Arkadiusz Majstrak (Nocny Kochanek): “Ludzie na Śląsku to pozytywni wariaci!”

0
2097
Arkadiusz Majstrak (Nocny Kochanek):
fot. Materiały prasowe, zdjęcie Alberta Guli

10 listopada Nocny Kochanek po raz kolejny zawitał do zabrzańskiego klubu Wiatrak. Grupa wystąpiła na Śląsku w ramach trasy promującej swój ostatni krążekRandka w Ciemność. Przed koncertem miałem przyjemność spotkać się z gitarzystą kapeli, Arkiem Majstrakiem, który opowiedział mi trochę o niedawnych zagranicznych koncertach Kochanków, o tym w jaki sposób kapela znalazła się na planie serialu Ostatni Wiking oraz o jego wspomnieniach z dotychczasowych koncertów kapeli na Śląsku. Zapraszam do lektury!

Mateusz: Po udanej, letniej trasie plenerowej, wróciliście ponownie do klubów na drugą część waszej Trasy w Ciemność. Przygotowaliście z tej okazji jakieś nowości w setliście, czy stawiacie na ten sam repertuar, co podczas pierwszej części trasy?

Arkadiusz: Jest to dalsza część promocji Randki w Ciemno, więc setlista dalej składa się w dużej części z utworów z naszego ostatniego albumu. Jednak, biorąc pod uwagę, że niektóre miasta z jesiennej trasy pokrywają się z niedawnymi koncertami plenerowymi i pierwszą częścią trasy, to wiemy, że fani chcieliby dostać coś innego aniżeli poprzednim razem. Mamy już na koncie trzy płyty, co daje nam trochę możliwości żonglowania utworami pomiędzy miastami. Oczywiście, Minerału Fiutta czy Andżeja na koncercie zabraknąć nie może, ale staramy się, by setlista trochę się zmieniała.

Jesienną część trasy rozpoczęliście krótkim tournée poza granicami naszego kraju. Jak wrażenia po tych koncertach, Polonia nie zawiodła?

Było bardzo dobrze! Szczerze powiedziawszy, to nie wiedzieliśmy za bardzo czego się spodziewać, bo do tej pory za granicą grywaliśmy tylko krótkie, trzy-cztero koncertowe trasy. A teraz pojechaliśmy w całe tournée! Odpowiadając na Twoje pytanie – Polonia nie zawodzi chyba nigdy, znamy to przykładowo z różnych wydarzeń sportowych, podczas których Polacy za granicą potrafią mocno wspierać swoich rodaków, no i podobnie było w tej sytuacji. Odbiór był więc bardzo na plus. Podczas koncertów czuliśmy się praktycznie tak, jakbyśmy grali u siebie.

A jeśli chodzi o publikę nie z Polski?

Wiesz, na koncertach głównie spotykaliśmy jednak osoby z Polski. Sami nie liczyliśmy za bardzo na publikę spoza naszego kraju. Dlatego też skupialiśmy się na miastach, w których ta polska społeczność jest mocna i duża.

Wracając do tematyki koncertów w naszym kraju – po raz kolejny wróciliście na Śląsk. W tym roku graliście już w Częstochowie, Tychach i Bielsku-Białej, a przed wami jeszcze show w katowickim MCK. Chyba lubicie tu wpadać?

Tak, ludzie na Śląsku to pozytywni wariaci! I to nie jest żadna kokieteria z mojej strony. W tym miejscu naprawdę jest coś takiego, co sprawia, że te koncerty są niezwykłe! Śląsk kojarzy mi się z mega pozytywnymi ludźmi i dobrymi wrażeniami.

No to może podzielisz się jakimiś wspomnieniami ze śląskich koncertów?

Wiesz co, chyba nie pamiętam nic aż takiego mocnego…

A sytuacja w chorzowskiej Leśniczówce, kiedy to bodajże po raz pierwszy usłyszeliście z widowni słynne już „Pokaż dupę”?

Rzeczywiście! Tam też po raz pierwszy zostaliśmy nazwani pedałami! <śmiech> Faktycznie, zapomniałem, że to miało miejsce właśnie tam!

Dobrze, że przynajmniej tak zapadaliśmy w pamięci. Pozwolę sobie teraz na chwilę odejść od tematyki muzycznej – jakiś czas temu na kanale HISTORY Polska zadebiutował serial Ostatni Wiking. Zarówno Ty, jak i reszta zespołu mieliście okazję w nim zagrać. Jak się w ogóle znaleźliście na planie tej produkcji i jak wspominacie pracę na planie?

Twórcą serialu jest Łukasz Jedynasty, z którym poznaliśmy się przy produkcji teledysku do Wakacyjnego. Współpraca poszła nam tak dobrze, że w następnych latach pracowaliśmy jeszcze razem przy kilku projektach. Po rozpoczęciu prac nad Ostatnim Wikingiem, Łukasz zapytał nas czy chcemy wziąć udział w jego serialu. Oczywiście zgodziliśmy się bez większego namysłu. Jeśli chodzi o samą pracę, to powiem Ci szczerze, że nie gramy tam żadnej zawiłej roli i nasz wątek jest dość prosty jeśli chodzi o fabułę…

Ale jak perfekcyjnie zagrany!

Tak, tak. Można powiedzieć, że gra aktorska to taki nasz konik w zespole.<śmiech> No ale spotkaliśmy się na planie i sprawnie oraz szybko zrobiliśmy nasze sceny. Wydaję mi się, że obie strony są zadowolone z tego jak to wyszło.

Będąc przy tematyce kinematografii, ciężko nie zapytać o waszego zespołowego kumpla– Bartka Walaszka. Oglądałeś już jego nowe dzieło, Porucznika Kaburę?

Oj tak, miałem już okazję zobaczyć pierwsze dwa odcinki i jestem bardzo dobrej myśli.Wiemy przecież, że każdy chciał powrotu Kapitana Bomby i tutaj mamy w sumie przeniesienie tego świata na inny projekt. Pozostał ten stary klimat produkcji Bartka i z tego można się tylko cieszyć. Osobiście czekam z ciekawością jak dalej się to rozwinie.

A jeśli chodzi o Egzorcystę? Też miałeś przyjemność oglądać?

Tak. I uważam, że bardzo dobry serial! Wszyscy z zespołu obejrzeliśmy wszystkie sezony i mamy nadzieję, że show jeszcze powróci. Nie rozmawialiśmy w sumie z Bartkiem jak obecnie wygląda jego sytuacja z Egzorcystą po upadku Showmaxa (platforma na której Egzorcystą się ukazywał. Upadła w styczniu 2019 roku, przyp. red.), ale mamy nadzieję, że to jeszcze nie koniec.

Także mam taką nadzieję, bo show rzeczywiście trzymało dobry poziom. Wracając jednak do muzyki – co jakiś czas na koncertach bierzesz na siebie obowiązki wokalisty i wykonujesz Takie Tango z repertuaru Budki Sulfera. Dlaczego akurat ten zespół?

Krótko mówiąc, to sprawa jest prosta – głos i manierę pana Krzysztofa po prostu potrafię dobrze naśladować. <śmiech> Powiem Ci tak…kiedyś w radiu wysłuchałem coveru Jolki w wykonaniu Perfectu z gościnnym udziałem pana Krzysztofa. Jego ekspresja w głosie tak mnie zainspirowała, że postanowiłem opowiedzieć o tym wykonaniu chłopakom, gdy jechaliśmy razem w busie. Oczywiście odśpiewując partie pana Cugowskiego. Chłopakom się aż tak spodobało, że podczas któregoś koncertu w Łodzi, Krzysiek nawiązał do tej historii i poprosił mnie żebym zaśpiewał. No i tak to wyszło jakoś.

Co do coverów, to niedawno mieliście okazję znaleźć się na składance Big Cyca z okazji ich trzydziestolecia działalności scenicznej. Na płytę trafiła bowiem Wasza interpretacja Wielkiej Miłości do Babci Klozetowej. Opowiesz nam trochę o współpracy na linii Big Cyc – Nocny Kochanek?

Ogólnie rzecz biorąc, to Big Cyc zaprosił nas do współpracy kontaktując się z naszym managementem, pytając czy chcielibyśmy wziąć udział w takim projekcie. Już samo to było wielką nobilitacją, bo Big Cyc to zespół, który znaczył bardzo wiele w mojej, i w sumie nie tylko mojej, młodości. Bez większych spekulacji przyjęliśmy więc tę ofertę.

Utwór, który wykonacie mogliście wybrać sami, czy to Big Cyc podrzucił Wam Babcię Klozetową?

Big Cyc zaproponował nam ten kawałek argumentując to tym, że jest to utwór trochę w stylu Nocnego Kochanka. Nie sprzeczaliśmy się z tym za bardzo, ale sądzę, że jeśli nie chcielibyśmy zająć się akurat tą piosenką, to na pewno zaoferowaliby nam coś innego. Zresztą, szybko znaleźliśmy pomysł na naszą interpretację Babci i wyszło chyba ciekawie. Udało nam się fajnie przerobić typowy, punkowy utwór na numer heavymetalowy.

Abstrahując już od coverów – wasz ostatni album, Randka w Ciemność, skupia się w tematyce głównie na stosunkach miłosnych. Skąd pomysł na właśnie taki główny koncept albumu?

Ciężko mi teraz określić skąd to się wzięło. Wydaje mi się jednak, że był to totalny przypadek. Chcieliśmy nieco odejść od tematu alkoholu i skupić się na innej tematyce, w której słuchacze muzyki rozrywkowej będą w stanie się odnajdywać. Zresztą, miłość i stosunki międzyludzkie to dość oklepany temat w muzyce, więc stwierdziliśmy, że też go trochę poklepiemy. Na swój sposób. Ale do tematów związanych z alkoholem na pewno jeszcze wrócimy! I zgłębiać będziemy go dogłębnie, zarówno w praktyce, jak i w teorii.

A jeśli chodzi o jakiś koncept główny nowego materiału? Zaczęliście już myśleć na nowymi kompozycjami?

Dość naturalnym jest dla mnie, że przykładowo siedząc w domu wymyślam jakiś nowy riff, który jest potencjalnym materiałem na przyszłe płyty. Na razie jest to jednak wszystko w takiej dość niezobowiązującej formie. Mamy z Kazonem kilka pomysłów, aczkolwiek nie mamy jeszcze gotowych tekstów. Są jednak pomysły o czym powinniśmy je zrobić i na jakich zagadnieniach się skupić. Wszystko jest więc obecnie w powijakach. Nie chcemy się za bardzo spinać, bo krążek naturalnie wyjdzie sam z siebie. No bo jeśli mamy tyle i tyle muzyki, to prędzej czy później trzeba coś z nią zrobić.

Pozostało zatem tylko czekać. Na sam koniec chciałbym zapytać o wasze pierwotnie wcielenie – Night Mistress. Zespół dalej jest w zawieszeniu, czy macie zamiar gdzieś do niego wrócić w najbliższym czasie?

W tym momencie nie planujemy nic z Night Mistress, bo to co robimy z Nocnym jest bardzo absorbujące czasowo. Nawet nie wiem czy dalibyśmy radę znaleźć czas na jeszcze jeden zespół. Jeśli mielibyśmy wziąć się za Night Mistress, to nie chcielibyśmy robić tego na „odwal się”. Więc przykładowo jeśli nagralibyśmy album, to wiązałoby się to od razu z trasą. Niestety, nie mamy teraz na to czasu, z uwagi na Nocnego Kochanka…

Dzięki wielkie za rozmowę!

Dzięki!

 

Przypomnijmy, że Nocny Kochanek jest obecnie w trakcie trasy koncertowej promującej ich ostatni krążek.

Na liście tegorocznych koncertów znaleźć możemy jeszcze kilkanaście dat, więc jeśli jeszcze nie widzieliście zespołu w akcji, to zachęcamy do jak najszybszego nadrobienia strat! Kompletna rozpiska jesiennego tournée kapeli prezentuje się następująco:

Jesienna trasa Nocnego Kochanka
fot. Facebook grupy
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments