„Wszystkie nowe teksty są niezwykle mroczne” – wywiad z Martinem Seraphinem (STILLNOX)

0
157
Zdjęcie wykorzystane dzięki zgodzie Cantara Music

Polski zespół STILLNOX jest w trakcie promocji najnowszego wydawnictwa. O Aquamarine opowiedział Martin Seraphin.

Na początku miała być płyta z coverami. Czemu w ogóle pomyśleliście o aranżacjach czyichś utworów?

Po płycie Aten, gdy nastąpił rozłam muzyczny, chciałem wydać EP-kę z kilkoma utworami w  wersjach polskich. Wówczas wpadł mi w ucho jeden polski utwór, ale nie zdradzę jaki, bo to będzie niespodzianka na płycie. Tak czy siak, hicior z roku 2003 zespołu jednego numery i zniknął. A że miał brzmienia orientalne, to idealnie pasował do tego mini-albumu. Wtedy właśnie skontaktowałem się z Adamem po ponad dwudziestu latach, czy by mi nie pomógł w stworzeniu tego coveru. No i zrobiliśmy go. Plany EP-ki więc upadły, bo zacząłem mieć pomysły na inne covery… i tak zrobiliśmy całą płytę. Jednocześnie Adama opanowała wena i zaczął tworzyć swoje kawałki, które były tak dobre, że stwierdziliśmy, iż zrobimy autorski album – a covery zostawimy na później. Jedyny cover na płycie, to mój duet z Mają Konarską, czyli Tyle samo praw, ile kłamstw Izabeli Trojanowskiej. Plus na krążku zagrali gościnnie gitarzyści, tacy jak Rafał Grunt i Robert Kolud. I tak przedstawia się historia od coverów do nowej płyty. A jak już wiadomo, pięć z tych wcześniej zrobionych numerów ukazało się na płycie Aquamarine. Ja tylko dograłem lepsze wokale, a Adam dopracował szczegóły. Na nowej zaś płycie będzie prawdopodobnie jeden nowy utwór i mała niespodzianka.

Wspomniałeś o wenie Adama, a twoja jak wygląda? Bo w sumie to długo nie czekaliśmy na nowe materiały muzyczne z waszej strony.

To nasza wspólna zasługa, choć na płycie Aquamarine są tylko dwa nowe utwory, więc aż takiej weny nie było z mojej strony. Trudno czasem tworzyć coś, bo gonią terminy. Jednak zdradzę, że nagraliśmy już sześć nowych kawałków, włączając w tym wokale. Łącznie mamy trzynaście numerów w różnych stadiach rozwoju, ale wszystko wydamy jesienią, aby ponownie czymś zaskoczyć odbiorców na trasie koncertowej. Tytuł to Obsidian, co jest czarnym wulkanicznym szkłem, więc idealnie się wpisało w bardzo mroczny i czarny tekst. W ogóle te wszystkie nowe teksty są niezwykle mroczne, chyba najbardziej z dotychczasowych. Tak jakoś wyszło.

Aquamarine to taka troszkę kombinacja, bo oprócz coverów mamy dwa nowe utwory i remiksy. Skąd taki pomysł?

Te dwa nowe utwory powstały bardzo niedawno, covery odgrzebaliśmy jeszcze sprzed dwóch lat. Ja nagrałem nowe wokale, bo śpiewam zdecydowanie lepiej, niż rok temu. A remiksy… STILLNOX nigdy żadnych nie miał, więc postanowiłem zrobić eksperyment.

Co oznacza ogólnie Aquamarine i o czym album opowiada?

Tytuł tego albumu można nawiązać do minerału – akwamarynu, który według legendy pochodzi z głębin morza. Ta ów legenda głosiła, że minerał ten został podarowany żeglarzom przez syrenę, który miał na celu chronić ich w dalszej morskiej podróży. Utwór tytułowy to swoista kontynuacja utworu Amethyst z płyty Malum, który opowiada o bardzo silnej depresji, natomiast Aquamarine to podnoszenie się z głębni czarnego morza ku błękitnej powierzchni – gdzie niebo z wodą się styka, a na brzegu stoi ktoś, kto wyciaga pomocna dłoń. Do teledysku wymyślił mi się syren. (śmiech) I taki też jest klip, podwodny, akwamarynowy. Ten utwór ma optymistyczne przesłanie, natomiast drugi – Za widnokręgiem – zainspirowany jest cytatem Manueli Gretkowskiej, który przeczytałem gdzieś na Facebooku – jak owad przez szpilki w gablocie unieruchomiony – to ona miała na myśli cierpienie. No i napisałem tekst właśnie o strasznym cierpieniu. Covery opowiadają co opowiadają, nie zagłębiałem się w genezę jakoś szczególnie.

To dlaczego wybraliście takie, a nie inne covery?

Coverów mieliśmy chyba ze dwanaście, a te wybrałem, żeby były chwytliwe. Możliwe do zaśpiewania dla mnie na żywo, coś co podkręci publikę. Zwłaszcza taką, która nas jeszcze nie zna, a sobie pomyślą na przykład, iż gdzieś to już kiedyś słyszeli. Serca gwiazd i Gołębi puch tak działają na ludzi.

Opowiedz, proszę, jeszcze o remiksach.

Nie wiedziałem, jak się do tego zabrać, więc szukałem na bandcampie znajomych zespołów, które już je miały zrobione wcześniej remiksy. Spisałem sobie ktoje robił. Po czym skontaktowałem się z nimi. Koniec końców, wybór padł najpierw na Switchface, który zrobił dla mnie Amethyst i Lesne licho – zupełnie inne wersje, taneczne. Potem był Jeremiah Kane, który również początkowo zrobił remiksy tych samych utworów co Switchface, tylko w wersji wręcz metalowo-elektronicznej, co mi bardzo przypadło do gustu. Postanowilem spróbować jeszcze Krzyż oraz Pole minowe, które okazało się w remiksie lepsze od oryginału, a tak przynajmniej stwierdził Adam. Także taka jest historia remiksów.

Jak wygląda sytuacja koncertowa zespołu STILLNOX?

Właśnie jesteśmy na koncertowej trasie „Romantic Rock & Synth Gothic Nigh” wraz z zespołem Rosegarden. W pierwszej części trasy towarzyszył nam Poisonsweet, a w drugiej Kestrella. Wszystkie daty są na bieżąco dodawane na naszym FanPage. Dodatkowo, jedziemy pod koniec czerwca do Czech, bo zakwalifikowaliśmy się do konkursu na Festivalu Slunovrat. O tyle to już wyróżnienie, bo ze 100 kapel, wybrano 10, w tym nas i to jedynych z Polski. Także koncertów mamy sporo. Możliwe, że coś jeszcze wyjdzie w praniu.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments