Liryczna niespodzianka Taylor Swift – album “folklore” [recenzja]

0
947
folklore

Taylor Swift zaskoczyła, zaburzając swoim fanom (i nie tylko) pandemiczną monotonię zlewających się ze sobą dni. 23 lipca amerykańska piosenkarka zapowiedziała swój ósmy album pod tytułem Folklore.

Taylor Swift – folklore

Żadnej wcześniejszej promocji, puszczania oka do obserwujących w social mediach – kilka piosenek pojawiło się na YouTube w dzień zapowiedzi, a płyta następnego dnia. Jak sama mówi, nie planowała wydania płyty, w przeciwieństwie do innych rzeczy, np. headlinowania tegorocznego festiwalu Glastonbury (odwołanego z wiadomego powodu). Na szczęście nie oznacza to, że album jest bez ładu i składu.

Taylor postanawia przelać na papier swoje wspomnienia, wyobrażenia i emocje. Robi to jednak ze swoją dojrzałością, która jest owocem lat doświadczeń z perspektywy m.in. dziecka, dziewczyny, kobiety, kochanki i światowej sławy gwiazdy. Forma opowieści zostaje później przekształcona na teksty piosenek (tutaj warto wspomnieć, że Taylor współpracowała nad warstwą liryczną z np. Aaronem Dressnerem z The National czy Justinem Vernonem – członkiem grupy Bon Iver).

Akustyczna dusza

Folklore rzeczywiście ma w sobie sporo elementów muzyki zamerykanizowanego folku, ale tytuł albumu oddaje również styl opowieści, które Taylor przekazuje. Ze swoich wspomnień, przemyśleń i pojawiających się często motywów i symboli buduje oniryczną, wręcz mityczną atmosferę ludowych przekazów o nieszczęśliwej miłości, zdradzie, bólu. Utrzymuje jednak osobisty wydźwięk jej historii (na przykład uniwersalny motyw toksycznego związku osadzony w Nowym Jorku, czyli miejscu ważnym dla Swift).

Oprócz budowania atmosfery opowiadania folkowych podań, Taylor dość często odwołuje się do popkultury  i historii. Utwór The Last Great American Dynasty opowiada m.in. o domu na Rhode Island i buduje pararelę między Taylor, aktualną właścicielką nieruchomości, a Rebeką Harkness (znaną również jako Betty), amerykańską artystką i filantropką, znaną z ekscentrycznego zachowania, która była oryginalną właścicielką Wakacyjnego Domu. Porównane są głównie opinie społeczeństwa co do Taylor i Rebeki, które w oczach publiki mają być kobietami rozwiązłymi, impulsywnymi, rozhisteryzowanymi.

Storytelling

Album ma swego rodzaju linię fabularną, skupiającą się w trzech piosenkach na przestrzeni całego albumu. Chodzi o piosenki Cardigan, August i Betty. Nie będę wchodzić zbytnio w szczegóły historii, natomiast powiem, że trylogia ta utrzymuje zarówno wysoki poziom liryczny, jak i budowanie folkowej atmosfery. Teksty łamią serca i zmuszają do refleksji nad własnymi błędami młodości, jednocześnie nie oceniając bohaterów – wykaz emocjonalnej dojrzałości Taylor.

Album ma swoje bardziej popowe momenty, jak np. Mirrorball – moim zdaniem najsłabsza piosenka z albumu (na tle pięknych momentów smyczkowych i ogólnej harmonii w Mad Woman czy Hoax, ta piosenka wydaje się być dość chaotyczna z nieciekawą melodią i banalnymi metaforami).  Większość kompozycji to jednak robota klawiszy, smyczków, delikatnych synthów i sampli, które mają budować senną, zamgloną atmosferę wspomnień i emocji. Pojawia się jedna piosenka z udziałem innego wokalu – chodzi o Exile, napisana we współpracy z Bon Iver. Nie wydaje mi się, żeby charakter albumu miałaby sugerować powrót Taylor do country (a przynajmniej takiego country, z którego ją znamy).  Artystka idzie głównie z treść, a mniej w formę – dobrym przykładem tego przesunięcia jest piosenka Peace, której warstwa tekstowa dominuje nad muzyką, która jest jedynie narzędziem do tworzenia nastroju.

Rebranding

Taylor od dawna już nie zasługuje na miano jednej z wielu gwiazd pop. Pomimo postępującej od kilku lat przemiany w jej twórczości, ani Reputation, ani Lover nie pokazało mi dojrzałej kobiety i artystki, którą się stała. Dała sobie czas na przepracowanie traum i w efekcie stworzyła kawał trudnej, ale angażującej przeprawy przez historie i impresje.

Dzieło, które daje więcej

To nie jest łatwa płyta do słuchania w tle. Trzeba się skupić, otworzyć sobie tekst piosenki i przemyśleć, co autor miał na myśli. Wymaga przetrawienia, zinterpretowania. Taylor nam w tej czynności sprawy nie ułatwia, bo nie udzieliła żadnego wywiadu od czasu wydania albumu. Co nieco zdradziła na swoim profilu na Instagramie, gdzie co prawda wchodzi w interakcje z fanami, ale nadal to nie pełny wywiad, który da się łatwo znaleźć w Internecie. Czy warto jednak przysiąść i podumać nad treścią płyty? Absolutnie tak, bo jeden z tych krążków, który daje coraz więcej z każdym przesłuchaniem. To nie jest album tylko dla fanów Taylor, co zawsze jest plusem. To płyta pełna dojrzałości i szczerości, powiewa tak potrzebną dla Swift świeżością.

OCENA KOŃCOWA
8/10

Taylor Swift - folklore

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments