“Jak powstaje morderca. Zagadki psychopatycznych morderców” – John E. Douglas, Mark Olshaker [recenzja]

1
497
Jak powstaje morderca

Jak myślą sprawcy brutalnych zbrodni? Jak wygląda praca profilera FBI? I co najważniejsze – jak powstaje morderca?

7 letnia Joan z New Jersey była wesołą, uśmiechniętą i empatyczną dziewczynką. Należała do żeńskiej drużyny skautowskiej. Razem z koleżankami roznosiła ciastka po okolicznych domach. Pewnego dnia została zaciągnięta do domu jednego z sąsiadów – nauczyciela chemii w liceum, po czym wykorzystana seksualnie i zamordowana. Morderca wywiózł jej ciało do lasu, a następnie…. uczestniczył w poszukiwaniach dziewczynki. 

Z kolei 8 letnia RIma i 12 letnia Kara zginęły z ręki tego samego mężczyzny – przyjaciela ich rodzin. Obydwie sprawy dzieliło 11 lat, jednak sprawcą był ten sam mężczyzna. Człowiek mający problemy z używkami i agresją mężczyzna, wielokrotnie oskarżany o molestowanie, zwłaszcza młodych dziewcząt. 

Przerażające, prawda? A to nie jedyna makabryczna historia, którą poznajemy w Jak powstaje morderca. Zagadki psychopatycznych umysłów….

Jeden z autorów, John E. Douglas (drugim jest pisarz i filmowiec Mark Olshaker) opowiada o swoich początkach – pracy młodego agenta w terenie, byciu wykładowcą, początkach wprowadzania psychopatologii do analizy kryminalnej i o tym, jak rozmowy z przestępcami wpłynęły na zapobieganie przestępstwom. Mówi o tym, jak wziął udział w programie telewizyjnym, podczas którego rozmawiał z jednym z morderców. I tu dochodzimy do pewnej ważnej rzeczy, czyli do konstrukcji tej książki…

Forma Jak powstaje morderca…

Jeżeli ktoś spodziewał się wywiadów z mordercami, rozczaruje się. Mamy narrację pierwszoosobową, prowadzoną przez Douglasa, który opowiada nam historię profilowania i mówi o sprawach, nad którymi pracował i psychopatach, z którymi się zetknął. Jego narracja jest oschła i skupiona na przedstawieniu tego, co się naprawdę wydarzyło. Pojawiają się fragmenty rozmów z przestępcami, ale uważam, że gdyby cała książka miała formę wywiadów, byłaby lepiej przyswajalna dla czytelnika. 

Tylko dla osób o mocnych nerwach

Czytając o niektórych mordach, miałam łzy w oczach – zwłaszcza przy sprawie 7 letniej Joan. To nie są łatwe przypadki – jest brutalnie i mrocznie. I nawet chłodny, wyważony ton narracji tego nie zmienia. To nie jest lektura dla każdego – trzeba mieć mocne nerwy, sięgając po tę pozycję!

Jeżeli oglądaliście serial Mindhunter (o którym zresztą jest mowa w Jak powstaje…), zapewne macie w pamięci sceny z ciemnych sal wykładowych, gdzie dwaj śledczy próbują uczyć kolegów po fachu czegoś, co dopiero raczkuje – profilowania behawioralnego. Pewnie kojarzycie też sceny z sal, w których śledczy siedzą przy jednym stole z psychopatycznymi mordercami, a na tym stole leży włączony dyktafon. Te sceny przewijały się w mojej głowie podczas czytania tej książki. Trochę mi to przeszkadzało, ponieważ towarzyszyło temu uczucie, że już czytałam te fragmenty. Już widziałam, jak te wykłady wyglądają, widziałam tych śledczych i tych morderców… Miałam poczucie “odgrzewanego kotleta” – trochę na minus. 

Czy warto…?

Jednym z moich zainteresowań jest psychologia, a jeszcze innym – zbrodnie, praca profilera lub śledczych i śledztwa w sprawach, na przykład, morderstw. Jak powstaje morderca… łączy obie te rzeczy. Interesujące jest dla mnie, co siedzi w głowie innego człowieka, dlaczego zrobił to, co zrobił i dlaczego w taki, a nie inny sposób. Jest napisana nieco chaotycznie, ale nie przeszkadza to zbytnio w czytaniu – “suchy” ton opowiadania, o którym wspomniałam wyżej może być bardziej uwierający. Dla mnie był.

Nie zmienia to faktu, że cała historia profilowania i sprawy, nad którymi pracował Douglas są mega ciekawe. Jest to ciężki kaliber, opisany chaotycznie i nieco “sucho”, ale żałuję sięgnięcia po tę pozycję!

Jak powstaje morderca… nie jest książką, która was wciągnie i nie wypuści aż do ostatniej strony. Trzeba poświęcić jej trochę czasu, ale mimo wszystko warto! Zwłaszcza jeżeli interesujecie się profilowaniem lub lubicie historie o seryjnych mordercach! I nie oglądaliście Mindhunter – znajomość serialu może Wam nieco popsuć lekturę tej książki…

2 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka
Agnieszka
6 miesięcy temu

Wszystko zależy od motywacji czytającego. Dla mnie jedyną sensowną motywacją jest wiedza pozwalająca przewidzieć niebezpieczne sytuacje. Także znajomość ludzkiej natury. Wiem, że świadomość faktycznego zagrożenia mogłaby zapobiec wielu nieszczęściom i to jest ważne, a nie ton opowiadania. To nie jest beletrystyka .