Pearl Jam w Krakowie [relacja]

0
1269

Muzyka a polityka

Przemówienia Edda podczas koncertu, wywołało wrzawę w mediach, na forach i portalach społecznościowych. Frontman poparł  Strajk Kobiet w Polsce, podkreślając potrzebę dyskusji i dialogu. Słowa te spotkały się z różnym odbiorem publiki. Jedni poczuli się poruszeni i pokrzepieni wypowiedzią, u innych pozostawiło to niesmak. Nie od dziś jednak wiadomo, że Pearl Jam to zespół z ideologią, który angażuje się w sprawy świata i politykę. Trudno więc oczekiwać, by milczał, kiedy chce zabrać głos w sprawie dla nich, ale też dla nas ważnej. PJ kolejny raz pokazuje zaniepokojenie kierunkiem obranym przez współczesny świat nie tylko jeśli chodzi o wolność obywateli, ale także o planetę i ekologię. PJ cares i za to jestem mu wdzięczna. Przecież zawsze łatwiej zamiatać pod dywan…

Nagłośnienie

Jak na każdym koncercie nie wszystko było idealne. Akustyka Tauron Areny po raz kolejny pozostawiała wiele do życzenia. O dobrze nagłośniony obiekt w Polsce trudno i zdaje się, że najlepsze doznania gwarantuje Pol’and’Rock (dawniej Przystanek Woodstock).

Bilety

Z biletami na Pearl Jam w Krakowie było sporo zamieszania. Informacja o wyprzedaniu wszystkiego pojawiła się na stronie kilka razy, po czym nagle jakimś cudem pojawiały się kolejne bilety. Spotykało się sytuacje, że osoba, która kupiła wejściówki dużo wcześniej, miała w tej samej cenie znacznie gorsze miejsca niż ci, którzy zwlekali. Pozostawiło to u wielu spory niesmak i trudno się dziwić.

Oświetlenie

Z początku trudno mi było zrozumieć, co wydarzyło się ze światłami pod koniec koncertu Pearl Jam w Krakowie. Kilka ostatnich piosenek wykonanych zostało przy zupełnie włączonym oświetleniu. Najpierw wydawało się to zabiegiem celowym, sytuacja jednak utrzymała się do końca występu. Odniosłam przez chwilę wrażenie jakby oświetleniowcy chcieli iść już do domu. Wyprowadzono mnie jednak z błędu. Okazuje się, że podczas koncertów PJ ostatnie utwory zazwyczaj grane są przy pełnym oświetleniu.

Hala nie dzieliła się już na zespół i publikę aż tak wyraźnie. Stworzyło to ciepły, intymny, domowy wręcz klimat, w którym nie tylko Pearl Jam był dla nas, fanów, ale też my byliśmy dla niego.

Kultura pod sceną

Koncerty rockowe przypominają czasem walkę o przetrwanie. Pamiętam jeden z gigów gdy koleżanka stała tyłem do sceny nie mogąc się odwrócić. Napierał na nią bezmyślnie przedzierający się do przodu tłum. Nie odczułam tego w ogóle podczas koncertu Pearl Jam w Krakowie.  Jeśli ktoś się pchał, to w granicach normy, a ludzie nie bronili swojego kawałka podłogi tak zawzięcie jakby chodziło o cały dobytek. Choć koncert odbywał się na hali, wciąż dało się zaczerpnąć powietrza, można było w każdej chwili wycofać się spod sceny.

Ten Club

Choć dało się słyszeć o pewnych nieprzyjemnych incydentach jeśli chodzi o kolejkowanie i zajmowanie miejsc pod barierkami, było to głównie spowodowane błędami w organizacji. Pierwszeństwo wejścia mieli członkowie Ten Clubu ze specjalnymi biletami. Harmonia została zakłócona, gdy szybciej niż przewidywano otworzono bramki zwykłych śmiertelników. Nie zmienia to jednak faktu, że podscenicznym savoir-vivrem jestem zaskoczona naprawdę pozytywnie.

Ach, co to był za koncert! Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na wydanie nowej płyty i kolejną trasę!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments