Chris Hofler (Deathyard, Popiór): Pasja przykrywa trud [Wywiad]

0
309
Deathyard
fot.Alexis Garbi

Zespół Deathyard wydał w grudniu drugi album – No Longer In Pain. Z tej okazji Chris Hofler, założyciel, wokalista i gitarzysta, odpowiedział na kilka pytań odnośnie tworzenia albumu, planów koncertowych oraz łączenia obowiązków w Popiórze i Deathyard. Zapraszamy!

Chris, jesteś założycielem zespołu. Jaką masz wizję tego projektu?

Chciałbym, żeby Deathyard trwał, rozwijał się, nagrywał dobre płyty i grał koncerty. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze koncertów za granicą, ale wszystko wskazuje, że i to nam się uda w przyszłości:)

W Deathyard teksty są po angielsku, a w Popiórze – po polsku. W którym z tych języków wolisz śpiewać?

Obydwa języki mają w sobie coś osobliwego i szczerze mówiąc, nie mam tutaj jakiejś szczególnej preferencji – czuję się dobrze zarówno w jednym, jak i w drugim. Zdecydowanym plusem języka angielskiego jest to, że jest jednym z najczęściej używanych języków na ziemi, co oczywiście pozwala dotrzeć ze swoim przekazem czy podzielić się swoimi uczuciami z ludźmi na całym świecie.

Na Waszej nowej płycie – No Longer In Pain – dajesz popis swoich umiejętności wokalnych – słychać m.in.: wstawki ala Rob Halford. W jaki sposób dbasz o głos? Chodzisz na lekcje śpiewu?

Odkąd wziąłem się za śpiewanie, w sumie byłem na jednej lekcji śpiewu – u Marleny Szpak, która otworzyła mi głowę, jeśli chodzi oddech, nad którym zacząłem pracować. Poza tym jestem samoukiem. Dużo nagrywałem swój wokal, analizując go i pracując nad nim. W kwestii dbania o głos, to raczej nie mam jakiś specjalnych sposobów – bardziej dbam o głowę i energię, jaka panuje we mnie, kiedy śpiewam. W mojej ocenie jest to klucz do dobrego śpiewania.

Wiem, że podchodzisz bardzo osobiście do tekstów. Co posłużyło za inspiracje do tekstów na No Longer In Pain?

Nie wchodząc jakoś mocno w szczegóły, ta płyta tekstowo jest swego rodzaju oczyszczeniem z cierpienia, jakie towarzyszyło mi przez lata. Mam za sobą bardzo trudny czas, który zabrał mi wiele, ale też wiele mnie nauczył i pozwolił mi na wewnętrzne przebudzenie.

fot. materiały prasowe

Jesteś nie tylko wokalistą, ale zająłeś się również miksem płyty najnowszego albumu i debiutanckiego Creation Of The Universe. Do tego dochodzi Twoja działalność w grupie Popiór… Trudno jest pogodzić tyle obowiązków?

Wymaga to dużo dyscypliny i konsekwencji, ale pasja przykrywa trud. Dopóki mam siłę i wiarę w to, co robię, a wokół siebie mam dobrych ludzi, którzy nie wysysają ze mnie energii, myślę, że jestem w stanie dać z siebie naprawdę wiele:) Po wielu latach w końcu poukładałem swoje życie tak, że mogę zajmować się głównie muzyką, więc jestem wdzięczny losowi, który doprowadził mnie do tego momentu i dał mi taką szansę. A ja resztę jakoś ogarnę! (śmiech)

Jest Was trójka. Z reguły w zespołach są po 4 i więcej osób. Jest to wyzwanie – działać jako trio?

W trójkę świetnie nam się działa – tym bardziej że relacje w zespole są wręcz rodzinne, bo, oprócz muzyki, połączyła nas przyjaźń. Ale jeżeli pojawi się na naszej drodze jakaś fajna osoba, która dałaby ogarnąć drugą gitarę i złapalibyśmy wspólny vibe, to bardzo chętnie! Także, jeżeli ktoś to czyta i ma chęć spróbować, to śmiało niech się odezwie na nasz fp facebookowy;)

W grudniu ukazała się Wasza druga płyta. Czym różnił się proces pracy nad nią od pracy nad debiutem?

Przede wszystkim tym, że pierwszy album nagrywałem w całości sam zarówno jako muzyk, jak i z braku funduszy na profesjonalne studio, jako początkujący realizator w swoim domowym, bardzo skromnym, studio:) Nagrywaniem albumu No Longer In Pain też zająłem się ja! Mam za sobą kilka lat doświadczenia pracy jako realizator w warszawskim No Stress Studio (pozdrowienia dla całej ekipy!:) ). Tym razem jednak do procesu produkcji dołączył świetny producent Marcin Buźniak, z którym również mixowałem materiał. Marcin zajął się masteringiem płyty w swoim bogatym w najwyższej klasy sprzęt studio Axis Audio. No, i oczywiście, co najważniejsze, od tamtego czasu dołączyli do zespołu wspaniali: Thiago Parrolas (bas bezprogowy) i Igor Dymkowski (perkusja), którzy są bardzo utalentowanymi muzykami i włożyli całe swoje serce w proces nagrywania.

Co było największym wyzwaniem podczas tworzenia albumu?

Największym wyzwaniem był czas. Wstępnie planowaliśmy wydanie płyty na wiosnę 2023 roku. Kiedy kończyliśmy nagrywać perkusje na album w grudniu 2022 roku z Igorem, zadzwonił do mnie Jacek Hiro z ofertą śpiewania w Popiórze. Kiedy się zgodziłem, jakoś z początkiem roku 2023 okazało się, że wytwórnia chce mieć gotowy materiał na płytę – zmixowany i zmasterowany bodajże na czerwiec, więc miałem zaledwie kilka miesięcy na stworzenie linii wokalnych i tekstów na nasz album Pomarlisko 🙂 Żeby tego było mało, w tym samym czasie odchodziłem z pracy w studio, więc musiałem dokończyć ostatnie projekty z klientami i wyprowadzałem się z Warszawy. Mogłem więc pracować przy nowym albumie Deathyard tylko w “wolnym czasie”… którego nie było. (śmiech) Ale na szczęście, jakimś cudem udało się wszystko dopiąć i tak jak zapowiadaliśmy, tak dotrzymaliśmy słowa i No Longer In Pain wydaliśmy jeszcze w 2023 roku.

Określa się Was jako thrash metalowy zespół, ale No Longer In Pain nie jest stricte thrashowy. Są tam elementy thrashu, ale dla mnie jest tam więcej melodyjnego grania. Jest to album mroczny, ponury, bardziej nowoczesny, trochę w stylu Popioru. Taki był Wasz zamysł? Żeby skręcić w niego inną stronę niż na debiucie? W moim odczuciu Creation Of The Universe jest bardziej thrashowy…

Od początku chciałem łączyć kilka gatunków, więc już na pierwszej płycie można doszukać się chwilami elementów progresywnego, heavy czy nawet death metalowego grania. Jednak Deathyard to też początek mojego śpiewania, bo postanowiłem, że, oprócz gitary, spróbuję swoich sił również za mikrofonem, więc na pierwszą płytę wybrałem bardziej thrashowe utwory. Wyniknęło to z tego, że nie byłem jeszcze gotowy na bardziej melodyjne i wyrafinowane śpiewanie. Wiedziałem, że, zanim mój wokal pozwoli mi na więcej, upłynie trochę czasu. Zapewne niektóre utwory, które były już wymyślone podczas tworzenia pierwszej płyty, będą ujawniać się gdzieś na kolejnych albumach.

Szykują się Wam jakieś koncerty w najbliższym czasie?

Tak, mamy już zaplanowaną trasę Deathyard po Polsce – około 20 koncertów od września do grudnia. Być może wydarzy się coś wcześniej, ale na ten moment jesienna trasa jest pewna i niebawem będziemy ogłaszać szczegóły.

Dziękuję za Twój czas 😊

Również bardzo dziękuję, pozdrawiam czytelników i oczywiście zapraszam na koncerty Deathyard i Popióra!

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments