Marilyn Manson powrócił z nowym albumem! Czy We Are Chaos to faktycznie zapowiadane arcydzieło?
Marilyn Manson triumfalnie powrócił w 2020 roku z singlem We Are Chaos i zapowiedzią nowego albumu o tym samym tytule. O swym najnowszym „dziecku” mówił w ten sposób:
To album koncepcyjny. Jest jak lustro, które stworzyliśmy z Shooterem [Shooterem Jenningsem] dla słuchacza – ale my już nie chcemy się w nie wpatrywać. Choć w duszy, czy też w twoim muzeum wspomnień jest wiele pokoi, szaf, sejfów i szuflad, to najgorsze są zawsze lustra. Odłamki, okruchy duchów nawiedzały moje pióro, kiedy pisałem większość tych tekstów.
A także:
Przygotowując tę płytę, myślałem sobie: Oswój swoje szaleństwo, załóż garnitur. I spróbuj udawać, że nie jesteś zwierzęciem . Ale wiedziałem, że ludzkość jest ze wszystkich zwierząt najgorsza. Akt miłosierdzia jest jak morderstwo. Łzy to towar eksportowy ludzkiego ciała.
Manson odniósł się również do obecnych czasów:
[Ten album] To nic innego niż może moje własne zdrowie psychiczne, próba nawiązania relacji z innymi ludźmi, to, jak wygląda świat… W tej chwili to zdrowie psychiczne, to też jest wielki problem, tak długie trzymanie nas w domu może naprawdę zadziałać na czyjeś emocje i duszę, i przetestować jego siłę na wiele sposobów.
We Are Chaos – oczekiwania a rzeczywistość
We Are Chaos miał być arcydziełem i mieliśmy na nim usłyszeć coś ze wszystkich albumów MM. Jak to się ma do końcowego efektu?
Otwarcie jest obiecujące, bo zaczynamy od Red Black And Blue. Jest to małe przypomnienie Revelation #12 i generalnie całego Heaven Upside Down. Nie będę się rozwodzić nad następnym w kolejce, tytułowym singlem, powiem tylko, że jest to taka radiowa ballada – bez szału. Coś ciekawego przychodzi później, wraz z Don’t Chase The Dead. Większość fanów na pewno skojarzy ten kawałek z Mechanical Animals. Potem niczym niewyróżniające się utwory – Paint You With My Love, Half-Way&One Step Forward oraz Infinite Darkness. Interesująco zaczyna robić się przy Perfume – ten numer zdecydowanie wyróżnia się na tle całego albumu! Czego, niestety, nie można powiedzieć o ostatnich trzech utworach: Keep My Head Together, Solve Coagula i Broken Needle.
Marilyn Manson jest artystą, który przez lata wypracował swój charakterystyczny styl. Każda z jego płyt jest oddzielnym zjawiskiem. Były płyty bardziej metalowe – Antichrist Superstar czy The Golden Age Of Grotesque. Były też bardziej rockowe – Portrait of An American Family czy Eat Me, Drink Me. Mieliśmy pójście w kompletnie inną stronę, czyli The Pale Emperor i powrót do korzeni – Heaven Upside Down. We Are Chaos jest mieszanką wszystkich tych płyt. Wypełniony po brzegi tym „mansonowym” brzmieniem. Ale…
Moim zdaniem ten krążek nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ma kilka dobrych numerów: Red Black And Blue, Perfume, Don’t Chase The Dead. Ale poza tym mamy wyważone, nieco monotonne kawałki. Słucha się dobrze, ale to można powiedzieć o każdym albumie MM – poza Born Villain.
Nie jestem całkowicie rozczarowana tą płytą, aczkolwiek oczekiwałam czegoś lepszego. Uwielbiam muzykę MM, jednak We Are Chaos nie stał się moim ulubieńcem. Jest u mnie w tej samej kategorii, co The High End Of Low czy The Pale Emperor – lubię kilka piosenek na krzyż, ale ogólnie szału nie ma.
W sumie – 6/10!
Mnie ta płyta poruszyła. Nie analizowałem jej, ani poddawałem analizie (nawet jedynie na swój prywatny użytek), nie robiłem przeintelektualizowanego miętoszenia tematu, jak to zrobiła autorka „recenzji”. Płytę się słucha i tyle… Nigdy syty nie zrozumie głodnego. Nigdy trzeźwy nie zrozumie pijanego. W tej płycie jest chaos, także ten psychiczny Mansona, echa słodkiej muzyki z dzieciństwa Mansona oraz, co dołuje, echa dotyku śmierci, prawdopodobnie Mansona. W wielu z nas są podobne echa.