowagi, aby w końcu zadać silny cios krytyczny. Oczywiście można ich także atakować w konwencjonalny sposób, jednak widać, że twórcy będą chcieli zamienić walkę w taniec.
Jeśli owy taniec zakończy się śmiercią, to także nie należy uważać zabawy za zakończonej, bowiem nowa (swoją drogą tytułowa) mechanika gry ma sprawić, że gracz będzie miał dwie szanse na zabicie danego wroga. A wszystko to dzięki mechanice… odrodzenia. Otóż to! Dwa życia zamiast jednego… ciekawe, jak twórcy wykorzystają to w rozgrywce.
Dodatkowo tony żelastwa mają w grze przestać istnieć. Tym razem znajdziemy zaledwie kilka typów modyfikacji do naszego uzbrojenia, a całość zamiast żonglerki ma pójść w stronę tworzenia odpowiednich buildów poprzez zmianę już posiadanej broni.
Tym, co może bardzo uderzyć w fanów serii jest fakt, że w Sekiro: Shadow Die Twice ma nie występować znany z poprzednich części multiplayer. Ja po prawdzie się cieszę. Co prawda Multi z Dark Soulsa kochałem całym serduszkiem, ale jak zapowiedział sam Miyazaki, brak multiplayera pozwoli mu ciekawiej zbalansować rozgrywkę.
I to wszystko, co musicie wiedzieć przed premierą nowego IP From Software. Widzę, że studio się rozwija i nie chce stawiać na proste i sprawdzone rozwiązania. Zamiast tego eksperymentują i szukają czegoś, co jednocześnie zadowoli ich fanów, ale także pozwoli rozwijać ciekawie formułę. Bardzo mnie cieszą takie kroki i już nie mogę się doczekać 22 marca. Oby gra była na tyle dobra, abym mógł powiedzieć Sekiro? Marcin Played Twice.