Nowy rok już widać na horyzoncie, a to znaczy, że przyszła pora na muzyczne bilanse 2018 roku. Podsumowań najlepszych płyt, singli czy teledysków nie brakuje. Tak samo jak nie brakuje zapowiedzi. Ja zdecydowałam się na nieco inny kierunek. Oto lista moich muzycznych perełek odkrytych w tym roku.
Biorąc pod uwagę to, że w poprzednich latach, kiedy robiłam górę postanowień noworocznych często nie trzymałam się ani jednego z nich – postanowiłam nie popełniać tego błędu ponownie. Przystałam na jednym. Jako, że bardzo lubię odkrywać nowe brzmienia ustaliłam, że będę przesłuchiwać minimum 3 nowe dla mnie albumy tygodniowo i szukać jak najwięcej dobrze prosperujących artystów. Oczywiście nie spełniłam tego w 100%, ale poszło mi zaskakująco dobrze. O ile niczego nie pominęłam przesłuchałam w tym roku 96 albumów. Odkryłam też kilku ciekawych muzyków bez debiutu na koncie.
Niestety nie jestem w stanie napisać o każdej z perełek, które udało mi się poznać. Stwierdziłam, że wybiorę 8 z nich. Podczas swoich poszukiwań byłam nastawiona głównie na polską muzykę. O tej planowałam też napisać. Po drodze trafiłam jednak na zagraniczne cuda obok których nie da się przejść obojętnie. W pierwszej części dwaj artyści polscy i dwaj zagraniczni.
Still Parade
Tego chłopaka odkryłam w ten dzień, kiedy narzeka się, że nie wiadomo czego posłuchać, więc ostatecznie włącza się playlistę. Ta, na której go znalazłam to spotifajowa Modern Psychodelia. Chociaż… sama raczej zaliczyłabym go do dream popu.
Projekt tworzy Niklas Kramer, który pochodzi z Berlina. To tam w zaciszu swojej sypialni pisze swoją muzykę. Mnie kupił albumem Concrete Vision z 2016 roku. Zawarł na nim wiele marzycielskich brzmień. Świetnie się słucha jego syntezatorów i rytmów. Muzyka Kramera idealnie pasuje do letniego, chillowego nastroju – buja jak morze. W 2018 roku ukazał się jego drugi długogrający krążek – Soon Enough.
The Suns
Nie mam pojęcia jak na nich trafiłam, ale jestem więcej niż szczęśliwa! Odkrywanie artystów przed debiutanckim albumem jest dla mnie zawsze ekscytujące.
Zespół tworzy trójka przyjaciół – J.Wise (wokal), Maciej Kazimieruk (gitara elektryczna, gitara basowa) i Antoni Taczanowski (perkusja). Panowie zaczęli wspólną muzyczną przygodę w 2015 roku, a dwa lata później uformowali The Suns. Ich muzyka to połączenie rocka, bluesa i folku. W tym momencie mają na koncie trzy single – Just a Man, Keep On Walkin’ i She Said. Panowie już w brzmieniu mają dużo charyzmy – w wokalu i gitarach, które wybijają się w każdym utworze – i zdecydowanie nie są jednym z tych zespołów, które jednym uchem wpadają, a drugim wypadają. Po obejrzeniu jedynego jak na razie teledysku zapamiętacie ich jeszcze lepiej. Jest prosty, ale dzięki szaleństwu i mimice wokalisty zostaje w głowie na długo. Miejmy nadzieję, że w 2019 roku wydadzą pierwszy krążek i ruszą w trasę, bo chętnie potupię do nich nogą… ba a nawet powyginam się jak w ich teledysku!
Better Person
Za tym projektem stoi Adam Bęczkowski – urodzony w Sopocie, a aktualnie mieszkający i tworzący w Berlinie. Bęczkowski ma za sobą kilka innych projektów, na przykład Kyst czy Pictorial Candi. Pierwszym singlem, który wydal jako solowy artysta był Sentiment (2015), który zapowiadał jedyne jak na razie dłuższe wydawnictwo muzyka – It’s Only You. W 2017 roku ukazał się singiel Zakochany Człowiek (pierwszy utwór Better Person, który usłyszałam i… zostałam zakochanym człowiekiem). Po tym utworze niestety nic już się nie ukazało. Miejmy nadzieję, że 2019 roku przyniesie coś nowego. Cała twórczość Adama obraca się w klimacie dream-popowym i lat 80. Jej podstawą są syntezatory i wokal. Muzyk tworzy świetne ballady pościelowe, jest w nich dużo rozmarzenia i szczerości – utwory powstają na podstawie jego przeczyć i uczuć.
Shishi
W końcu jakiś girlsband! I to jaki! Dziewczyny poznałam dzięki toruńskiemu festiwalowi NADA – rozpoczynały jeden z muzycznych dni w mieście Kopernika. Raczej rzadko chodzę na koncerty bez wcześniejszego przesłuchiwania wykonawców, jednak z braku czasu tak stało się tym razem. Wcale nie żałuję. Pierwsze zetknięcie się z muzyką dziewczyn na żywo i zostałam kupiona. Nie wiem czy byłoby tak po usłyszeniu nagrania, zwłaszcza, że wówczas nie było ich wiele.
Shishi tworzą Dominyka Kriščiūnaitė (bas, wokal), Elena Neniškytė (bębny, wokal), Giedrė Nalivaikaitė (gitara, wokal) – dziewczyny to nasze sąsiadki z Litwy. Określają swoją muzykę jako mieszankę rapu, surfu i soulu. I faktycznie w ich kompozycjach da się to wszystko wysłyszeć. Ale ich utwory to też dream-popowe brzmienia, bujające gitary i harmonie wokalne. Uwiodły mnie zwłaszcza tymi ostatnimi, które pięknie grają w utworze Homless. W 2018 roku ukazał się ich debiutancki album Na x 80. Dziewczyny promowały go własnoręcznie stworzonymi przedsmakami albumu – nie ma 2 takich samych na świecie. Pełna wersja krążka jest również hand-made. Bardzo oryginalne i ciekawe posunięcie.
A Wy, odkryliście jakieś ciekawe dźwięki w tym roku?
Serdecznie zapraszam do czytania zestawień moich kolegów. Możecie przeczytać przede wszystkim o najlepszych utworach i albumach 2018 roku oraz zobaczyć zestawienie najbardziej wyczekiwanych premier polskich i zagranicznych.