Magia podróży innej niż wszystkie – recenzja Pyre

0
515

Nietypowy, obcy i kolorowy świat, który grupka bohaterów przemierza trzęsącym się na rozdrożach wozem. Liczne dialogi oferowana w formie visual noweli i masa mikrodecyzji. A do tego rozgrywka przypominająca połączenie futbolu amerykańskiego i gry w zbijaka. Co to jest i czy może się udać? Zapraszam do recenzji Pyre

Zacznijmy jak zawsze od formalności. Pyre to taktyczna gra z elementami RPG stworzona i wydana przez Supergiant Games w lipcu 2017 roku. Tytuł ukazał się na PC i konsole PlayStation 4.

Przedmowa

Supergiant Games to studio, które od początków swojego istnienia idzie nieco pod prąd. W zalewie gier powtarzalnych i tendencyjnych deweloper ze Stanów eksperymentuje z formą chcąc tworzyć gry po swojemu. Kiedy usłyszałem po raz pierwszy o Pyre byłem nieco zaskoczony. Oto bowiem studio, które stworzyło hack and slasha (Bastion), oraz taktycznego RPG (Transistor) zabiera się za grę pseudo-sportową, w której przemierzamy wozem odpowiednie punkty na mapie podejmując decyzje co jakiś czas. No nie porwał mnie ten opis, ale i tak wiedziałem, że spróbuję tego tytułu kierowany zaufaniem do dewelopera. Nie zawiodłem się.

Wygnani

Zacznijmy od historii. W grze wcielamy w postać zesłaną do świata zwanego Downside – jest to miejsce do którego zostają wygnane istoty popełniające jakieś wykroczenia. Nie musi być to w sumie nic wielkiego: nasz bohater trafia tam za zdolność czytania specjalnych ksiąg. Gra rozpoczyna się w chwili, w której odnajduje nas grupa trzech wędrowców dzielących z nami los skazańca. Odratowują nas oni i oferują pomoc. Jak się okazuje zdolność czytania ksiąg przez naszego bohatera pozwoli grupce wydostać się z nieprzyjaznego świata, bowiem jedyną ku temu drogą jest przeprowadzanie specjalnych rytuałów (o których dalej).

Pyre
A oto jak wyglądają nasi kompani.

Historia w Pyre to jeden z elementów, za który ją pokochacie. Poznajemy ją głównie poprzez dialogi z przeciwnikami i innymi mieszkańcami Downside. Tekstu do pokonania w grze jest cała masa. Nie mamy tutaj zazwyczaj zbyt wiele do powiedzenia, a zamiast tego słuchamy co mówią inni wtrącając jedynie odpowiednie frazy i podejmując decyzje. Dialogi są przedstawiane w sposób znany z visual noweli. Co jakiś czas postać przybąknie coś pod nosem w niezrozumiałym języku, ale generalnie będziemy czytać. A czytania w grze jest bardzo sporo. Niemniej nie boli to w żadnym stopniu, bowiem sam świat przedstawiony jest interesujący, więc gracz z zainteresowaniem śledzi temat rozmów. Ciekawe są także same postacie: przeróżne pod kątem wykonania (znajdziemy tu gadające drzewa, wielkie istoty z rogami, czy gąsienicę w hełmie) i bardzo różnorodne pod kątem charakteru. Każda jest inna, ma własne motywacje i powody dla których znalazła się w Downside. Nietrudno się z nimi zżyć, co tylko utrudnia niektóre decyzje w grze.

Droga i rozklekotany wóz

Rozgrywkę w Pyre można podzielić na 3 fragmenty: rozmowy, podróż i rytuały. Rozmowy mamy już za sobą, przejdźmy więc do podróży. W grze przemieszczamy się po pięknie namalowanych mapach, które wyszły spod ręki Jen Zee (artystki odpowiedzialnej za estetykę gry). Odwiedzamy różne miejsca, które stylistyką przypominają światy zupełnie inne od tych, które już znamy. Zazwyczaj decyzja gdzie akurat się udamy należy do naszej postaci. Możemy obierać drogę kierowani wskazówkami naszych kamratów. Do tego decydujemy także jak chcemy spędzić czas podczas postojów: możemy szukać zapasów, które następnie sprzedamy w sklepach, możemy studiować księgę rytuałów poznając kolejne elementy świata, albo poświęcić naszym ludziom indywidualny czas aby rozwinąć niektóre z ich umiejętności.

Pyre

Rytuały

A do czego przydadzą nam się ich umiejętności? Ano jako się rzekło aby wydostać się z Downside należy wykonywać specjalne rytuały. W tym celu nasza pocieszna ferajna dociera na miejsce wskazywane przez gwiazdy, rozkłada swój wóz i zaczyna się magia: trójka z wybranych wojowników zostaje przeniesiona na specjalną arenę przypominającą nieco boisko futbolowe z przeszkodami. Po jednej i po drugiej stronie rozstawione są specjalne punkty odpowiednio dla nas i drużyny przeciwnej. Pośrodku spada magiczna kula. Zadaniem naszej drużyny jest ją przejąć i wrzucić albo zanieść do pola przeciwnika. Wówczas (w zależności od umiejętności naszej postaci) jego pula punktów spadnie o jakąś ilość. Kiedy dojdzie do 0, ten przegrywa. Domyślnie obie drużyny punktów mają po 100.

Postaci są różnych typów: niektóre są malutkie, ale zwinne, inne potrafią latać, a inne skupiają się na sile ognia kosztem mobilności. Każda z postaci ma swoją aurę, która zabija przeciwnika, który w nią wejdzie (tak więc większa aura pokonuje mniejszą). Jednakże zawodnik, który trzyma piłkę traci aurę i zdolności ofensywne, wobec czego musi unikać przeciwników. Do tego każdy ma własny zestaw zdolności: jedni mają większy zasięg czarów ofensywnych, drudzy potrafią miażdżyć przeciwników skokami. Niektórzy mają podwójne skoki, a inni długie susy. Kombinacji jest masa, tak więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Pyre

Całość systemu bardzo uzależnia i można szybko stracić w tym wszystkim rachubę. Wbrew początkowym zastrzeżeniom bardzo spodobały mi się te rozgrywki, szczególnie, że komentuje je w formie konferansjera Logan Cunningham znany z poprzednich gier Supergiant (narrator w Bastionie i miecz w Transistorze).

MUZYKA!

Wybaczcie tak krzykliwy tytuł, ale ja po prostu uwielbiam twórczość Darrena Korba, który po raz kolejny stanął na wysokości zadania i tchnął w grę duszę swoją muzyką. Już bez niego całość była magiczna, jednak dzięki tej muzyce tytuł staje się formą sztuki. Sami posłuchajcie i powiedzcie, jak ten utwór może nie pasować idealnie do powolnej podróży po świecie Downside, gdzie wygnańcy próbują odzyskać upragnioną wolność.

Łyżka dziegciu

Aby jednak nie było za słodko trzeba wypunktować także niewielkie błędy tytuły. Jest on stanowczo za łatwy w początkowych etapach. Polecam więc graczom doświadczonym rozpoczynać w ciemno na najwyższym poziomie trudności. Naprawdę nawet mimo tego długo nie zaznacie odpowiedniego wyzwania, a bez tego banalne rytuały wymęczą Was swoją prostotą.

Niektórzy mówią także, że pewnym brakiem gry jest to, że nie zaimplementowano systemu multiplayer, który definitywnie pasuje do rozgrywek rytuałów. Szczególnie, że istnieje możliwość ogrywania tytułu lokalnie, na dwóch padach. Przyznaję jednak, że mnie ten brak jakoś szczególnie nie raził. Gra po napisach końcowych zamknęła się dla mnie satysfakcjonująco na jakiś czas i chętnie wrócę do niej za kilka lat. Na pewno jednak jest to element o którym warto pamiętać, jeśli nastawialiście się na coś innego.

Pyre to Magiczna, inspirująca, wciągająca, uzależniająca gra ze zlepków, które teoretycznie nie mają prawa istnieć a razem tworzą wspaniałą całość na długie godziny. Pozycja obowiązkowa dla fanów poprzednich gier Supergiant – co prawda jest różnica jest wyczuwalna, ale rozpoznajemy w niej ducha wydawcy. 

Grę do recenzji udostępnił GOG.com. Możecie znaleźć ją tutaj.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments