Diuna: Część druga [recenzja]

0
200

Diuna: Część druga  to  epickie  kino  science-fiction, jeszcze bardziej  wciągające i widowiskowe od pierwszej części, wznoszące emocje widza na zupełnie nowy poziom. Złożyły się na to wizjonerska reżyseria, angażujący scenariusz, wyjątkowe zdjęcia, świetne efekty specjalne, zachwycające kostiumy, klimatyczna scenografia i ścieżka dźwiękowa, rewelacyjna charakteryzacja czy też fantastyczna gra aktorska. Dzięki temu wizja Franka Herberta została w pełni ożywiona i oszołamia widza. Film powinien nie tylko powtórzyć sukces poprzedniej części, ale go przebić i na stałe zapisać się w historii kina, podbijając serca kolejnych pokoleń.

Kto kontroluje przyprawę, ten kontroluje wszechświat

Dla porządku, w skrócie przytoczę fabułę, starając się unikać spoilerów. Historia dzieje się w odległej przyszłości, w której uznany za zmarłego, dziedzic książęcego rodu, Paul Atryda znajduje schronienie u Fremenów, rdzennych mieszkańców pustynnej planety Arrakis. Jest ona jedynym we wszechświecie źródłem melanżu, zwanego również przyprawą – niezwykłej substancji, która przedłuża życie, poszerza granice świadomości, jak również zasila statki kosmiczne niezbędne do eksploracji kosmosu.

Księcia czeka trudna i pełna wyzwań duchowo-fizyczna podróż, naznaczona przeznaczeniem.  Pragnie  on  zapobiec tragicznej  przyszłości, którą    widzi   w  wizjach i snach. Z jednej strony, jest napędzany chęcią zemsty na spiskowcach odpowiedzialnych za  upadek  rodu  Atrydów, a  z  drugiej  wiarą  Fremenów  w  to, że jest przepowiadanym w proroctwie wyzwolicielem ludu Diuny.

Film rozpoczyna się słowami: Kto kontroluje przyprawę, ten kontroluje wszechświat. Przytoczone cytat jest kluczowy dla fabuły, która skupia się wokół walki o tę kontrolę.

Hołd dla wyobraźni Herberta

Niezmiernie  trudnym   wyzwaniem  było   przeniesienie    na   ekran   filmowy    złożonego i unikatowego świata wykreowanego przez Franka Herberta oraz zamieszkujących go postaci. Wielu krytyków uznało Diunę za powieść wręcz niemożliwą do zekranizowania.

Moim  zdaniem,  reżyser  Denis  Villeneuve  udowadnia,   że   sprostał   temu   zadaniu   i stworzył ekranizację, która jest pięknym hołdem dla wyobraźni Herberta.

O  ile  w  pierwszej części wstępnie nakreślono nam światy i zamieszkujących je bohaterów, to  w  drugiej   części  nasza  wiedza  zostaje   poszerzona.  To  pozwala nam  wczuć  się  w  akcję, która  jest  tu  bardziej dynamiczna i wielkimi emocjami śledzić przebieg wydarzeń.

Przedstawiono trzy różniące się od siebie, również wizualnie, planety.

Poznajemy fascynujący świat Fremenów, ich obyczaje i wierzenia. Wraz z bohaterami brniemy w głąb gorących piasków pustyni Arrakis, jeździmy na czerwiach, bierzemy udział w walkach i w bitwie o planetę.

Zaglądamy   również    do     skontrastowanego    z   nim    mrocznego,  bezwględnego  i brutalnego świata rodu Harakonnenów i ich siedziby – Giedi Prime.

Przenosimy się również na planetę Imperatora Shaddama IV i widzimy jego siedzibę – Kaitain, a także świat barona Vladimira Harkonnena.

Materiały prasowe Warner Bros. PL
Fantastyczna gra aktorska

Dzięki dużym zbliżeniom kamery możemy dostrzec wszystkie emocje rysujące się na twarzach bohaterów. Mamy możliwość podziwiania wspaniałej gry aktorskiej całej obsady – do aktorów poznanych w pierwszej części dołączyły kolejne gwiazdy (Christopher Walken, Florence Pugh, Austin Butler, Léa Seydoux, Anya Taylor-Joy).

Timothée Chalamet (Paul Atryda) już w pierwszej części stworzył wiarygodną kreację aktorską, a druga część stanowi jej dopełnienie. Z ogromną ciekawością przyglądałam się przemianie jego bohatera, po odkryciu swojego przeznaczenia, jak również rodzącemu się w nim uczuciu do fremeńskiej wojowniczki. Timothée świetnie pokazał wewnętrzne rozdarcie Paula między poczuciem obowiązku i misji do spełnienia, a miłością do Chani.

Materiały prasowe Warner Bros. PL

Zendaya (Chani) stworzyła znakomitą kreację silnej kobiety, znakomitej wojowniczki w pełni oddanej swojemu ludowi, którą niespodziewanie zaskakuje uczucie do Paula, który jej imponuje i ją fascynuje, jednak nie widzi w nim mesjasza. Ekranowa chemia między  tym  dwojgiem  jest   świetna.  Podobało  mi  się  jak  poprowadzono ten wątek – w sposób bardzo subtelny, nieprzytłaczający dla całej fabuły.

Materiały prasowe Warner Bros. PL

Również Rebecca Ferguson (Lady Jessica) mogła po raz kolejny zaprezentować swoje znakomite możliwości aktorskie, ukazując niezwykłą siłę i determinację swojej postaci.  Przechodzi  dużą  przemianę   spowodowaną  rolą   jaką   narzucono   jej w fermeńskiej siczy. Widzimy jak zmienia jej relacja z Paulem, przed którym stawia wymagania wydaje się niemożliwe do realizacji. Jednak dostrzegamy, że kieruje nią oddanie i miłość do syna.

Materiały prasowe Warner Bros. PL

W drugiej części, Javier Barden powrócił do swojej roli Stilgara – przywódcy Fremenów. Ślepo wierzy w proroctwo więc nagina wydarzenia do swoich potrzeb. Momentami uzyskując wręcz komiczny efekt wywołujący śmiech widowni.

Materiały prasowe Warner Bros. PL

Z nowych członków obsady wyróżniłabym Austina Butlera oraz Florence Pugh.

Austina Butler doskonale wcielił się w rolę psychopaty Feyda-Rautha Harkonnena, bratanka Vladimira. Jest brutalny, mroczny, nieprzewidywalny i budzi niepokój. Dopełnieniem tej kreacji jest rewelacyjna charakteryzacja.

Materiały prasowe Warner Bros. PL

Florence Pugh, w roli księżniczki Irulany Corrino, jest intrygująca i mamy ochotę lepiej poznać jej postać. To świetnie wyedukowana, inteligenta, twarda i zawzięta kobieta, córka Imperatora Shaddama IV, któremu służy radą.

Kostiumy

Kostiumy są naprawdę zachwycające i pomagają budować odpowiednią atmosferę filmu. Najbardziej podobały mi się szaty Bene Gesserit.

Materiały prasowe Warner Bros. PL
Klimatyczna ścieżka dźwiękowa

Za muzykę ponownie odpowiada dwukrotny zdobywca Oskara Hans Zimmer (drugą złotą statuetkę otrzymał za pierwszą część Diuny). Ścieżka dźwiękowa, której jest autorem wpływa na atmosferę filmu i jego odbiór. Dodaje scenom wyrazistości i dynamiki. Sprawia, że jeszcze pełniej doświadczamy emocji bohaterów, przełomowości czy wzniosłości danej chwili. Odgłosy czerwia pustyni, statków kosmicznych czy też walki sprawiają, że możemy się poczuć jak uczestnicy wydarzeń, a nie jak bezstronni obserwatorzy.

Muzyka w Diunie: Część Druga momentami przypomina muzykę sakralną co nadaje scenom atmosferę tajemnicy, mistycyzmu.

Emocjonalna opowieść

Diuna jest głęboko emocjonalną opowieścią skłaniającą widza do refleksji gdyż mimo, że dzieje się w fikcyjnym świecie, to widzimy tu analogię do zagrożeń naszego współczesnego świata, takich jak drapieżny imperializm, bezwzględna polityka, fanatyzm religijny czy nadmierna eksploatacja środowiska naturalnego.

Refleksja końcowa

Diuna: Część druga to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów 2024 roku więc poprzeczka była  zawieszona  wysoko. W moim odczuciu, film realizuje  pokładane w nim  nadzieje i nie sprawi zawodu nawet najbardziej wymagającym widzom. To najlepszy film science-fiction od czasów trylogii Władca Pierścieni w reżyserii Petera Jacksona. Jest prawdziwą audio-wizualną ucztą. Z  seansu  wyszłam  oszołomiona i zachwycona. Teraz mam ogromną ochotę wrócić na Arrakis. Dlatego wybiorę się do kina na premierę, która odbędzie się w Polsce już 29 lutego 2024 roku.

Zazdroszczę Wam drodzy widzowie, że pierwszy seans Diuna: Część druga  jest jeszcze przed Wami. Czeka Was niebywała, porywająca i wciągająca przygoda, o której będziecie dyskutować, analizować i wracać do niej myślami jeszcze długo po zakończeniu seansu. Całość została nakręcona przy użyciu kamer IMAX dlatego też szczególnie polecam Wam seans w kinie IMAX, który jeszcze bardziej zintensyfikuje Wasze doznania.

Za zaproszenie na film dziękujemy Warner Bros Polska.

Materiały prasowe Warner Bros. PL
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments