Running Wild – “Ready For Boarding” [recenzja przedpremierowa]

0
298
Running Wild -

Running Wild wydają reedycję Ready For Boarding! Premiera już 27 maja!

Reedycja Ready For Boarding towarzyszy wznowieniu kompilacji The First Years of Piracy. W przeciwieństwie do tej drugiej, RFB jest zapisem w wersji CD i DVD. Na CD znajduje się zapis z koncertu w Monachium w 1987 roku, zaś na DVD – z giga w Dusseldorfie w 1989 roku. Obydwa krążki zawierają po 10 utworów. Książeczka, którą możemy znaleźć w środku, zawiera opisy niektórych piosenek. Dowiadujemy się z niej na przykład, że piosenka Mordor była inspirowana Władcą Pierścieni, a Raise Your Fist odnosi się do okresu w życiu każdego człowieka, kiedy jako młoda osoba czuje się niezrozumiany przez wszystkich dookoła. 

DVD rozpoczyna się od ujęć fanów, czekających przed bramkami, a także członków zespołu, którzy szykują się do koncertu. Kiedy rozpoczyna się show, kamera pokazuje nam zarówno zespół, jak i bawiących się fanów.

Jak prezentuje się DVD?

Chciałam zaznaczyć jedną rzecz: kiedy jest się na koncercie, żyje się tą konkretną chwilą. Prawdopodobnie, jeśli byłabym na koncercie Running Wild, udzieliłby mi się klimat i reakcje fanów. Niestety, kiedy oglądałam DVD, nie czułam tego klimatu, tego uroku muzyki na żywo i tylko zerkałam, ile minut już minęło. Są takie nagrania DVD, które lubię oglądać, z wypiekami na twarzy wyczekuję kolejnych piosenek i tego, jakie show da konkretny zespół. Przy Ready For Boarding tego nie było. Przeszkadzało mi też to, że dopiero przy 5 utworze Rolf, czyli wokalista odezwał się do publiczności. Zabrakło mi tej integracji – miałam wrażenie, że zespół chciał po prostu wejść na scenę i zagrać, co miał do zagrania, a Rolf się odezwał “żeby było”.

Dla mnie koncert to jest ogień, energia, headbanging, ścianki śmierci, mosh, kontakt z publiką… Wszystko, co będzie tworzyć dobre show i świetne wspomnienia. I oczywiście, DVD to coś innego niż gig na żywo, ale w tym przypadku wina leży po stronie zespołu i tego, jak grają na żywo i jak się prezentują, a nie – nośnika. 

Co z CD?

Krótko mówiąc, DVD mnie nie zachwyciło. Z kolei słuchanie krążka CD z koncertu w Munich w 1987 roku było już przyjemniejsze. Jestem osobą, która, kiedy słucha muzyki, lubi robić inne rzeczy – pisać tekst, czytać książkę, cokolwiek. Muzyka towarzyszy mi w zasadzie 24/.7 i dlatego potraktowałam to CD jako soundtrack do codziennych czynności. Jednak fanką nie jestem. Heavy metal, jakkolwiek paradoksalnie i może trochę bluźnierczo to by nie zabrzmiało, nie jest dla mnie. Ja wolę mocniejsze uderzenie, jak The Sixpounder, Vane (trzymając się pirackich klimatów), Arch Enemy, It Follows, Motionless In White… Riffy są super, nietypowa tematyka również, jednak u mnie musi być pazur. Musi być głośno,musi być headbanging. Przy Ready For Boarding tego nie było. Nie jest to krążek, do którego bym wracała. 

Na pewno jest to niezła gratka dla fanów zespołu i nagrań koncertowych w ogóle. Podoba mi się zawartość książeczki – to, że dowiadujemy się ciekawych rzeczy na temat konkretnych utworów. Ja, z racji mojej znikomej styczności z twórczością RW, miałam frajdę w czytaniu tej książeczki. Lubię wiedzieć, o czym są dane utwory i czy z konkretną piosenką wiąże się jakaś ciekawa/zabawna/warta wspomnienia historia. Dlatego daję za to plus.

Finalnie, jest to wydawnictwo, które przesłuchałam, ale nie będę do niego wracać.

3/10

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments