Sknerus McKwacz i jego skarb, czyli kolejny – siódmy już – tom amerykańskiego rysownika Dona Rosy, który miał swoją polską premierę w połowie kwietnia 2021 roku.
Sknerus McKwacz i kolejne przywitanie
Pierwsze kartki nowego tomu, podobnie tak jest zresztą z wydawanymi w Polsce komiksami autorstwa mentora Dona Rosy – Carla Barksa, nie różnią się za bardzo od poprzednich części. Tradycyjnie, czytelnicy – w pewnym sensie – “witani” są rysownika, który dzieli się kolejnymi ciekawostkami na temat swojej twórczości. Ale dopiero teraz zauważyłam jeszcze coś innego, a zarazem ciekawego oraz bardzo… sympatycznego. Co to takiego jest? “Podwójna” grafika, a mianowicie – siostrzeńcy Kaczora Donalda czytają komiksy. Nic wielkiego, prawda? Nie do końca, gdyż te magazyny mają okładki przedstawiające ich starszego wujka, Sknerusa McKwacza. Może odkryłam Amerykę, może nie – jednakże naprawdę wywołało to uśmiech na mojej twarzy. I jestem pewna, że nie tylko na mojej.
Sknerus McKwacz po raz siódmy… ale to później
Komiks o tytule Był sobie raz na zawsze kaczor – moim zdaniem – jest prawdziwą petardą. Na początku myślałam, że to będzie kolejna, dość typowa historyjka o Donaldzie. Ależ ja się bardzo pomyliłam… Najśmieszniejsza była druga część historii, kiedy okazało się, iż Kaczor jest prawdziwym kinomaniakiem i fanem seriali. Chociaż… właściwie to od zawsze było to jasne i logiczne, jednakże w momencie ratowania swoich siostrzeńców – udowodnił to po raz kolejny. Szczególnie jak zaczął krzyczeć o serialu Bonanza. Dla tych, którzy nie wiedzą – Bonanza był amerykańskim serialem westernowym, transmitowany w latach 1959-1973.
Nie zapominajmy o ogólnej historii świata, albowiem Don Rosa naprawdę ją świetnie przedstawia w swoich kaczych komiksach. Wielkie uznanie dla niego także za genialne rysunki, które w dużym stopniu prezentują oryginalne… budowle. Jakie? To już sami musicie zobaczyć, sięgając po siódmy tom przygód Sknerusa McKwacza i Kaczora Donalda.
Właściwa opowieść
Przejdźmy już do historii tytułowej, czyli Skarb dziesięciu awatar. Na początku czytania nie poczułam jakiejś wielkiej ekscytacji. Chociaż pierwszy fragment ze słoniem mnie bardzo rozbawił. Jak zwykle, Donald posłusznie – choć z małymi pretensjami – wykonuje każde polecenie swojego wujka, Sknerusa, a jednocześnie zachowuje największy rozsądek. Oczywiście, oprócz siostrzeńców, którzy są – w przeciwieństwie do Donalda – bardziej cierpliwi. Dzielne kaczory próbują spełnić marzenie McKwacza, który chce mieć jeszcze więcej pieniędzy – w tym celu zwiedzają naprawdę malowniczą krainę.
Kiedy patrzyłam na rysunki wszelkich budynków architektonicznych i opustoszałych miejsc, od razu sobie je skojarzyłam z filmem Lara Croft Tomb Raider: Kolebka życia z Angeliną Jolie w roli głównej. Naprawdę! Niesamowite są te podobieństwa. Don Rosa świetnie narysował Donalda i Sknerusa w jaskini pod kątem kolorów i… cieni. Są one genialne! A przecież nie tak łatwo jest coś takiego narysować, kiedy chce się podkreślić panującą ciemność w danym pomieszczeniu.
Wzruszenie
Prawdopodobnie pierwszy raz w życiu się popłakałam ze wzruszenia. Wszystko to się stało za sprawą komiksu Najlepszy prezent, a właściwie przez to co powiedział Kaczor Donald o swoim starym wujku. Najlepiej będzie, jak po prostu go zacytuję:
Mój wujek jest Kaczogrodem! Nie wiem, jak u Was, ale moje życie byłoby puste bez Sknerusa McKwacza!
Moje i wiernym czytelnikom także, Donaldzie. Oraz pewnej, ważnej dla Sknerusa, postaci również… Jakiej? Dowiecie się tego sami, jeśli przeczytacie. Warto, bo rzadko można ujrzeć najbogatszego kaczora na świecie ze łzami w oczach.
Kosmiczna przygoda
Nie wybaczyłabym tego sobie, jeśli o tym bym nie wspomniała. Chodzi mi o Kosmiczne potwory atakują. Rewelacyjnie autor pokazał, na pierwszej stronie, fascynację Sknerusa na punkcie kosmosu. Aż ja sama, tak jak Dyzio, Hyzio i Zyzio, poczułam tę energię. Jedyne co mi się nie za bardzo spodobało to wygląd owych potworów. Myślę, że ta opowieść jest dedykowana nieco starszym czytelnikom. Aczkolwiek szanuję tłumaczy za pomysł z użyciem gwary w dymkach komiksowych. Nie mam zielonego pojęcia jaką konkretną gwarą się zainspirowali, lecz moim zdaniem język kosmitów jest troszkę podobny do… śląskiego.
Podsumowanie
Sknerus McKwacz i Kaczor Donald: Skarb dziesięciu awatar jest siódmą z dziesięciu części tej niezwykłej sagi komiksowej – ale dla mnie jest absolutnym numerem jeden. Póki co, oczywiście, ponieważ wszystko może się jeszcze zdarzyć, jak zostaną wydane ostatnie trzy. Jednakże, ja i tak jestem zachwycona. Na przemian się śmiałam i płakałam – nie myślałam, że kiedykolwiek tak się stanie przez jeden, “zwyczajny” komiks. A jednak!