Pomimo niesprzyjających okoliczności dla rynku muzycznego, kończący się rok obfitował w wiele ciekawych wydań. Miało to miejsce zarówno za granicą, jak i w Kraju nad Wisłą. Pragniemy przedstawić wam najlepsze polskie płyty 2020 roku według Kulturalnych Mediów.
10.Waglewski Fisz Emade – Duchy ludzi i zwierząt
Wojciech Waglewski i synowie: Piotr oraz Bartosz stworzyli dzieło, które może poszczycić się 3 miejscem na liście OliS. Czy jest to wyznacznikiem? Niekoniecznie. Czy wysokie notowania nowej płyty są zasadne? Jak najbardziej. Duchy ludzi i zwierząt to bardzo dojrzały album. Znajduje się tu wiele melancholijnych i mozolnych melodii. Całości do ideału wiele brakuje, ale w niektórych momentach warto dać się zatopić w mozaikę tych pięknych dźwięków.
9.Odraza – Rzeczom
Polska black-metalem stoi. Odraza to kolejny zespół, reprezentujący ten gatunek, który zbiera świetne recenzje na świecie. Ich nowy album zaskoczył całe środowisko. Rzeczom to album cięższy niż czarna dziura i bardziej mroczny niż filmy Davida Lyncha. Stworzyli oni dzieło, z którego wylewa się niepokój, strach i egzystencjalna słabość człowieka. Bardzo dobre bębny, wyraziste gitary i wciągające teksty.
8.Artur Rojek – Kundel
Na drugi solowy album Artura Rojka czekaliśmy 6 lat. Oczekiwania od takiej osoby jak Rojek są ogromne ze względu na jego renomę i geniusz muzyczny. Kundel nie do końca je zaspokaja. Tekstowo jest to opowieść o zwyczajności i wydaje się, że dotyczy to również bezpośrednio muzyki na tej płycie – jest ona całkiem zwyczajna. Wielu uważa, że artysta mógł pokusić się o coś nieco ambitniejszego, ale nie można zasłaniać także faktu, że to naprawdę solidny album popowy. Poza energicznymi brzmieniami, znajdziemy tutaj kołyszące, romantyczne utwory, które w dużym stopniu mają wpływ na moją pozytywną ocenę. W ostatecznym rozrachunku wiele momentów tego albumu wywołuje bardzo pozytywne i ciepłe emocje. Co warto zaznaczyć, jest to istny produkcyjny majstersztyk.
7.Pejzaż – Blues
Tak jak zostało to już napisane w krajowych recenzjach – Blues to przede wszystkim nostalgia. Widać to zarówno w doborze dźwięków do kompozycji, jak i ogólnym klimacie albumu. Bardzo ciężko go jednoznacznie zaszufladkować pod względem stylistycznym. Stykamy się z housem, synthpopem, a także dream-popem. Całość nie jest wyjątkowo spójna, ale jest bardzo ciekawa. Retro vibe nawiązuje do lat 90 i 00. Ten album to niejako hołd estetyczny dla tego okresu.
6.Coals – Docusoap
Coals, czyli Katarzyna Kowalczyk i Łukasz Rozmysłowski stanowią zgrany duet muzyczny. Na nowej płycie słychać, że brzmieniowo wszystko się ze sobą klei. Przytłumione, lekko senne i z pewnością intrygujące motywy przykuwają uwagę i w jakiś nieokreślony sposób działają na ludzkie zmysły. Docusoap jest argumentem dla niedowiarków na to, jak wysoki poziom międzynarodowy może reprezentować polska muzyka, tworzona przez młode pokolenie.
5.Blokowisko – Płonie
Płonie to debiutancki LP warszawskiego duetu. Po wydanej epce w 2018 mieliśmy materiał do fantazjowania o przyszłym albumie i oto jest, w całej okazałości. Jest to płyta interesująca pod wieloma względami. Wyróżnia ją malownicza warstwa liryczna, na której znacząco skupia się cały koncept. Brzmienie jest dekadenckie, momentami apatyczne. Słychać odniesienia do coldwave’u, a także ambientowe motywy. To bardzo ważne dzieło w skali polskiej muzyki alternatywnej. Chłopaki z zespołu Blokowisko zasłużyli na swoje pięć minut.
4.Lunatic Soul – Through Shaded Woods
Through Shaded Woods to już 7 album studyjny projektu wokalisty Riverside, Mariusza Dudy. Płyta jest świetnie wyprodukowana i zaciekawia różnorodnością brzmieniową. Czuć doświadczoną rękę muzyczną. Znajdziemy na nim elementy progresywne oraz wyraźnie folkowy charakter. Budzi w wyobraźni obraz skandynawskiego krajobrazu – zachwycającego i nadzwyczajnie klimatycznego. Nowa płyta Lunatic Soul podobnie jak poprzednie, a także jak wszystkie płyty Riverside nie zawodzi, a wręcz zaskakuje.
3.Hania Rani – Home
Hania Rani na płycie Home po raz kolejny potwierdziła swoją klasę. Mimo, że jej pierwsza płyta z coverami utworów Republiki, Biała Flaga oraz zeszłoroczna Esja zawiesiły wysoko poprzeczkę, to Home w moim odczuciu bezpardonowo ją strąca i zawiesza nową o wiele wyżej. Subtelność tego albumu sprawia, że człowiek chce po raz kolejny do niego wrócić, by móc po raz kolejny poczuć ten czuły zastrzyk dźwięków.
2.Baasch – Noc
Na nowej płycie Bartka Schmidta udało się zawrzeć niepowtarzalny, przemyślany i zorganizowany nastrój, który w pełni oddaje jedno, tajemnicze słowo, zawarte w tytule. Dawno nie słyszałem tak wyjątkowego podejścia do wykorzystania syntezatorów w polskiej muzyce elektronicznej. Noc serwuje porywające brzmienia, które wymuszają u słuchacza wykonywanie chociażby drobnych ruchów tanecznych. Poza genialnym brzmieniem płyty, osobiście rekomenduje również uważne wsłuchanie się w warstwę tekstową.
1.Lonker See – Hamza
Hamza łączy w sobie dziedzictwo rocka psychodelicznego z elementami jazzowymi. Jest to wspaniałe, odkrywcze dzieło, które wnosi wiele świeżości na polską scenę muzyczną. Na tym albumie każdy utwór ma coś ciekawego do zaoferowania. Kompozycje są długie, ale wcale nie nużące. Hamza zawiera w sobie mrok, melancholię, ale również energiczne, porywające melodie. Wielka szkoda, że od paru lat zespół nie dostaje zasłużonego poklasku, ale miejmy nadzieję, że nowa płyta okaże się pewnym przełomem.