Premiera Bad Boys for Life odbyła się już 7 stycznia 2020 roku. W polskich kinach powrót złych chłopaków nastąpił dopiero wczoraj – 24 stycznia. Czy najważniejsi członkowie obsady – Mike Lorwey (Will Smith) oraz Marcus Burnett (Martin Lawrence) – nadal pozostaną nierozłącznym duetem? Zawsze wzajemnie się chronili, w końcu uważają się za prawdziwą rodzinę. Jak będzie tym razem?
Bad Boys for Life – III część
Mike i Marcus to dwóch policjantów z wydziału narkotykowego w Miami. Chłopaki nadal są w formie – chronią prawa i korzystają z życia jak tylko potrafią. Marcus właśnie zostaje dziadkiem, co skłania go do postanowienia aby skupić się na rodzinie i wprowadzić do swojego życia spokój. Nie chce już używać przemocy i biegać po ulicy z bronią. Natomiast Mike nawet nie myśli o założeniu rodziny, jego życie odpowiada mu w stu procentach. Nagle jednak znajduje się na celowniku bezwzględnej Isabel Aretas, która właśnie ucieka z więzienia. Lowrey zostaje ciężko postrzelony, a Burnett składa Bogu obietnicę – jeśli jego przyjaciel przeżyje, on skończy z przemocą raz na zawsze. Niestety jak się okazuje, to jest dopiero początek kłopotów.
Kontynuacja klasyka okazuje się porażką czy totalnym zaskoczeniem?
Druga odsłona serii spotkała się z przeważającą większością negatywnych opinii widzów. Jak wiadomo kontynuacja klasyka nigdy nie jest łatwa. Po 17 latach w końcu doczekaliśmy się powrotu na wielkie ekrany duetu detektywów. Za stanowisko reżysera poprzednich części odpowiadał Michael Bay. Planował On realizację trzeciej odsłony już od 2008 roku, jednak ciągłe problemy w dopięciu grafików gwiazd filmu sprawiły, że produkcja ruszyła dopiero po ponad 10 latach. Nastąpiła zmiana i reżyserią tej części zajęła się para młodych, belgijskich reżyserów – Adil El Arbi i Bilall Fallah. Bad Boys for Life to wielkie zaskoczenie 2020 roku, nie jest to kolejny “odgrzewany kotlet”, a zaskakująco dobra kontynuacja. Od głównych aktorów wcielających się w swoje role bije prawdziwa szczerość. Sprawiają wrażenie bohaterów pozbawionych jakiejkolwiek sztuczności. Polecam nie tylko fanom kina akcji, bo sama do nich nie należę, a seans był dla mnie prawdziwą przyjemnością. Taki powrót zdecydowanie warto obejrzeć!