Czasem w życiu każdego człowieka następuje moment, w którym nie można już dłużej ukrywać swojego cierpienia. Wtedy jedynym lekarstwem jest podzielenie się nim z innymi. I dokładnie tak zrobił Pedro Almodóvar pisząc scenariusz do swojego najnowszego filmu Ból i blask. Co można powiedzieć o tym obrazie?
Ból i blask jest osobistym wyznaniem reżysera
Salvador Mallo to starszy, schorowany oraz zmęczony życiem reżyser. Na swoim koncie ma wiele sukcesów zawodowych, z których nie umie czerpać przyjemności. Zamyka się więc w czterech ścianach i odcina od innych ludzi. Gdy po latach godzi się z Albertem, aktorem jego pierwszego wielkiego filmu, zaczyna brać heroinę, która koi jego ból. Stary przyjaciel natrafia również na scenariusz Salvadora o życiowych próbach oraz miłosnych przeżyciach z ukochanym. Reżyser w rezultacie zaczyna wspominać swoje dzieciństwo, młodość i osoby, które na stałe zapisały się w jego umyśle. Ból i blask to intymne dzieło, które skłania widza to refleksji nad kształtującymi nas doświadczeniami.
Pierwsze pożądanie
Salvador bardzo mocno odczuwa emocje związane ze swoim pierwszym pożądaniem. Przez laty trzymał je głęboko w sobie. Podzielenie się nim i zmierzenie z własnym sobą jest wyjątkowo trudne, ale również i oczyszczające. Widzimy to doskonale na ekranie w momencie spotkania po latach reżysera oraz jego pierwszej miłości – Federica. Przepiękny wyraz szczerych, ale również i trudnych emocji. Pogodzenie się z teraźniejszością i zaakceptowanie przeszłości. Mężczyźni słuchają się nawzajem, a każde ich słowo jest przemyślane. I właśnie to w tym filmie jest najważniejsze – cichy rozrachunek z samym sobą.
Ból i blask to wizualna galeria sztuki
Nie ma co ukrywać, że kolory to coś niezwykle ważnego w zdjęciach do tego filmu. Każdy kadr mógłby pełnić rolę osobnego obrazu. Idealne dopasowane kontrasty, żywe kolory w zetknięciu z żywymi emocjami. Wspaniałe animacje otwierające film są wręcz hipnotyzujące. Dopełnieniem efektów wizualnych jest muzyka, za którą odpowiedzialny był Alberto Iglesias.
Co ciekawe, większość książek, które mieściły się w mieszkaniu Salvadora były z prywatnego zbioru reżysera. Kolorowe, barwne, pełne najznakomitszych dzieł malarskich mieszkanie Salvadora było pięknym kontrastem do jego melancholijnego nastawienia.
Ból i blask to nie tylko Antonio Banderas i Penélope Cruz
Zdecydowanie obsada aktorska jest świetnie dobrana. Rola Banderasa jest niewątpliwie wyjątkowa. Pięknie wczuł się w swoją postać, która na pierwszy rzut oka jest wyciszona, ale w środku buchają w niej skrajne emocje.
Niezastąpiona Penélope Cruz jak zwykle jest wizualnie pięknym akcentem na ekranie, ale nie tylko. Wcieliła się w postać kobiety walczącej o lepsze życie dla swojego syna. Silna, kochająca i dzielnie znosząca kolejne przeszkody na swojej drodze.
Nie można zapomnieć również o Albercie, w którego wciela się Asier Etxeandia. Wzruszający obraz zdolnego aktora, chcącego pokazać się z jak najlepszej strony. Jednak życie nie zawsze jest proste i czasem trzeba wielu lat, aby zostać docenionym.
Ból i blask to piękny męski monolog
Pedro Almodóvar dzieli się z widzem swoimi przeżyciami w sposób subtelny. Niczego nie narzuca, a powoli pokazuje to co dla niego ważne. Nie ma nagłych zwrotów akcji, wszystko idzie w sposób naturalny i delikatny. Oczywiście jest to również pochwała kina, które dla Salvadora jest niemalże powietrzem i (spełnionym) marzeniem z dzieciństwa. Ale widzimy również pochwałę innych sztuk: malarstwa oraz muzyki. Ból i blask to pięknie opowiedziany dramat mężczyzny, który nie będzie wołał o aplauz czy naszą uwagę. To my będziemy prosić o pozwolenie do wejścia w ten intymny świat.