Najlepsze metalowe płyty 2024 roku

0
3

Koniec roku to zawsze czas podsumowań – życiowych, książkowych, filmowych, muzycznych… 2024 rok obfitował w wiele premier oraz powrotów – Adam Gontier wrócił do Three Days Grace, zespół Kittie powrócił na scenę, podobnie Obscure Sphinx i Blindead 23, Breaking Benjamin wydali nowego singla, Linkin Park powrócili z Emily Armstrong na wokalu… A jakie płyty, moim zdaniem, były najlepsze w tym roku? 

Linkin Park – From Zero

Linkin Park niespodziewanie powrócili 7 lat po śmierci Chestera Benningtona. Za mikrofonem stanęła Emily Armstrong, czyli wokalistka Dead Sara. Nowy głos LP podzielił internautów, podobnie jak sama płyta, a sam powrót wywołał niezłe trzęsienie ziemi w muzycznym świecie. Ja osobiście bardzo się cieszę z powrotu zespołu oraz wyboru Emily. Dziewczyna ma naprawdę świetny głos, a ponadto, widać chemię między nią a pozostałymi muzykami. Już po singlu Heavy Is A Crown nie mogłam się doczekać premiery nowego wydawnictwa!

Sam album From Zero jest mieszanką wszystkich albumów Linkin Park z silnym naciskiem na pierwsze dwa – Hybrid Theory i Meteorę. Uwielbiam te płyty, dlatego dla mnie FZ jest strzałem w dziesiątkę! Jest trochę ciężko, ale jest też melodyjnie. Jest trochę rapu, trochę darcia japy i trochę śpiewania. Dla mnie jest to bardzo obiecujące otwarcie nowego rozdziału w historii zespołu i jestem ciekawa, co Linkin Park pokażą w przyszłości! Na razie – jestem na tak!

It Follows – Noir

Jeden z dwóch polskich akcentów w tym zestawieniu. O tej płycie powstała cała recenzja, w której napisałam, iż była to dla mnie miłość od pierwszego odsłuchu oraz, że wokalnie i muzycznie tu się wszystko zgadza. I nadal podpisuję się pod każdym moim słowem zawartym w tej recenzji! Noir jest albumem mrocznym, ciężkim, dusznym, nawiązującym do Behemotha oraz Obscure Sphinx, ale również, między innymi, Alice In Chains. W końcu muzyka zespołu to grungecore, więc inspiracji AIC lub Nirvaną nie mogło zabraknąć…

Poza ciężarem i wpierdolem, jest także melodia. Klama pokazuje, co potrafi jako wokalista, a Czarek mógł się wykazać jako jedyny gitarzysta. Jest grungowo, ale i metalowo, świeżo, mrocznie, z pazurem… Jak dla mnie – petarda! 

Z najświeższych informacji z obozu formacji, ITF właśnie wydali nowego singla – Bazar Złych Snów, który zapowiada nowy materiał w całości napisany po polsku. Czy ponownie będzie tak dobrze, jak przy Noir, zobaczymy. Natomiast sam Noir jest dla mnie genialną płytą, którą zdecydowanie warto obadać!

Shadohm – Through Darkness Towards Enlightenment

Drugi i ostatni polski element tego zestawienia. W marcu tego roku Shadohm wydali debiutancki album – Through Darkness Towards Enlightenment. Jest to band, który powstał z inicjatywy perkusisty Pawła “Pavulona” Jaroszewicza, a w którym za mikrofonem stoi Klama z It Follows. Brzmienie zespołu jest inspirowane takimi bandami, jak Lorna Shore, Meshuggah, Gojira, Katatonia lub Architects. Jest nisko, trochę djentowo i jest wpierdol – zwłaszcza kiedy Adrian wydrze japę… 

Sama płyta jest, jak sam Pavulon powiedział:

Ze strony muzycznej jest to odreagowanie różnych sytuacji, które przechodziłem – zawodów i niepowodzeń. Tak jak w tytule –  Through Darkness Towards Enlightenment, czyli przez ciemność do oświecenia – zawsze jest światełko w tunelu. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że przechodziłem bardzo trudny czas w życiu, ale udało mi się z niego wyjść.  Nie szukałem żadnych wydumanych konceptów – jest to granie o życiu.

Tekstowo jest podobnie, jak przy It Follows – w końcu Klama je napisał… Mamy tu więc numery o ludziach, którzy udają naszych przyjaciół lub, generalnie, o życiowym gównie, które nas spotyka.

Moim zdaniem, zarówno It Follows, jak i Shadohm są jednymi ciekawszych polskich zespołów na obecnej scenie metalowej. Obydwa pasują mi na maksa zarówno muzycznie, jak i tekstowo oraz wokalnie. Poza albumem, Shadohm wydali niedawno nowego singla – Bleak Smile. Zdecydowanie polecam obadać twórczość tego zespołu!

Kittie – Fire

Zespół Kittie powrócił z nowym albumem po 13 latach przerwy. Trochę głupio się przyznać, ale ja ich twórczość poznałam dopiero w tym roku, po premierze Fire. Ale lepiej późno niż wcale! Zwłaszcza że Fire to żyleta! Jak powiedział założyciel i dyrektor generalny Sumerian Records, Ash Avildsen:

Kittie to prawdziwe pionierki ciężkiej muzyki, które pomogły wprowadzić ją do popkultury. Te panie powróciły z, moim zdaniem, ich najlepszym albumem od czasu debiutu, który podpalił świat.

I ja się zgadzam z tym stwierdzeniem – wokalnie i muzycznie wszystko mi się tutaj zgadza! Poprzednie albumy Kittie aż tak mi nie podeszły, natomiast ten konkretny rozwala system! Damskie darcie japy w najlepszym wydaniu. Bangery, które są odpowiednio ciężkie, ale nie wieją nudą. Jedna z lepszych nu-metalowych płyt, które przesłuchałam! To jest jedno z tych wydawnictw, które odpalam i słucham do samego końca, przez przeskakiwania. I najczęściej włączam od początku – i tak przynajmniej kilka razy. 

Tak więc, jeżeli ktoś jeszcze nie zapoznał się z płytą Fire – gorąco zachęcam!

Ghostkid – Hollywood Suicide

Band, który powstał z inicjatywy byłego wokalisty Electric Callboy, czyli Sushiego, wydał w marcu swój drugi album, czyli Hollywood Suicide. Już przy debiutanckim Ghostkidzie zespół ustawił się w kategorii muzyki z gatunku nu-metalcore. Jest dużo darcia mordy, ale znajdą się także spokojniejsze kawałki. Jest mrocznie, mocno, niepokojąco. Niektóre utwory są całkiem catchy, a inne – niekoniecznie. Jednak wszystkie mają w sobie to “coś”, nawet jeśli nie są moimi faworytami.

Jak twierdzi Sushi:

Największym problemem sztuki w dzisiejszych czasach jest to, że już nie boli. Szczególnie tutaj, w Niemczech, ludzie boją się przekraczać granice. Tworzyć sztukę, która sprawia, że ludzie myślą i czują. 

Na voiceshop.pl z kolei możemy przeczytać, że ta płyta to:

(…) doskonała migawka artysty wyczołgującego się z własnego osobistego wraku z rozpadającego się, mitycznego kalifornijskiego środowiska.

I ja mogę się pod tym stwierdzeniem z czystym sumieniem podpisać! Zresztą, już samo brzmienie Ghostkid to jest moja “cup of tea” – dużo inspiracji trap-metalem oraz metalcore’em, sporo darcia japy, ale też śpiewania. Hollywood Suicide to świetny album do grania na żywo – rozpierdol pod sceną gwarantowany!

Ghostkid także zaliczam do jednego z lepszych i ciekawszych metalowych zespołów na dzisiejszej scenie!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments