Nie ukrywam, że na Death Stranding czekałem z wypiekami na twarzy już od zapowiedzi na targach E3. Hideo Kojima przyzwyczaił nas już do wysokiej jakości swoich produkcji i w moim mniemaniu jest to niesamowity wizjoner który nie boi się podejmować kontrowersyjnych decyzji. Jak wygląda najnowsze dziecko japońskiego twórcy? Przywdziejcie kaptur, weźcie na plecy ciężkie paczki i wyruszcie ze mną w podróż do wyniszczonej i potrzebującej zjednoczenia Ameryki!
W Death Stranding wcielamy się w rolę kuriera- Sama Portera Bridges’a zajmującego się dostarczaniem przesyłek na terenie Ameryki, którą dotknęło tytułowe “wdarcie śmierci”. Na początku gry dowiadujemy się także, że Sam cierpi na hafefobię- czyli lęk przed dotykiem. Wyjaśnia to więc czemu nasz bohater woli pracować sam, a w kontaktach międzyludzkich nie przejawia entuzjazmu. Do tego nie mówi za wiele. Odzywa się jedynie wtedy, kiedy musi.
Czym jest za to “wdarcie śmierci” zapytacie? Otóż, było to wydarzenie, które spowodowało że niewidziane przez zwykłego człowieka istoty zwane wynurzonymi, zagościły na Ziemii. Jednak niektóre osoby (w tym nasz bohater) potrafią je wyczuwać. Warto też dodać, że w grze nie zginiemy, bo Sam może wrócić do żywych w każdej sytuacji. Jakie w takim razie ma zadanie nasz bohater? Otóż musi on na prośbę Pani Prezydent i Dyrektora Bridges- Die-Hardmana zjednoczyć ludzi i Amerykę w jedność. Niestety Prezydent umiera, a my musimy znaleźć Amelie–nadzieję na nowego dowódcę, która niestety została porwana.
Mechanika
Naszym głównym celem jest dostarczanie paczek do wyznaczonych na mapie miejsc. Przed wyruszeniem w podróż musimy zaplanować sobie trasę, wyposażenie i sprzęt pomocniczy. Niestety udźwig Sama jest ograniczony i trzeba odpowiednio dobrać wagę wszystkich elementów. Do naszej dyspozycji są różne przedmioty pomocnicze m.in. drabiny i liny wspinaczkowe. Dzięki nim uda nam się zarówno zejść jak i wejść na wysokie szczyty. Drabiny pełnią też funkcję “mostu”, aby przejść na drugą stronę przez głęboką wodę.
Im więcej przesyłek weźmiemy na swoje barki, tym trudniej będzie nam utrzymać równowagę. Musimy wtedy odpowiednio sterować Samem, aby nie przewrócił się i nie uszkodził przesyłek. Drugą opcją jest przytrzymanie przycisków R2 i L2 wtedy bohater zaprze się mocno i z łatwością będziemy mogli przemieszczać się, po trudnych terenach. Ciekawym rozwiązaniem jest też zdobycie w późniejszym etapie gry aerobagażnika, na którym możemy umiejscowić przesyłki i przyczepić go do swojego kombinezonu, aby ciągnąć go za sobą. Pozwoli to odciążyć trochę Sama i dać mu swobodę poruszania. Otrzymujemy również dostęp do różnych pojazdów, ale o tym później.
Oczywiście sama waga przesyłek, zachowanie równowagi i dojście do celu nie jest jedynym problemem naszego Bohatera. Podczas podróży możemy natknąć się na przeciwników zwanych MUŁAMI i wynurzonymi. Ci pierwsi, to ludzie których celem jest kradzież przesyłek innych kurierów. Mają swoje obozy i polują na każdego kto wejdzie na ich teren. Ci drudzy natomiast, to istoty nie z tego świata, które pojawiają się wraz z padającym deszczem.
Na początku gry, dostarczanie paczek przeciętnego odbiorcę może bardzo wynudzić, bo przez pierwsze 3-4 godziny na ekranie dzieję się bardzo mało. Specyficzny symulator kuriera stworzony przez Kojimę powinno ocenić się dopiero po 3 rozdziale. To w nim poznamy nowe metody, aby przynieść przesyłki na czas.
Mi mechanika bardzo się podobała. Czułem, że robię coś ważnego, coś co wpłynie na otaczający mnie świat.
Grafika
Death Stranding korzysta z silnika DECIMA dlatego o aspekty graficzne byłem spokojny. Już Horizon Zero Dawn pokazał, że potencjał DECIMY jest ogromny, a najnowsze dzieło Kojimy wygląda jeszcze lepiej! Modele postaci zagranych przez prawdziwych aktorów to majstersztyk. Wyglądają one niesamowicie i czasem miałem wrażenie jakbym oglądał bardzo dobry film. W grę grałem na PlayStation 4 PRO w rozdzielczości 4k i widoki były oszałamiające. Graficy każdy detal dopracowali do perfekcji i naprawdę w tej kwestii nie mam się do czego przyczepić. Idealnie został odwzorowany świat pustki, krajobrazy potrafią rozbudzić wyobraźnię. Całość jest bardzo podobna do Islandii. Sam Kojima w wywiadach mówił, że inspirował się właśnie tym krajem.
W grze dominują góry. Praktycznie wszędzie, aby gdzieś dojść będziemy musieli wspinać się na różne szczyty. Są ona bardzo dobrze zaprojektowanie i wejście na nie jest bardzo trudne. Musimy odpowiednio sterować postacią, aby utrzymać równowagę.
Graficy zadbali też o szczegółowe tekstury. Wszystko jest dopracowane do perfekcji. Zarówno roślinność jak i kamienie. Warto zwrócić uwagę na wodę, która jest bardzo dobrze zrobiona.
Muzyka i udźwiękowanie
Te elementy Death Stranding zasługują na najwyższe noty i są one najbardziej wyróżniające się w grze Kojimy. Spokojnie, idealnie budujące napięcie jazzowe utwory zespołu Low Rair potrafią chwycić za serce. Na tyle, że osobiście zapoznałem się z twórczością Ryana Karaziji. Fantastycznie nagrane są również dialogi. Każdy wydaję się ważny, aby zrozumieć historię zawartą w grze i jeszcze bardziej się w nią zagłębić. Aktorzy włożyli naprawdę dużo pracy, aby tak wyglądało i patrząc na ich profesjonalizm podeszli do tego na pewno z ambicją. Na lekki minus natomiast ocenię polski dubbing. Fajnie, że mimo wszystko Sony zdecydowało się na nagranie polskich głosów do Death Stranding, tak nie wyszło to zbyt dobrze. Niektóre głosy zupełnie nie pasują do postaci, a w wymawianych przez aktorów kwestiach nie czuć realizmu.
Death Stranding i świat Influencerów!
Tak. Dobrze przeczytaliście. Według mnie Death Stranding czerpie bardzo dużo z aktualnych trendów. Na płaszczyźnie wielu elementów rozgrywki możemy się natknąć na różne znaki, albo nawet budynki i sprzęt, które zostawiają nam gracze z całego świata. My natomiast mamy możliwość polajkowania im tego. Przypomina mi, to troszkę influencerów zamieszczających zdjęcia na różnych portalach społecznościowych i zbierających lajki. Jest, to na pewno fajny smaczek, ale i satysfakcja. Czym więcej zdobędziemy polubień tym jesteśmy bardziej usatysfakcjonowani z tego, że komuś udało nam się pomóc. Taki jest właśnie tryb wieloosobowy w Death Stranding. W Bridget Linku- czyli w menu pokazującym statystyki-mamy możliwość porównania się z innymi, a także możemy stworzyć z nimi splot, aby obserwować ich na bieżąco i niektórych gonić pobijając rekordy.
Hideo “Cut-scenka” Kojima
Tytuł nie jest tutaj przypadkowy, oj nie. Japoński twórca gier dał już graczom do zrozumienia, że jest niespełnionym reżyserem. Stąd ilość przerywników filmowych w jego tytułach jest naprawdę bardzo duża. Nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie! Hideo zatrudnił do swojego najnowszego dzieła znane nazwiska z filmowego świata- m.in Madsa Mikklesena, który wcielił się w postać weterana wojennego- Cliffa Ungera, a także Normana Reedusa znanego z serialu The Walking Dead. Zagrał on główną rolę-kuriera Sama. W Death Stranding cut-scenek jest wiele, ale każda dużo wnosi do ogólnej rozgrywki i przede wszystkim zaznajamia nas z otaczającym światem. Tłumaczy po kolei czym jest “wdarcie śmierci” i jak odnaleźć się na pustkowiu. Fantastyczna jest też praca kamery. Siedząc czasem na kanapie czułem się jak w kinie i za to Hideo Kojima ma u mnie ogromnego plusa!
Ocena pracy kuriera i rozwój postaci
Oczywiście dostarczanie przez nas paczek wiążę się z różnymi profitami, które możemy uzyskać za wykonanie pracy. Niezależnie czy wykonujemy zlecenie fabularne czy standardowe, zawsze na koniec przejdziemy do podsumowania naszej fuchy. Na ocenę składają się następujące elementy:
Czas dostarczenia, stan ładunku, waga dostawy i pozostałe. Całość wzbogaca jeszcze poziom w Brigdet Linku, czym jest on wyższy tym przez dłuższy czas możemy dawać lajki, albo możemy śledzić wybranego gracza, tworząc z nim tzw. splot. Wszystko się sumuje a my zdobywamy kolejne rangi w hierarchii pracy kuriera. Czym większy mamy poziom poszczególnych w/w funkcji tym różny jest profit np. możliwość większego ładunku, który możemy ze sobą zabrać czy zachowanie większej równowagi podczas dostarczania paczek. Wszystko jest bardzo dobrze tutaj przemyślanie i gracz naprawdę musi się postarać aby otrzymać jak najwyższą notę S.
Walka
Jak wspominałem już wyżej, w grze możemy natknąć się na różnego rodzaju przeciwników. Zarówno wynurzonych jak i ludzkich wrogów możemy pokonać na wiele sposobów. Weźmy pod lupę tych pierwszych. Zwykła broń nie będzie skuteczna, aby ich unicestwić, dlatego w naszym ekwipunku zawsze warto mieć heptogranaty (granaty z krwią naszego bohatera), a także broń przeciwko wynurzonym i tutaj możliwości jest wiele, po od pistoletów aż do wyrzutni. Strzelanie do nich pozwoli na chwilę ich ogłuszyć, ale nie sprawi że znikną. Tutaj sprawa jest trochę bardziej skomplikowania. Z pomocą przychodzi możliwość przecięcia pępowiny wynurzonego. Musimy wstrzymać oddech i jak najbliżej do niego podejść. Wtedy mamy możliwość usunięcia go z naszego świata. Oczywiście jeżeli jest walka z bossami (tych w grze jest naprawdę sporo) wystarczy zwykła broń z naszą krwią.
Drugim typem przeciwników, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć są ludzie tzw. MUŁY. Najlepiej po prostu jest unikać ich terenów, ale jak już przyjdzie nam walczyć do dyspozycji gracza jest wyrzutnia bolasów, która wystrzeliwuję linię, która związuje naszego przeciwnika, wtedy też musimy do niego podbiec i ogłuszyć go kopnięciem. Można też zastrzelić wrogów, ale nie jest to polecane przeze mnie rozwiązanie z racji tego, że jeżeli nie spalimy ciała, to w miejscu MUŁA pojawi się ogromny krater. Kojima w ten sposób “wymusza” na graczu skradankowe elementy w swoim tytule. Przeciwników można też powalić tradycyjnie w walce wręcz, albo możemy ich związać splotem podchodząc im po cichu za plecy.
Walka jest tutaj naprawdę bardzo dobrze przemyślana. Poprzez słabe strzelanie, celowanie i wręcz tragiczny feeling broni ja starałem się jej unikać. Hideo Kojima wymusza trochę od gracza, aby eliminował swoich przeciwników po cichu, albo po prostu unikał z nimi kontaktu.
Prowadzenie pojazdów
Skoro wymieniłem już same plusy Death Stranding, to czas na minusy. System prowadzenia pojazdów jest tragiczny. Nie czuć w ogóle pojazdu, a sterowanie nim jest strasznie frustrujące. Często jest tak, że zablokujemy się np. na kamieniu i nie możemy jechać dalej. Podjazd pod górzyste tereny też jest bardzo ciężkie, ale akurat tutaj nie można mieć pretensji, bo kto jeździ motorem po szczytach gór. Zupełnie inaczej wygląda sprawa, kiedy zbudujemy drogi. Wtedy jazda jest w miarę przyjemna, ale dalej nie ma uczucia prowadzenia pojazdu. Wydaję mi się, że ten element został dodany na siłę.
Podsumowanie
Gra Death Stranding nie jest na pewno dla każdego, ponieważ tytuł jest wykonany bardzo specyficznie. Nie jest, to gra generacji ale na pewno gra potrzebna branży. Kojima pokazuje, że można zrobić coś innego, niż klonowanie Assassin’s Creedów i Call of Duty. Ze względu na różne dziwnostki, z których znany jest japoński wizjoner, Death Stranding nie uzyska aprobaty wielu ludzi, którzy wolą proste gry traktując je jako forma relaksu, po ciężkim dniu pracy. Mało kto docenia fantastyczne wykonanie tytułu, spięty scenariusz i fajną fabułę. Mi gra Hideo Kojimy podobała się bardzo. Tak bardzo, że spędziłem z nią prawie 70 godzin i przez ani chwilę nie czułem nudy. Czuję to, że zagrałem w coś innego i intrygującego, bo nie oszukujmy się ale gra już na początkowych trailerach zapowiadała się na taką produkcję. Cieszę się , że w ogromnym rynku gier znalazło się miejsce dla Death Stranding!
To the Moon 3: Impostor Factory – powrót wyciskacza łez