Zakon Drzewa Pomarańczy: Druga „Gra o tron”?

0
352

Ta książka w czasie premiery zawładnęła czytelnikami. Booktuberzy i blogerzy rozpływali się w zachwytach. Stała się bestsellerem New York Timesa oraz Sunday Timesa. Ale czy Zakon Drzewa Pomarańczy autorstwa Samanthy Shannon faktycznie jest aż tak epicki?

Ead przybyła na Inys, aby chronić królową Sabran przed niebezpieczeństwem. Tane złamała prawo, pomagając cudzoziemcowi. Sabran jako królowa ma obowiązek zostać żoną i matką, aby dom Berethnet przetrwał. Dodatkowo w pałacu pojawiają się skrytobójcy, nastający na życie władczyni, a ktoś z bliskiego otoczenia Sabran knuje przeciwko królewiectwu. Wschód z Zachodem trwają we wzajemnej wrogości, a ze snu budzą się pobratymcy Bezimiennego…

Warsztat Shannon

Trzeba przyznać, że Samantha Shannon nie śpieszy się z odkrywaniem, co ma w zanadrzu. Prowadzi akcję powoli, stopniowo poznaje czytelnika z bohaterami, z wierzeniami, z zasadami rządzącymi tym światem. Przez pierwsze 200 stron nie do końca wiadomo, o co chodzi. Dopiero później, w miarę czytania kolejnych rozdziałów i poznawania tego świata coraz bardziej, pojawia się szansa, że ta książka nas oczaruje. A trzeba przyznać, że Zakon Drzewa Pomarańczy ma dużo plusów… Jednym z nich jest wyważenie ilości wątków tak, aby nie przytłaczały. Znajdziemy tu wszystko: politykę, władzę, intrygę, magię, religię, motyw LGBT, zakazaną miłość, kobiecość… Wszystko to łączy się ze sobą. Jest to zasługa genialnego warsztatu Shannon, którego można jedynie pozazdrościć!

Feminizm Zakonu Drzewa Pomarańczy

Nie da się ukryć, że ZDP jest powieścią feministyczną. Mamy królewiectwo, a nie – królestwo oraz trzy niezwykle ważne i nieoczywiste kobiece postacie. Mamy Tane walczącą o swoje marzenia, niezależnie od tego, jaka będzie ich cena. Dziewczyna zrobi wszystko, aby zostać jeźdźcem smoków – jest przykładem ogromnej determinacji i waleczności, mimo iż zdarza jej się popełniać błędy.

Mamy Ead, która swoją magią i tajemnicami musi chronić królową przed złem. Pomimo awansu, jaki ją spotyka, kobieta jest wierna tylko pewnej organizacji czarodziejek – tytułowemu Zakonowi. Wikła się w romans z królową, zostaje niemalże zdemaskowana i jest ścigana przez nasłanych na nią ludzi pewnego intryganta. Jest niesamowicie odważna i mądra, a przy tym bardzo ludzka.

Wreszcie mamy Sabran, od której wymaga się, aby została matką, mimo że ta się przed tym wzbrania. Wraz z toczącą się akcją poznajemy historię odważnej królowej, która robi to, co do niej należy, ale na swoich warunkach. Która nie jest grzeczną i przykładną królową. Jest to bohaterka, która może budzić pewien podziw, jednak może również budzić niechęć czytelnika. Ale i kilku innych bohaterów tej powieści…

Podsumowanie

Reasumując… Shannon przekazała w ręce czytelników epicką historię pełną smoków, magii i niebezpieczeństw. Z bohaterami, których się albo lubi, albo nie znosi, którym się kibicuje, albo nie. Jest to zarazem powieść w pewnym stopniu zaangażowana społecznie. Nie można odmówić jej rozmachu, ciekawej fabuły i interesujących postaci. Jednak nie nazwałabym jej książką idealną. Przede wszystkim – pomimo mojego szacunku i podziwu dla stylu i umiejętności autorki – przeszkadzał mi sposób narracji. Mianowicie – rozwlekanie tej historii, prowadzenie czytelnika w nieznany dla mnie dotychczas sposób i wywoływanie mętliku w głowie. Wiem, że wiele osób może zniechęcać czekanie, aż akcja przyspieszy. Mimo że warto poczekać te paręset stron, aby dostać to, na co się czeka, jest to trochę nużące… Ale nadal – rewelacyjna historia i absolutny majstersztyk!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments