Enea Spring Break – dzień 3
Zabalov Group
Sobotnie popołudnie rozpocząłem koncertem, na który wybrałem się z czystej ciekawości. Zabelov Group to czeski duet stworzony przez akordeonistę Romana Zabelova i Jana Siki’ego, który grał na perkusji. Ich muzyka wypadła naprawdę bardzo ciekawie. Połączenie tych instrumentów jest czymś świeżym na dzisiejszej scenie alternatywnej. Utwory przypominały swoją konstrukcją trip-hopowe klasyki, ale oryginalności dodawał im akordeon, wzbogacony o fantastycznie brzmiącą perkusję. Momenty z perkusyjnymi solówkami to coś co najbardziej zapamiętałem z tego występu.
The Cassino
Po zakończeniu koncertu Czechów, po raz kolejny zameldowałem się w Starym Kinie. To właśnie tam swoją twórczość zaprezentowała indie-rockowa kapela – The Cassino. Zespół na scenie funkcjonuje już jakiś czas, a na swoim koncie mają kilka świetnych utworów. Znając studyjne dokonania zespołu, byłem bardzo ciekawy jak to wszystko sprawdzi się podczas koncertu. I muszę powiedzieć, że wyszło bardzo dobrze! Gitary brzmiały więcej niż poprawnie, a wokal i charyzma lidera zespołu pozwoliła porwać niemały tłum zebrany w klubie. Było to intensywne, pełne energii show. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości będzie mi dane zobaczyć ich w trochę dłuższym wymiarze czasowym.
Modern Lies
Wielkie festiwale i imprezy showcase’owe rządzą się swoimi prawami. Każdego dnia przychodzi moment, kiedy występuję ta największa, pisana największą czcionką na plakacie, gwiazda. Zespoły, które o słuchacza muszą rywalizować z tymi największymi, zawsze zasługują na szacunek. Podczas Spring Breaka takich artystów było wiele, a jednym z przykładów może być Modern Lies. Chłopaki pochodzący z żywiecczyzny rywalizowali z The Dumplings i niestety odbiło się to trochę na frekwencji w Starym Kinie. Oczywiście na koncert przyszło sporo ludzi, ale jestem przekonany, że gdyby nie konflikt w rozpisce koncertów, fanów gitarowego grania w lokalu byłoby więcej. Modern Lies kończą właśnie pracę nad debiutanckim krążkiem, więc podczas koncertu mogliśmy w końcu usłyszeć nowy materiał. Szkoda, że występ został zaplanowany w Starym Kinie, gdzie zarówno nagłośnienie, jak i akustyka nie powalały. W muzyce Modern Lies dosyć istotną rolę odgrywa perkusja, która niestety w tym przypadku dosyć mocno zagłuszała wokal i momentami gitary. Mimo kłód rzucanych pod nogi, chłopaki dali sobie radę. Zagrali bardzo żywiołowo i agresywnie. Napisane utwory brzmiały bardzo dobrze. Warto czekać na debiutancki krążek.
Sokół
Przed festiwalem, tworząc w głowie listę must-see, na bardzo wysokiej pozycji postawiłem Sokoła. Debiutancki, solowy album rapera jest rewelacyjny i przepełniony ponadczasowymi tekstami i bitami. Przez te wszystkie lata kariery Sokół dorobił się statusu legendy. Show, które zaprezentował w Poznaniu było świetne. Nagłośnienie i wizualizacje CK Zamek były na najwyższym, światowym poziomie. Dawno nie byłem na rapowym koncercie, gdzie słyszałem każde słowo, każdy rym. Na ogromy plus zasługiwała obecność Rasa, który wspomagał wokalnie Wojtka. To był zdecydowanie jeden z najważniejszych występów tej edycji imprezy, choć drobnym rozczarowaniem był brak gościa specjalnego. Byłem wręcz przekonany, że pojawi się występująca dzień wcześniej Marysia Starosta. Niestety tak się nie stało… Szkoda.
Kasia Lins
Kasia Lins to jedna z najświeższych, najbardziej nieobliczalnych wokalistek ostatnich lat na polskiej scenie. Jej album – Wiersz Ostatni – to jedna z najlepszych polskich produkcji ubiegłego roku. W Poznaniu artystka potwierdziła, że jest posiadaczką jednego z najbardziej oryginalnych głosów w tym kraju. Poza wielkimi możliwościami wokalnymi podczas występu zobaczyliśmy bardzo zróżnicowaną warstwę muzyczną. Kasia Lins świetnie manewruje między gatunkami. Wyczuwalne są tutaj wpływy muzyki blues i r’n’b. Momentami to wszystko zmiksowane jest z typową poezją śpiewaną. To bardzo oryginalne połączenie, którego szczególnie w wersji koncertowej po prostu trzeba doświadczyć!
Sidney Polak
Sprawdzając line-up imprezy, nie planowałem, że pojawię się na koncercie Sidneya Polaka. “Polskie reagge” to coś co w bardzo zdecydowany sposób mnie odpycha. Jednak za namową znajomych postanowiłem, że pójdę do Blue Note i sprawdzę formę sceniczną twórcy kultowego już Otwieram Wino. O ile wokalnie było mocno przeciętnie, to muzycznie brzmiało to zdecydowanie lepiej. Nie wiem czy w klubie zebrali się fani artysty, czy tak jak ja – po prostu zaciekawieni słuchacze, ale trzeba przyznać – publika bawiła się wybornie. Sidney grał zarówno najnowsze utwory, jak również jego największe klasyki. I to właśnie na tych największych przebojach, co nie było trudne do przewidzenia, ludzie skakali jak szaleni, do czego wielokrotnie nakłaniał ich artysta.
Zamilska
Na zakończenie mojej wizyty na festiwalu, zdecydowałem się udać do poznańskiej Tamy, gdzie swoje DJ-skie umiejętności zaprezentowała Zamilska. Odnośnie tego seta miałem spore oczekiwania i absolutnie się nie zawiodłem. Był to fantastycznie skrojony występ, przepełniony muzyką house i drum n’ bass z mocno podkręconym basem. Mimo zmęczenia trwającą trzy dni imprezą, postanowiłem wykorzystać resztki sił i bawić się na całego, co przy tak solidnym secie – naprawdę nie było trudne. Sama artystka tym samym udowodniła, że na ten moment jest jedną z najważniejszych artystek w muzyce electro w Polsce.
Podsumowanie festiwalu Enea Spring Break 2019
Tegoroczny Spring Break był idealną mieszanką tego, co już jest popularne, z tym, co będzie popularne za jakiś czas. Na festiwalu każdy był w stanie znaleźć coś da siebie. Koncerty, mimo że były krótkie, to na długo zapadną w mojej pamięci. Wielkie brawa i podziękowania dla organizatorów za ciężką pracę, którą włożyli w powstanie eventu. Wielka szkoda, że koncerty tak bardzo na siebie się nakładały, przez co wielu artystów nie byłem w stanie zobaczyć. Najbardziej żałuję przegapienia koncertów Hani Rani, Jan-Rapowanie, Eyelids, Poli Rise, xxanaxx oraz projektu Holaki i zespołu Niemoc. Podsumowując – Enea Spring Break okazał się fantastycznym festiwalem i na pewno pojawię się na nim za rok!