Shabazz Palaces wydali album, który momentalnie przenosi słuchacza do zadymionego klubu w centrum Seattle, gdzie chwilę wcześniej swój koncert dał George Clinton i Miles Davis.
Po pierwszym przesłuchaniu The Don of Diamond Dreams miałem wrażenie, że odbyłem daleką podróż. Na 42 minuty byłem zupełnie pochłonięty bogatymi w instrumentarium bitami, które naszpikowano brzmieniami inspirowanymi Funkadelic i amerykańskim jazzem. Zobaczcie, czy warto posłuchać nowego krążka wydanego nakładem słynnego Sub Pop.
Alternatywny hip hop ma wiele obliczy | The Don of Diamond Dreams
Jednym z obliczy jest przesterowany, agresywny styl Death Grips. Po drugiej stronie spektrum niszę znaleźli Shabazz Palaces, którzy łączą na najnowszym krążku dokonania afroamerykańskiej muzyki lat 70. Muzycy nie do końca skupiają się na tworzeniu bitów – to przemyślane dzieła, z chwytliwymi riffami. Fast Learner to utwór, w którym melorecytacja przeplatana jest ze śpiewem, jednak napięcie buduje niesamowicie tłusty bas od George’a Clintona. Mamy tutaj grooviące bębny z perkusjonaliami, mnóstwo pogłosu na wokalach i delikatne syntezatory. Po stosunkowo spokojnym początku przychodzi czas na Wet – psychodeliczny, trapowy numer. Świetnym zabiegiem są ciągłe zmiany balansu wokalu między prawym a lewym kanałem (ponownie pojawia się efekt sporego echa).
Shabazz Palaces – Chocolate Souffle
Chocolate Souffle rozpoczyna przyjemnie rozlewający się syntezator, a chwilę później pojawia się główny riff na basie, który z drobnymi wariacjami gra w powtarzalny sposób do samego końca kawałka. Sam utwór nie skupia się na gitarze, jednak forma przypomina dokonania Funkadelic i Eddiego Hazela. Są opracowane w gęstym aranżu pełnym funkowych brzmień. Co ważne, Shabazz Palaces nie porzucili bogatego brzmienia, a The Don of Diamond Dreams jest dużo bardziej spójny i nie ma się poczucia, że niektóre utwory są wręcz zbędne. Tym razem słuchacz dostaje 9 utworów i 2 krótkie interludia. Reg Walks by The Looking Glass to zakończenie płyty w jazzowym stylu. Tym razem instrumentalnym smaczkiem jest solo na saksofonie tenorowym. Wciągająca praca gitary i delikatne syntezatory doprowadzają LP do końca.
Shabazz Palaces wciąż są jednym z najciekawszych projektów na scenie hip hopowej
Treść albumu z początku jest osobliwa, ale numery mniej „radiowe” przeplatane są fenomenalnymi, nostalgicznymi odniesieniami do dokonań stylów, na których podstawie powstał hip hop w latach 70. Wcześniejsze dokonania artystów można było odbierać za nieco chaotyczne. Tym razem naprawdę warto zrelaksować się i dać się ponieść oryginalności duetu z Seattle.
OCENA KOŃCOWA
Shabazz Palaces - The Don of Diamond Dreams