Katarzyna Tkaczyk – Forgotten City
Gdybym miała wybrać jakąś dużą, znaną grę, którą uważam za największy zmarnowany potencjał, to mój wybór byłby jeden – Skyrim. Choć nieszczęsna piąta część potrafi mi zapewnić rozrywkę, to nic nie zmienia faktu, że miała predyspozycje do stania się czymś większym. Czymś głębszym. Czymś… po prostu bardziej epickim. To się czuje i to niestety boli. Tam, gdzie jednak zawodzą twórcy, na ratunek często przychodzą modderzy, oferując graczom coś, czego zabrakło w oryginale… a nawet jeszcze więcej. I tak jak mod Millénaire był chyba najlepszą odpowiedzią na bolączki Minecrafta, tak Forgotten City w moim odczuciu „ratuje” Skyrim. Jak? Dając graczom to, o czym Bethesda najwyraźniej zapomniała. Z ręką na sercu – fabuła tego moda bije na głowę główny wątek, zapewniając około 6 godzin poruszającej rozgrywki na najwyższym poziomie. Eksplorując świetnie zaprojektowane starożytne dwemerskie miasto mamy niepowtarzalną okazję zdobycia kolejnych strzępków informacji o chyba najbardziej fascynującym elemencie lore całej serii. To, co urzekło mnie jednak najbardziej, to wspaniały, mroczny klimat, cudownie potęgowany przez absolutnie rewelacyjny soundtrack. TESy z reguły mają bardzo dobrą oprawę muzyczną (czego Skyrim jest najlepszym przykładem, bo co jak co, ale muzykę ma piękną), ale Forgotten City wzbija się pod tym względem na wyżyny.
Co jeszcze znajdziemy w grze? Przede wszystkim wielką tajemnicę do rozwiązania i niewiarygodne poczucie zagrożenia, które wymusza na nas ciągłe skradanie się nawet w miejscach, które wydają się bezpieczne. No właśnie… wydają się. Mamy też doskonale znany motyw ratowania świata (w skali mikro, ale jednak), podróże w czasie, kilka niespodziewanych zwrotów akcji i zaskakujące zakończenie. A nawet… kilka zakończeń. Co więcej, znajdziemy tu wątki kojarzące się bardziej z Wiedźminem – podłość ludzką, tragedie jednostek sumujące się na tragedię ogółu, a nawet coś w rodzaju klątwy. Forgotten City wspaniale porusza też temat tyranii strachu i tak zwanego większego dobra. O tym, jak doskonale został przygotowany scenariusz niech świadczy fakt, że jest to pierwszy w historii mod, który zdobył nagrodę Writer’s Guild… a teraz debiutuje jako niezależna gra. Gra, którą z wszech miar warto polecać.
Izabela Pamuła – Tales from the Borderlands
Najlepsza gra z uniwersum Borderlands to bezsprzecznie produkcja Telltale. Ba, to najlepsza gra ze stajni tego producenta. Takiego przywiązania do detalu, scenariusza, muzyki czy gameplayowych złośliwostek (ach, ten loot) nie znajdziecie w żadnej inne przygodówce twórców słynnego The Walking Dead. W grze wcielamy się jednocześnie w dwie postaci – korposzczura Hiperionu, Rhysa i oszustkę prima sort, Fionę. W wyniku (nie)szczęśliwego splotu wydarzeń spotykają się oni na Pandorze nad wyjątkowym kluczem do Krypty pełnej bogactw. Koniec końców łączą siły i stawiają razem czoła rzeszy niefortunnych przygód. Każda z nich cudem nie kończy się dla nich śmiercią – z oprawy częściej ratuje ich szczęście i wierni przyjaciele niż umiejętności. Inna sprawa, że momentami sami życzymy im rychłego odejścia z tego świata. Rhys to opętany wizją awansu palant, a pewność siebie i mizantropia Fiony zraża do niej nawet nas.
Z czasem jednak montypythonowski obraz Tales from the Borderlands zyskuje mroczniejsze barwy; i żartobliwa wyprawa spod znaku Kina Nowej Przygody zamienia się w duszne neo-noir. Rhys i Fiona mierzą się z gangsterami i totalitarnymi dążeniami wielkiej korporacji; a w końcu wybucha scenariuszowa bomba rozdzielająca bohaterów. Ale porzucenie tej historii nie przyjdzie im łatwo, bo za każdy otwarty już rachunek trzeba w końcu zapłacić. Wzruszenie, które się odczuwa po zakończeniu tej przygody, nie należy do emocjonalnie łatwych. To nie prostolinijny wyciskacz łez, ale zmyślna opowieść o prawdziwej przyjaźni. Pokazuje ona, że od tępego resentymentu, zazdrości i chciwości znacznie bardziej liczy się solidarność i empatia.
Do tej historii życie dopisało przygnębiający scenariusz. Kilka dni temu gruchnęła wieść, że Telltale zwolniło około 200 pracowników. Studio ma teraz jedynie 25-osobową załogę, która ma doprowadzić do końca wszelkie zobowiązania. Prawdopodobnie nie zobaczymy kolejnych odcinków finałowego sezonu The Walking Dead, nie wspominając o anulowanym Wolf Among Us 2. Rok temu Telltale przeszło turbulencje (o czym pisaliśmy tutaj) – zwolniono 90 osób, część pracowników wskazywała na złe praktyki w zarządzaniu; nikt nie spodziewał się jednak tak spektakularnej klapy.
To był tekst zbiorczy redaktorów działu Gry serwisu Kulturalne Media. Jeśli chcielibyście przeczytać więcej naszych materiałów, zapraszamy do zapoznania się z naszymi ukochanymi grami z dzieciństwa.
Najlepsze gry z dzieciństwa według redaktorów Kulturalnych Mediów