Oceń je wszystkie, czyli 12 najlepszych gier z serii Pokemon

1
14761

6. Pokemon Sun/Moon/Ultra Sun/Ultra Moon (Nintendo 3DS, 2016, 2017)

Wydana przed trzema laty siódma generacja po raz pierwszy w historii cyklu trochę namieszała w mogłoby się wydawać odwiecznym schemacie znanym od 1996 roku. Zamiast odwiedzania kolejnych Gymów tym razem braliśmy udział w próbach wysp (trials), które stawiały nas przed ciekawymi i różnorodnymi wyzwaniami. Czasami trzeba było wykazać się spostrzegawczością i pamięcią przy zapamiętywaniu określonych sekwencji, innym razem konieczne było robienie zdjęć, by zwabić kręcące się po okolicy duchy.

Każda taka próba kończyła się epickim pojedynkiem z tak zwanym Totem Pokemon – czyli wzmocnioną, na wpół legendarną wersją danego stworka zamieszkującą wyspę. Walki z tymi bestiami wprowadziły delikatny powiew świeżości i po raz pierwszy w historii serii dawały poczucie starć z pełnoprawnymi bossami.

Ku mojej rozpaczy znane z szóstej generacji mega ewolucje (o których później) odeszły do lamusa zastąpione przez Z-Moves. Te niezwykle potężne i efektowne ataki specjalne odpowiednio wykorzystane potrafiły przeważy o losach walki, co mocno zachwiało balansem pojedynków – dzięki Z-Moves i tak już zbyt łatwa rozgrywka stawała się od pewnego momentu wręcz banalna.

Nowinek jest znacznie więcej. Ot, choćby obecność lokalnych odmian niektórych pokemonów znanych z Kanto, które ze względu na życie w odmiennym klimacie zmieniły swój typ. Otrzymaliśmy więc lodowego Vulpixa, ducha Marowaka czy elektrycznego Golema. Z ciepłym przyjęciem spotkały się też Ultra Beasts, czyli rodzaj specjalnych, legendarnych stworów z innego wymiaru o obcym, dziwnym wyglądzie i niejasnych motywacjach.

Ultra Beasts zaskakiwały wyjątkowo obcym designem.

Wyspy Alola ze swoim tropikalnym klimatem są niezwykle malownicze i nie można odmówić im uroku, choć ja osobiście wolałem bardziej „europejskie” tereny z szóstej generacji czy mistyczny urok lokacji z Black/White. Muszę jednak przyznać, że Alola jest najbardziej charakterystycznym regionem ze wszystkich dotychczasowych i miłośnicy „plemiennych” klimatów powinni być zachwyceni.

Generalnie jest to całkiem udana generacja, którą należy docenić za ciekawy setting, tak odmienny od reszty tytułów oraz (dość jednak nieśmiałe) zmiany w koncepcji serii. Sun/Moon (oraz wydane rok później usprawnione edycje Ultra Sun i Ultra Moon) wprowadziły do serii więcej nowinek od poprzednich dwóch pozycji w rankingu, a design nowych stworków (z moim ulubionym wilkołaczym Lycanroc’iem na czele) bije na głowę dziwadła z Unovy. Stąd zasłużone, szóste miejsce.

5. Pokemon Ruby/Sapphire/Emerald (Game Boy Advance, 2002)

Trzecia generacja była tą, która wprowadziła najwięcej nowości do elementów RPG i systemu walki. Po raz pierwszy pokemony zyskały natury (co wprowadziło zróżnicowanie w ich statystykach i nadało sensu rozmnażaniu stworków w Day-Care) oraz unikalne, pasywne zdolności, takie jak np. odporność na konkretny typ ataku czy automatyczne obniżenie defensywy u przeciwnika. System ten dodał walkom nowej warstwy strategicznej i był z powodzeniem rozwijany w późniejszych odsłonach.

Po raz pierwszy pojawił się też system pogodowy, który miał realny wpływ na gameplay – przykładowo w trakcie ulewy ogniste ataki ulegały osłabieniu, a burza piaskowa stopniowo uszczuplała paski życia walczących stworków. Miłym dodatkiem były też sekretne bazy. W toku przygody mogliśmy zbudować sobie kryjówkę np. w pniu wielkiego drzewa czy w jaskini i dekorować ją zakupionymi meblami, dywanami czy innymi pierdółkami. Niby zwykła ciekawostka rodem z The Sims, a spędziłem na urządzaniu mojej kryjówki ładnych kilka godzin.

Pojedynki w trzeciej generacji zyskały sporo głębi.

Region Hoenn ujął mnie malowniczym, wakacyjnym klimatem w stylu nadmorskich ośrodków wypoczynkowych z wieloma zapadającymi w pamięci lokacjami, że wspomnę tylko o ślicznym mieście zbudowanym w koronach drzew, czy otoczonej skałami pustyni, która kryje w sobie pewien sekret… Do tego zestaw aż 135 nowych pokemonów trzymał równy poziom z świetnym legendarnym trio w postaci Groudona, Kyogre i Rayquazy na czele.

Jedynym poważnym minusem trzeciej generacji jest najgłupsza fabuła w historii całej serii. Wiem, że Pokemony nigdy nie stały mocną opowieścią, ale ta zaprezentowana w Ruby/Sapphire/Emerald momentami wywoływała u mnie uczucie zażenowania. Jak na poważnie potraktować złoczyńców, którzy chcą ulepszyć życie ludzi i pokemonów poprzez… sprowadzenie na świat całkowitego potopu?

Pomijając jednak niuanse fabularne trzecia generacja jest jedną z najbardziej zasłużonych dla całego cyklu, stąd wysokie miejsce w rankingu.

4. Pokemon X/Y (Nintendo 3DS, 2013)

Tytuły z szóstej generacji wprowadziły najfajniejszą w moim odczuciu mechanikę w historii serii – mega ewolucje. Umożliwiały one niektórym pokemonom przybranie potężnej tymczasowej formy. Przemieniony stworek zyskiwał nowy wygląd, premię do statystyk, czasami też również nowy typ – np. Ampharos na czas przemiany stawał się smokiem. Mega ewolucje nie tylko dodawały nowego wymiaru taktycznego do pojedynków, ale przede wszystkim były niezwykle efektowne. Charizard zmieniał się w błękitnego smoka z buchającym mu z pyska niebieskim płomieniem, Gyarados stawał się jeszcze większy i groźniejszy, a na widok Tyranitara Godzilla skuliłaby ogon pod siebie.

Pokemon
Mega Tyranitar budzi grozę.

W szóstej generacji po raz pierwszy od czasów edycji Gold/Silver/Crystal zadebiutował też nowy typ pokemonów – wróżki, które wprowadziły długo oczekiwany balans rozgrywki osłabiający zbyt potężne do tej pory smoki. Z tej okazji doczekaliśmy się też nowej, uroczej ewolucji Evee – „wróżkowego” Sylveona.

X/Y błyszczały pod względem oprawy audiowizualnej. Przesiadka serii na 3DS-a pozwoliła twórcom zaszaleć, w wyniku czego mogliśmy cieszyć oczy świetnie animowanymi stworkami, efektownymi atakami czy urokliwymi lokacjami wykonanymi w pełnym 3D. Gorzej, że tak dobra oprawa okupiona została częstymi spadkami FPS-ów, zwłaszcza w trakcie wykonywania co efektowniejszych ataków.

Tytuły mogą też pochwalić się zdecydowanie najlepszym soundtrackiem z całej serii, co akurat wielkim wyczynem w kontekście tej marki nie jest. Mimo wszystko muzyka z X/Y jest świetna i bezbłędnie wprowadza w klimat danego miejsca czy sytuacji. Posłuchajcie choćby utworu, który przygrywa nam podczas zwiedzania sennego, zaśnieżonego miasteczka Snowbelle:

O wysokim miejscu w rankingu zaważyła też naprawdę przyzwoita fabuła, która poruszała ciekawe tematy (np. motyw śmierci pokemonów) i pogłębiała lore świata kieszonkowych stworków. W toku opowieści poznaliśmy historię wielkiej wyniszczającej wojny, w której pokemony używane były w charakterze broni. Zdegustowany ludzką naturą Lysandre, główny antagonista odsłony dąży do dokonania aktu masowego ludobójstwa jako kary dla ludzkości za popełnione grzechy. Jak na serię gier skierowanych docelowo do młodszego odbiorcy jest to ciekawe i dość odważne podejście do przedstawienia historii.

Dzięki interesującej fabule, świetnej oprawie i przede wszystkim odświeżającym dla serii mega ewolucjom X/Y w pełni zasługują na miejsce pośród najlepszych odsłon serii.

3. Pokemon Omega Ruby/Alpha Sapphire (Nintendo 3DS, 2014)

Omega Ruby/Alpha Sapphire oferują wszystko to, za co gracze pokochali trzecią generację dodatkowo ubrane w oprawę godną Nintendo 3DS-a. Hoenn w trójwymiarze zapiera dech w piersiach i jest w moim odczuciu najładniejszym i najlepiej zaprojektowanym regionem ze wszystkich wydanych do tej pory gier z serii. Ponowna wizyta na szczycie wulkanu Mt Chimney czy podwodne przeprawy w głębinowych tunelach oferowały świetne doznania estetyczne i zapadały w pamięci.

Na szczęście twórcy nie ograniczyli się jedynie do odświeżenia oprawy. Remaki wprowadzają do rozgrywki znane z X/Y mega ewolucje, znacznie przy tym poszerzając ich liczbę. Swoje „dopakowane” formy otrzymała choćby trójka starterów (Blaziken, Sceptile oraz Swampert), para legendarnych latających stworków Latias i Latios oraz mityczny smok Rayquaza (chyba najefektowniej wyglądający pokemon w historii). Dodatkowo remaki wprowadziły też zupełnie nowy rodzaj przemiany zwany Primal Evolution. Pozwalał on parze legendarnych pokemonów – Kyorge i Groudonowi przybrać swoje pierwotne postacie, jakie posiadały przed milionami lat.

Omega Ruby/Alpha Sapphire oferują też rekordową liczbę legendarnych pokemonów do złapania, co takiego „łowcę legend” jak ja ujęło za serce. Wśród grubo ponad dwudziestu legend znajdziemy takie klasyki jak psie trio z Johto czyli Raikou, Entei i Suicune czy majestatyczną Cresselię. A gdy znudzi nam się polowanie na rzadkie stworki możemy rozegrać specjalną mini kampanię o nazwie Delta Episode, która dodatkowo wydłuża i tak całkiem rozległą przygodę.

Omega Ruby/Alpha Sapphire zasługują na wysokie, trzecie miejsce w naszym zestawieniu za poszanowanie materiału źródłowego, wprowadzenie świetnych mechanik znanych z poprzednich odsłon oraz umiejętne granie na nostalgii fanów – w tym jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego określenia. W moim odczuciu jest to najlepsza odsłona serii dostępna na konsoli Nintendo 3DS i zarazem jedna z najlepszych w całej historii cyklu.

2. Pokemon Gold/Silver/Crystal (Game Boy Color, 1999)

PokemonLegendarna druga generacja stanowi zdaniem wielu (w tym i moim) magnum opus studia Game Freak. Choć kolejne odsłony zawsze trzymały wysoki poziom, nigdy nie zdołały przebić swoich genialnych przodków z 1999 roku.

Za co gracze pokochali te odsłony? Od czego tu zacząć… Może od gameplayu, który przeszedł gruntowną przemianę względem poprzedniczek. Nowinek i usprawnień było całe zatrzęsienie. Pojawił się cykl dobowy sprzężony z ustawionym w konsolce zegarem, który nie był jedynie zabiegiem estetycznym. Wiele z pokemonów mogliśmy napotkać tylko o określonych porach doby, co wymuszało na nas odpowiednie planowanie podróży, jeśli chcieliśmy upolować upragnionego stworka. Pojawiła się też możliwość hodowli jagód, które zapewniały specjalne bonusy naszym podopiecznym, tworzenia nowych rodzajów pokeballi ze specjalnych owoców oraz rozmnażania stworków w Day Care.

Ważną nowością było również dodanie aż dwóch nowych typów pokemonów – stalowe oraz ciemności, które wprowadziły balans oraz większe zróżnicowanie w systemie walki.

Genialnym w swojej prostocie zabiegiem było też dodanie telefonu komórkowego i radia. Dzięki temu pierwszemu mogliśmy wymieniać się numerami z napotkanymi trenerami, którzy później okazjonalnie dzwonili do nas np. z propozycją rewanżu, wymiany pokemonów lub by po prostu zamienić kilka słów czy podziękować za wcześniejszą pomoc. Trudno oddać suchymi słowami, jak bardzo obecność tego prostego urządzenia potęgowała klimat oraz poczucie przynależności do świata przedstawionego. Za pośrednictwem radia z kolei mogliśmy posłuchać kilku audycji muzycznych oraz programów informacyjnych, w których spiker informował o wydarzeniach rozgrywających się w świecie. Przypominam, że mówimy tu o 8-bitowej grze wydanej na Game Boya Color!

Zestaw 100 nowych stworków jest bez wątpienia najlepszym i najrówniejszym ze wszystkich odsłon serii. To właśnie tu pojawiły się takie niezapomniane klasyki jak gigantyczny Steelix, dwie nowe ewolucje Evee – Espeon i Umbreon czy majestatyczne, legendarne ptaki – Lugia oraz Ho-Oh.

Wędrówka po regionie Johto obfitowała w wiele niezapomnianych miejsc oraz zdarzeń, że wspomnę tylko o wizycie w tajemniczych Ruins of Alph, spotkaniu z czerwonym Gyaradosem, polowaniu na swobodnie wędrujące po świecie gry legendarne psie trio czy walce z Whitney z Goldenrod, której przypakowany Miltank wielokrotnie masakrował moją drużynę.

Na koniec trzeba wspomnieć, że Gold/Silver/Crystal są jednymi z najdłuższych odsłon z rewelacyjnie przemyślanym endgamem. Po uzyskaniu ośmiu odznak i pokonaniu Elite 4 czeka nas wyprawa do znanego z pierwszej odsłony regionu Kanto, gdzie zmierzymy się z tamtejszymi liderami Gymów. Nagrodą za osiągnięcie tego celu jest epicki pojedynek z… tego już nie zdradzę. Przekonajcie się sami, bo zdecydowanie warto!

Gold/Silver/Crystal to fantastyczne odsłony z szeregiem niezapomnianych momentów i świetnych, przemyślanych mechanik podlanych całą toną grywalności. Pasję, jaką twórcy włożyli w przygotowanie tej generacji widać w każdym jednym pikselu. Bez problemu tytuły te zgarnęłyby pierwsze miejsce gdyby nie…

1. Pokemon HeartGold/SoulSilver (Nintendo DS, 2009)

Decyzja o stworzeniu kompletnych remake’ów tytułów z drugiej generacji jest prawdopodobnie najlepszą, jaką studio Game Freak kiedykolwiek podjęło. W efekcie otrzymaliśmy gry, które nie tylko posiadały wszystkie najlepsze cechy oryginałów, o których opowiedziałem wcześniej, ale również dodały istotne zmiany w fabule i świecie gry. Część Gymów została przemodelowana, w efekcie czego znajdziemy w nich zupełnie nowe, ciekawie zaprojektowane zagadki. Pojawiły się nowe miejsca (choćby Route 47), a niektóre lokacje znane z oryginału, jak Mt. Silver uległy znacznej przebudowie i z pewnością zaskoczą weteranów oryginalnych odsłon.

Dużemu usprawnieniu uległa też warstwa fabularna. Legendarne pokemony z okładek odgrywają większą rolę w historii i zmianie uległy okoliczności, w których dochodzi do konfrontacji z nimi. Ważnym zabiegiem było też rozbudowanie roli tajemniczych Kimono Girls, które niejednokrotnie napotkamy w trakcie naszej podróży. Historia może i w dalszym ciągu nie jest najlepszą w historii cyklu ale dzięki licznym modyfikacjom stała się spójniejsza i sensowniejsza.

Najważniejszą nowością w mechanice jest fakt, że nasza postać nie wędruje już samotnie – od teraz nieodłącznie towarzyszy nam jeden z pokemonów z naszej drużyny (możemy dowolnie wybierać, na czyje towarzystwo się zdecydujemy) Patent znany z Pokemon Yellow może i jest zabiegiem kosmetycznym, ale znacznie uprzyjemnia rozgrywkę. Podążający za nami krok w krok stworek może wchodzić z nami w interakcję np. okazując swój entuzjazm i zadowolenie energicznymi podskokami. Wielka szkoda, że w późniejszych odsłonach twórcy porzucili ten pomysł. Do tego dodajmy możliwość złapania legend z trzeciej i czwartej generacji, co jeszcze bardziej rozbudowuje i tak już potężny endgame.

Pokemon
Nasz towarzysz nie opuszcza nas ani o krok.

HeartGold/SoulSilver oferują najdłuższe i najbardziej kompletne doświadczenie, ze wszystkich tytułów w serii. Znajdziecie tu wszystko to, za co świat pokochał drugą generację ubrane w nowocześniejszą oprawę oraz okraszone ciekawą historią. Grywalność wręcz wylewa się z ekranu konsoli i nie pozwala nam jej wyłączyć. Jeżeli nigdy nie graliście w jakiekolwiek Pokemony wybór na początek jest tylko jeden – czym prędzej ruszajcie do Johto!

A który tytuł z serii jest według was najlepszy? Dajcie znać w komentarzach!

Pokemon Sword i Pokemon Shield – 8 generacja nadchodzi!

Pokemon Sword i Pokemon Shield – 8 generacja nadchodzi!

4.3 3 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
chuj ci w dipe
chuj ci w dipe
2 lat temu

Przeproś rodziców za 11 miejsce dla pokemonów fire red