Jeszcze w zielone gramy – A. Niemczynow [recenzja]

0
139

Czasami los płata figle, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Co więcej – wydaje nam się, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach i na pewno nas nie spotkają. Przedstawiam wam książkę, która zmienia perspektywę, ale nie podcina skrzydeł. Jeszcze w zielone gramy autorstwa Anny H. Niemczynow ujawnia historię, której się nie spodziewacie…

Marzyć o dziecku to jedno. Stać się rodzicem to całkiem co innego

Małżeństwo Lorskich jest niemal idealne. Oboje są ludźmi sukcesu – Edyta to popularna, zdolna projektantka, a Seweryn jest szanowanym mecenasem. Są piękni, zdrowi, bogaci, posiadają piękny, luksusowy dom. Wydawałoby się, że mają wszystko, jednak w tej z pozoru idealnej układance brakuje jednego elementu – dziecka. Niekompatybilne istoty pod kątem płodności – to był wyrok, który spowodował lawinę kolejnych, niesprzyjających wydarzeń. Sielanka małżeńska coraz częściej zmieniała się w codzienne kłótnie i awantury, a zakochanym coraz ciężej było je przetrwać. Pojawiło się jednak światełko w tunelu – adopcja. Pewnie teraz myślicie, że Lorscy szybko zaadoptowali dziecko i odtąd żyli długo i szczęśliwie? Nic bardziej mylnego.

Żeby to wszystko było takie proste

Jeszcze w zielone gramy to powieść inna, niż wszystkie wydane dotąd książki autorki. Jest w niej sporo smutku, przykrych zdarzeń czy informacji. To trudna, ale niesamowicie inspirująca historia małżeństwa, które pragnie mieć dziecko, a którym los stale rzuca kłody pod nogi. Bohaterowie są bardzo zróżnicowani – niektórych polubimy od razu, innych dopiero po czasie, a niektórych – być może wcale. Każdy z nich został jednak w jakimś stopniu doświadczony przez życie, a ich złe postępowanie ma swoją przyczynę.

W czteroosobowej polskiej rodzinie minimum egzystencji na jedną osobę, miesięcznie wynosi pięćset trzy złote

To nie jest jedna historia – książka porusza wiele ciężkich wątków: samotność, zdrada, odrzucenie, utracona miłość, patologie, cierpienie, bezdomność, aborcja, adopcja, bieda… Co ciekawe, w lekturze znajduje się wiele aktualnych raportów oraz statystyk na temat biedy i adopcji w Polsce, a wyniki te są przerażające. Anna H. Niemczynow, jak na kobietę o optymistycznym nastawieniu do światu przystało, nie tylko na negatywnych informacjach. W tym celu stworzyła postać o wdzięcznym imieniu Nadzieja, która (adekwatnie do imienia) dodaje wszystkim otuchy. Zakonnica ta szczególnie pomaga Edycie, z którą mocno się zaprzyjaźniła, pomimo, iż ta jest niewierząca. Dyktanda, pozytywne afirmacje, informacje na temat szlachetnej paczki – to wskazówka nie tylko dla bohaterki, ale i dla nas. Każdemu zdarzają się chwile zwątpienia. Każdy czasem czuje się gorzej, traci sens czy wiarę. I nie ważne, w co lub kogo wierzymy – zawsze należy wierzyć, że problemy można rozwiązać, bo jesteśmy wystarczająco silni. Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali… 

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku… 

Książka Anny Niemczynow napisana jest prostym i zrozumiałym językiem, który łatwo się czyta. Pomimo iż lektura zawiera 524 strony, chłonie się ją szybko, niemal jednym tchem. Fabuła jest bardzo inspirująca i wzruszająca. Autorka porusza wiele tematów i jednocześnie ujawnia różne opinie na ich temat, czym zarówno prowokuje, ale i nakłania do przemyśleń. Nie przekonuje do swojego zdania na dany temat, ani nie rzuca osądów – uważa, czytelnik ma prawo do własnego zdania w tej kwestii. Ta powieść uczy, uwrażliwia oraz pokazuje, w jaki sposób jedna decyzja pociąga za sobą szereg konsekwencji i wpływa również na życie innych. A życie z pewnością nie jest łatwe – i to jest kolejna nauka, którą można wyciągnąć z lektury. Osądy, stereotypy, fałszywe przekonania też mają znaczny wpływ na życie innych. Nierzadko nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo… 

Przebaczenie, miłość i nadzieja to uczucia, które mogą nas uratować z każdej opresji. Wbrew pozorom, nie jest to takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Obecność bliskich nam osób również jest niesamowicie istotna, jednak najczęściej o tym nie myślimy, a później może być już za późno… 

Ciekawym zabiegiem jest przemycanie przez autorkę fragmentów piosenki Wojciecha Młynarskiego – Jeszcze w zielone gramy. Cytatów użyła zarówno do tytułu, jak i podrozdziałów i fragmentów tekstu. I trzeba przyznać, że nadaje to całości odrobiny magii oraz otuchy. A finał? Ciekawy i nieprzewidywalny. W zasadzie jakby przerwany – można snuć teorie, jak historia bohaterów potoczy się dalej… 

Zaufanie życiu wymaga nie lada odwagi

Z tej książki wyciągniecie wiele cennych lekcji i wniosków – te wypisane powyżej to zaledwie ich skrawek. Anna H. Niemczynow sama przyznała w książce, że pisanie jej było dla niej trudne, a poruszone tematy kosztowały ją wiele emocji, które odcisnęły się na jej codzienności. To czuć w tej powieści – na czytelnika (w tym wypadku mnie) również tak silnie oddziałuje. Prywatnie bardzo lubię historie Ani H. Niemczynow – zawsze kojarzyły mi się z optymizmem i radością. Ta jest ich zupełnym przeciwieństwem, w którym jednak przechwyciła odrobinę optymizmu i wiary w lepsze jutro. Jeszcze w  zielone gramy to kawał dobrej, pisarskiej roboty. Szczerze polecam zapoznać się z jej treścią każdemu – bez względu na płeć, wiek, wiarę czy przekonania. Ta historia pozostanie z Wami na długo. 


 Jeśli lubisz historie z happy endem, zapraszamy do zapoznania się z recenzją biografii o Joannie Jędrzejczyk.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments