Igor Herbut to wokalista, autor tekstów i kompozytor. Lider oraz założyciel zespołu LemON. W połowie kwietnia bieżącego roku miała premierę jego debiutancka, solowa płyta o tytule Chrust. Troszeczkę popisałam na ten – i nie tylko ten – temat z artystą…
Jagoda Dobrzyńska: Dzień dobry! Jestem niesamowicie szczęśliwa, że po paru tygodniach mojej walki… w końcu się udało z wywiadem.
Igor Herbut: Ja również się cieszę!
Prawie dwa miesiące temu ukazała się pana debiutancka płyta, Chrust. Jakie emocje panu towarzyszą biorąc pod uwagę fakt, że jest to naprawdę świetny album – który został ciepło przyjęty przez słuchaczy?
Dziękuję za tak miłą opinię, również bardzo lubię ten album. Do tego stopnia, że praktycznie codziennie gram utwory z niego na moim stuletnim pianinie. Ogromnie mnie wzrusza, gdy mój – już prawie roczny – synek podśpiewuje te melodie w swoim języku.
Ooo…
Bardzo się cieszę, że tak wielu osobom się ta muzyka też spodobała. Mam, oczywiście, uczucie niedosytu – bo kwarantanna, atmosfera związana z wirusem… pokrzyżowała mnóstwo moich planów na to jak dotrzeć z nim do jak największej liczby słuchaczy… W tej chwili można powiedzieć, że jest to album niszowy, ale mam nadzieję, że będą po niego sięgać kolejne osoby.
Ja również mam taką nadzieję! A skąd pomysł na tytuł Chrust?
W pięknej książeczce do fizycznego albumu postanowiłem zawrzeć wyjaśnienie tej tajemnicy… Jest ona na wewnętrznej, twardej okładce. Nie zdradzajmy tutaj!
Świetna idea!
Bardzo chciałbym, żeby jak najwięcej osób posiadała fizyczną płytę, wówczas będzie ona czymś namacalnym, czymś, co nie zniknie kiedyś przy anulowaniu jakiejś subskrypcji.
Czy stworzenie solowego materiału to była potrzeba „oderwania się” na moment od zespołu LemON? Czy wręcz przeciwnie?
Nie, nie, to nie tak, wręcz przeciwnie. Muzycy LemON zagrali na tym krążku, a więc nigdy się od siebie, tak naprawdę, nie oderwaliśmy. Lecz materiał na nią stworzyłem zupełnie sam – muzyka, teksty, aranżacje… Wyprodukowałem ją też, w stu procentach sam. Melodie, słowa… one rodziły się we mnie przez dwa lata, są bardzo osobiste, to mój pamiętnik. Dlatego musiały być podpisane moim imieniem i nazwiskiem na okładce.
A był jakiś utwór „wymagający”? Na przykład – spędził pan znacznie więcej czasu na zrealizowanie, dokończenie go?
„Miłość i mleko” – on najdłużej powstawał, a przy okazji jest najdłuższym utworem na płycie. Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna… ale nie chciałbym o tym za długo opowiadać. Pragnę, aby słuchacz, gdy go usłyszy, sam poszukał odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”.
Będzie kolejny singiel?
Na jesieni zeszłego roku wydałem zapowiadający album, singiel „Jasny”. Następnie, już podczas kwarantanny, dwa kolejne, które powstały – pomimo oczywistych trudności tego okresu – „Ro”, do którego wraz z Magdą Górską stworzyliśmy bardzo minimalistyczny, kolażowy teledysk. Oraz „Tańczmy”, a teledysk zmontowali moi przyjaciele, z moich prywatnych nagrań z synem.
Niesamowicie wzruszający, tak tylko wspomnę…
Dziękuję… I zastanawiam się nad tym, co będzie najwłaściwszą kontynuacją. Myślę o tej płycie jak o opowieści, pamiętniku – rozmyślam, rozważam.
Na płycie nie ma duetów, ale za to pan ostatnio wziął udział na zbliżającym się albumie Renaty Przemyk, z którą nagrał utwór „Kochana”. Może pan coś opowiedzieć na ten temat?
Renata zaprosiła mnie do tego występu – miałem ogromny zaszczyt zaśpiewać z nią ten utwór [„przedpremierowo” – przyp. red.] na festiwalu w Jarocinie 2019. Zapowiadał nas Piotr Metz i daję słowo, że widziałem w jego oczach uznanie. To było fajne.
Przyspieszenie premiery pana krążka, w okresie panującej pandemii, odbyło się bez problemów?
To bardzo trudny okres na premierę. Mam różne momenty… Czasem jest mi bardzo smutno, że tak dobry album ma tak niewielkie możliwości dotarcia do szerokiego grona słuchaczy. Ale później pocieszam się, że ci, do którego zdołał dotrzeć, i ci, którzy go zauważyli przedzierając się przez wirusowe i polityczne nagłówki – to są bardzo wyjątkowi ludzie! Szczególnie dziękuję wszystkim, którzy zakupili fizyczny krążek. Jesteście super! To jest największe wsparcie.
Absolutnie się zgadzam! Ja sama kocham swoją kolekcję muzyczną z płytami fizycznymi… Jedno z najlepszych uczuć na świecie. A teraz zapytam o… chciałby pan, gdy przyjdą lepsze czasy, wyruszyć w trasę koncertową, która będzie promowała Chrust?
Tak, oczywiście! Ogólnie chciałbym wyruszyć w jakąkolwiek trasę. Pragnę wrócić do pracy. Muzycy są w potwornej sytuacji, w tej chwili. Emocjonalnie, tak przyziemnie, finansowo… Ta niepewność, która nam towarzyszy każdego dnia, jest naprawdę okropna.
Racja…
Jednak staram się unosić głowę do góry. Jestem wdzięczny za to, co mam, ale bardzo chciałbym już pracować. Zaśpiewać dla was.
A jak wygląda pana codzienność w trakcie kwarantanny? Może zechciałby pan coś polecić, na przykład „coś artystycznego”?
Mnóstwo czasu spędzam z synem, dlatego nie mam kiedy obejrzeć seriale. Duża część kwarantanny upłynęła mi na udzielaniu zdalnie wywiadów – ale to trudne. Udzielać wywiadu nie widząc kogoś obok siebie… i czasochłonne. Czasem słucham audiobooków, aktualnie słucham Stephena Kinga. Zaś płytę, może nie wypada, lecz polecam „Chrust”. Obiecuję, że jest w niej magia.
Niestety musimy już kończyć, dlatego… nie zadam pytania, a wyrażę swoją opinię. Pragnę, aby pan wiedział, że utwór Jasny jest, moim zdaniem, najpiękniejszą piosenką jaką mógł napisać i stworzyć ojciec dla swojego dziecka. Chapeau bas!
Dziękuję. Moje serce się cieszy!
To ja dziękuję. Coś czuję, że przy każdej możliwej okazji – oby one się nadarzyły – będę panu ciągle dziękowała… Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Mam nadzieję, że do napisania wkrótce i do zobaczenia na koncertach.
Do zobaczenia!