Wewnętrzny spokój i luz – kto w dzisiejszych czasach nie narzeka na ich brak? Chaos myśli, natłok codziennych spraw, rozdrażnienie… Serge Marquis w książce pt. Wrzuć na luz! pokazuje, że wcale nie musisz bezradnie znosić obecności pędzącego chomika w twojej głowie.
Złap oddech
Wrzuć na luz! rozpoczyna się od przykładów sytuacji, w których nasz wewnętrzny chomik, szczególnie zaczyna nabierać tempa. Pokazują one, że wystarczy moment roztargnienia, aby natrętne myśli przejęły nad nami kontrolę. Autor jednak przekonuje, że wcale nie musi tak być. Uczy, jak poskromić ten chaos za pomocą różnych sposobów. Są to m.in techniki oddechu, uważny odbiór zmysłami, a nawet medytacja. Połączenie tych kilku prostych, a niezbyt czasochłonnych metod może pomóc, aby nasze zabiegane życie było mniej stresujące, a bardziej komfortowe.
Osądzanie i samokrytyka
Na łamach kolejnych rozdziałów Serge Marquis porusza istotny temat samokrytycyzmu. Wbrew pozorom, to nie inni ludzie, ale my sami bywamy dla siebie najsurowszymi sędziami. Lubimy wytykać swoje wady, co jeszcze bardziej nakręca koło myślowego chomika. Nasze poczucie wartości spada do minimum, co wcale nie zmniejsza wewnętrznego zamętu. Autor, jak to bywa w przypadku podobnych publikacji, jak mantrę podkreśla znaczenie wyciszenia się i spokoju. Przypomina, że bez tego nasza codzienność zwyczajnie zdominuje nad nami i odbierze życiowe chęci na coś więcej.
Wycisz wewnętrznego krytyka i Wrzuć na luz!
Przebudzenie świadomości jest tym, co pozwala nam uzyskać spokój umysłu. (…) To, czym jesteś dzisiaj – lub czym będziesz jutro – jest wyłącznym owocem uważności, którą poświęcasz każdej przeżywanej chwili. Być może te słowa nie zaskakują niczym nadzwyczajnym, spośród innych fraz psychologiczno-coachingowych. Jednak polecam tę książkę z czystym sumieniem. Warto zapoznać się ze sposobami na uspokojenie codziennej gonitwy myśli, a także uświadomić sobie, że to my mamy na nie wpływ, a nie odwrotnie.
Zachęcam do sięgnięcia w zbliżające się, jesienne wieczory po Francuską opowieść Krystyny Mirek.