Jakiś czas temu na polskiej scenie muzycznej pojawił się bardzo tajemniczy artysta – J.Wise. Co prawda wcześniej mogliśmy go poznać jako wokalistę zespołu The Suns, ale pełnię potencjału zaprezentował nam swoimi solowymi piosenkami. Czas sprawdzić jaki jest debiutancki album J.Wise – Stories.
Wielkie oczekiwania
Doskonale pamiętam moment, kiedy otrzymałem prasówkę od wytwórni FONOBO Label, w której prezentowali pierwszy singiel zapowiadający długogrający debiut J.Wise’a. Singiel Tears, rozłożył mnie na łopatki i wiedziałem, że trzeba śledzić dalsze poczynania tego artysty. Kolejne single tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że nadchodzące wydawnictwo będzie jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie w tym popieprzonym – 2020 roku.
J.Wise opowiada historię
Tak brzmi zachód!
Uwielbiam obcować z debiutantami. W ich muzyce zawsze słychać świeżość i taką artystyczną swobodę. Oczywiście nie każdy debiut jest dobry i nie każdy zapada w pamięć na długie lata. Często w przypadku pierwszych płyt produkcja stoi na niskim poziomie. Zazwyczaj powodem są ograniczenia budżetowe muzyków. W przypadku J.Wise’a widać, że wytwórnia dobrze zadbała o artystę, przez co w warstwie czysto technicznej – nie mogę się do niczego przyczepić. Jeśli odpowiedni ludzie zajmują się podrukowaniem krążka, a twórca piszę świetne teksty i posiada charyzmatyczny, głęboki głos, to efekt końcowy musi być co najmniej dobry. W Stories jest on wręcz fantastyczny! Całość nie odbiega od tego, co tworzą uznani, zachodni artyści. Chapeu bas Panie J.Wise!
Największy atut krążka
W ostatnich tygodniach, podczas przedpremierowego odsłuchu, zastanawiałem się, co jest największym atutem albumu Stories. Przyznam szczerze, że nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Z każdym przesłuchaniem materiału zwracałem uwagę na inny element. Na początku zachwyciłem się głosem wokalisty, który kojarzył mi się z taką hybrydą Hoziera i Chata Fakera. Jednak, gdy wgryzłem się bardziej, mocniej doceniłem warstwę liryczną, która bardzo mocno rezonuje z moimi osobistymi przeżyciami i problemami. Być może najmniejsze wrażenie zrobiła na mnie sama muzyka, ale jest ona skomponowana idealnie pod teksty, co tylko potęguje wydźwięk całości.
Dzieło kompletne?
Stories to bardzo klimatyczna, hermetyczna opowieść, w której każdy kolejny utwór składa się na pełen obraz. Zbudowany nastrój odrobinę psują dwie ostatnie piosenki na krążku – Idealnie oraz Płonie nasz dom. Proszę mnie źle nie zrozumieć – to wciąż fantastyczne utwory. Po prostu uważam, że lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie w pełni anglojęzycznego dzieła. Za każdym razem te ostatnie kawałki wyrywały mnie z transu, w którym trwałem przez niemal 50 minut słuchania albumu. Cóż, nie byłbym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepił.
Najlepsze utwory
Tears pokochałem od pierwszego usłyszenia i dalej uważam, że jest to fantastyczna kompozycja – najlepsza na albumie. Świetnie wybrzmiewają również Keep on Praying, Runaway, The Girl the Dog and Me oraz Crying for Help. Choć jeśli zapytacie mnie o to za kilka dni – wybór pewnie padnie na inne utwory. To tylko pokazuje o jak dobrym krążku mówimy. Z czystym sercem polecam ten album każdemu fanowi polskiej muzyki alternatywnej!
OCENA KOŃCOWA
J.Wise - Stories