My Own Abyss o nowej płycie: Jest na co czekać!

0
747
my own abyss o
fot. materiały prasowe

My Own Abyss to młody zespół, który zadebiutował w 2018 roku mini-wydawnictwem Abyss Ep. Ja miałam przyjemność przepytać Pawła (wokalistę) i Mopsona (gitarzystę) o tworzenie, inspiracje, plany na 2021 rok i nie tylko. Zapraszam!

Cześć! Jak się miewacie w tych szalonych, pandemicznych czasach?

Paweł: Cześć, nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać, ponieważ przez cały 2020 i tak chcieliśmy ograniczyć koncertowanie, zamknąć się w 4 ścianach i skupić na nowym materiale.

Z drugiej jednak strony jest nam oczywiście przykro, że nie mogliśmy wziąć udziału w półfinałach do Pol’and’rock oraz eliminacjach do Bloodstock. W sierpniu mieliśmy również zaplanowany support przed While She Sleeps i ten koncert też pokrzyżowała pandemia… Większość tych rzeczy została jednak przełożona na ten rok, ale sama widzisz, że sytuacja dalej wydaje się być niepewna.  Pozostaje nam mieć jedynie nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy.

Mopson: Cześć! Dokładnie tak, nie pozostało nam nic innego, jak zacisnąć pięści i po prostu robić swoje.

Jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką? Zawsze chcieliście być w zespole?

Paweł: Od małego byłem “katowany” mocniejszą muzyką przez starsze rodzeństwo. Już w podstawówce słuchałem takich kapel, jak Slipknot, Korn czy Machine Head. Po ujrzeniu tych zespołów w akcji od razu wiedziałem, którą drogą chcę iść. Natomiast, jeśli chodzi o pierwszy kontakt z instrumentem, to zaczynałem na klawiszach, później brat zostawił mi swoją gitarę basową i z kumplem założyliśmy zespół. W liceum przewijałem się przez różne kapele, a wokalistą zostałem z konieczności… Ponieważ w poprzednim zespole nie znaleźliśmy nikogo, kto mógłby zająć to miejsce, więc ja spróbowałem swoich sił. Na początku nie było łatwo, ale potem z biegiem czasu zaczęło mi się to podobać.

Mopson: To była bodajże podstawówka, około 8 wiosen na karku. Graliśmy z kolegą w Tony Hawk’s Pro Skater 4. Gdy usłyszałem tamtejszą ścieżkę dźwiękową, czyli m.in. AC/DC czy System Of A Down, to totalnie odpłynąłem muzycznie w tamtym kierunku. Każdego dnia w domu śpiewałem T.N.T! Później to już samo szło. Wujek zajmował się muzyką elektroniczną i pokazał mi program – konkretnie FL Studio- na którym ją tworzył. Spędzałem przy tym setki godzin, wszelkie gry komputerowe odstawiłem na bok. Z ciekawostek – pierwsze właśnie zacząłem działać na tym programie, bawiąc się muzyką elektroniczną, parę lat później dopiero chwyciłem za gitarę.

Jak opisalibyście Waszą twórczość?

Mopson: Podstawę na pewno stanowi metalcore. Bardzo dużo kombinujemy z dźwiękami, często staramy się łączyć typowo gitarowe aranżacje z elektronicznymi, orkiestralnymi wstawkami,  jednocześnie chcemy dobrze wpasować się w obecne trendy. Chcemy rozwijać ten gatunek o krok naprzód, dlatego myślę, że najlepszym stwierdzeniem, co gramy to po prostu Modern Metalcore.

W jaki sposób powstają Wasze utwory?

Paweł: W My Own Abyss za kompozycje w głównej mierze odpowiedzialny jestem ja, Piotrek i Mopson. Mój workflow wygląda w ten sposób, że najpierw nagrywam na telefon wszystko, co mi przyjdzie do głowy, czy to jest jakaś melodia, czy riff, czy cokolwiek innego co można później wykorzystać. Ważne jest, żeby od razu to rejestrować, bo te rzeczy bardzo łatwo lubią wypadać z głowy i, niestety, przepadają na zawsze… I pomyśleć, ile perełek mogło się w ten sposób zmarnować. Gdy już mam gotowy pomysł, to nagrywam demo w swoim domowym studio, następnie miksuję je, aby zaprezentować swoją wizję realizacji utworu. Wysyłam chłopakom do oceny i wspólnie omawiamy dany utwór oraz wprowadzamy ewentualne poprawki. Ważne jest, aby już na tym wstępnym etapie brzmiało to dobrze, bo wtedy masz dużo większy obraz, jak dana piosenka może zabrzmieć w finalnej wersji i  słyszysz, co możesz jeszcze zmienić lub dodać.

Nie jesteśmy typem zespołu, który komponuje utwory poprzez jammowanie na próbach. W innej muzyce może to się sprawdza, aczkolwiek w naszym przypadku ważne jest, żeby podejść do tego z perspektywy słuchacza. Zakładasz słuchawki i puszczasz swoje demo, jednocześnie starając się traktować je, jako cudzą piosenkę.

Mopson: W moim przypadku szukam inspiracji wszędzie – od muzyki na słuchawkach poprzez codzienne czynności. Czasem zwykłe, pospolite dźwięki potrafią przynieść mi inspirację, z której rodzi się potem cały utwór. Jeśli mam na coś pomysł – rzucam wszystko, odpalam program, nagrywam i rozszerzam go do pełnoprawnego demo, by dalej podesłać chłopakom.

fot. materiały prasowe

Jacy twórcy Was inspirują?

Mopson: Przede wszystkim są to zespoły z metalcore’owej sceny, takie jak Ice Nine Kills, Motionless In White, Wage War, As I Lay Dying… Można by wymieniać i wymieniać. Oprócz tego, osobiście wiele inspiracji czerpię od Andy’ego Jamesa, czy też nawet… The Weeknd. Nie skłamię również mówiąc, że sama muzyka z lat 50. jest dla mnie czymś, od czego oderwać się nie mogę i nieraz dodawała mi impulsów do obecnie tworzonych piosenek.

Paweł: Oczywiście oprócz całej masy metalcore’owych zespołów, mnie osobiście bardzo inspiruje Caleb Shomo z Beartooth. Sam tworzy i wszystko nagrywa, ma duży wpływ na mix oraz produkcję. To, jak rozrósł się jego zespół, jest naprawdę warte uwagi. Od pobocznego projektu do światowej klasy zespołu.

A jak jest z tekstami? Co tutaj jest inspiracją?

Paweł: Na Abyss EP teksty opierały sie o własne przemyślenia, emocje, odczucia w danych sytuacjach. Krótko mówiąc – cała natura ludzka. Na nowym albumie tematyka będzie nieco inna, ale na razie nie chcemy nic zdradzać.

Mopson: Jest na co czekać!

W swoim dorobku macie cover Sweet, But Psycho (Ava Max) oraz Abigail (Motionless In White). Co decyduje o tym, że scoverujecie dany utwór?

Paweł: Jesteśmy fanami ostrych aranżacji znanych hitów. Lubimy słuchać piosenek typu Punk Goes Pop oraz coverów takich zespołów jak choćby Our Last Night, więc dlaczego nie zrobić czegoś w podobnym stylu? Tym bardziej, że przed nami nie słyszałem żadnej mocniejszej wersji Sweet But Psycho, więc to musiało nastąpić. Pomysłodawcą samego wyboru piosenki był Mopson, więc może on coś więcej powie, dlaczego akurat ten utwór przypadł mu do gustu.

Mopson: Ze Sweet But Psycho było dość śmiesznie, ponieważ ta piosenka nie dawała mi w pracy spokoju. Cały czas ją słyszałem w radiu i do tego stopnia „zbzikowałem” na jej punkcie, że zacząłem sam ją podśpiewywać i rzuciłem pomysłem chłopakom, aby to zagrać na nasz sposób.

Paweł: Co do Abigail, to jest z nami od początku… Dosłownie od początku istnienia zespołu. Zakładając kapelę, organizując pierwsze próby zależy Ci na tym, żeby zgrać się ze sobą. Trzeba zatem wybrać jakieś piosenki, które weźmie się na warsztat. Jednym z tych utworów był właśnie Abigail. Na próbach graliśmy jeszcze masę innych coverów. Abigail zostało z nami na dłużej… Dlaczego? Myślę, że jest coś takiego w tej piosence, co wyzwala niesamowitą energię wśród ludzi. Posiada szybkie tempo, ma masę breakdown’ów. Krótko mówiąc, zawiera w sobie to wszystko, czego oczekujesz od metalcore’owej piosenki.

Macie w planach jakiś następny cover?

Paweł: Na razie nie zastanawialiśmy się nad tym. Póki co, skupiamy sie na własnych kompozycjach i cały czas tworzymy coraz to więcej materiału. Niewykluczone, że jak już odetchniemy i skończymy pracę nad albumem, wówczas weźmiemy na warsztat kolejny cover. Myślę, że byłaby to kolejna mocniejsza aranżacja jakiejś popowej piosenki, ponieważ, tak jak wspominałem, lubimy takie przeróbki i wtedy zawsze możemy dodać do danego utworu coś od siebie, coś, co stylistycznie będzie podobne do naszej twórczości.

W ubiegłym roku zagraliście na CieszFanów Festiwal. Czym różni się granie koncertu w czasie pandemii od grania w „normalnych” warunkach?

Paweł: Jedyną różnicą, jaką odczułem grając w czasie pandemii, to widok ludzi w maseczkach i ograniczenia co do ilości przebywających osób. Poza tym sam koncert, jak i przeżywanie go, nie różni się kompletnie niczym. Tak przynajmniej było w Cieszanowie.

Mopson: Trzeba było też uważać na ewentualną, niespodziewaną kontrolę sanepidu <śmiech>.

A z kim chcielibyście zagrać?

Mopson: Super byłoby zagrać z zespołem, którym się inspirujemy. A jak już wspomnieliśmy wcześniej, jest to duża pula. Jedna z tych możliwości ma szansę dojść do skutku już w sierpniu. Mamy nadzieję, że nie będzie znów konieczności przekładania koncertu z While She Sleeps.

Paweł: W obecnej sytuacji zagrałbym z kimkolwiek <śmiech>. Tęsknimy za tym wszystkim, za tą energią ludzi, za adrenaliną na scenie, za rozmowami z publiką po samym występie i oczywiście… Za „fakapami” ze sprzętem!

Wolicie grać na festiwalach czy w klubach?

Paweł: Mimo tego, iż nie mamy jakiegoś spektakularnego dorobku festiwalowego, to jednak mogliśmy trochę liznąć tematu i wyrobić sobie własne zdanie w tej kwestii. Festiwale mają swój urok, ale jednak preferujemy kluby. Na koncercie w klubie są ludzie, którzy konkretnie wiedzą, po co przyszli, znają zespół lub czują klimat danej muzyki. Na takich sztukach dużo łatwiej jest wejść w interakcję z ludźmi. Raczej nie ma niedzielnych fanów, a co za tym idzie, czuć większą energię. Nie ma również tej “bariery” między fanem a wykonawcą. Z drugiej strony, umówmy się, kto nie chciałby zagrać na festiwalu obok światowej klasy zespołów?

fot. materiały prasowe

W jednym z wywiadów powiedzieliście, że nie macie marzeń, tylko cele. Zatem – jakie są Wasze cele jako zespołu?

Paweł: Naszym głównym celem na ten moment jest wydanie albumu, razem z całą tą otoczką, czyli trasa, merch i teledyski.

Mopson: I nie chodzi tutaj jedynie o „odbębnienie” wszystkich tych rzeczy. Chcemy zrobić to jak najlepiej, dotrzeć do jak największej ilości osób i utkwić w ich pamięci. Przy obecnym rynku muzycznym jest to cholernie ciężkie, zatem jest to nie lada wyzwanie.

A jakie są Wasze plany na 2021 rok?

Mopson: Przygotowujemy się do nadchodzących eliminacji Pol’and’Rock 2021. W planach mamy również koncert w sierpniu, na którym będziemy supportować wyżej już wspomniany zespół While She Sleeps. Jednak większość energii obecnie przeznaczamy na nasz nowy album i to głównie jemu przeznaczamy ten rok.

Macie jakieś inne pasje poza muzyką?

Paweł: „Stety” albo niestety, muzyka i wszystko, co z nią związane, pochłania sporą część mojego życia i nawet nie miałbym za bardzo czasu na inne pasje. Moją pasją poza graniem w zespole jest sama produkcja muzyki: recording, mix, master.

Mopson: : Nie wiem, czy się liczy, ale mocno interesuję się – podobnie jak Paweł – realizacją dźwięku. Takie z nas muzyczne nerdy <śmiech>.

My Own Abyss będzie mieć w tym roku 5 lat. Jesteście zadowoleni z tego, jak się rozwinęliście przez ten czas? Czy jednak macie niedosyt i chęć na więcej?

Paweł: Ogólnie jesteśmy zadowoleni, ale zdecydowanie czujemy duuuuży niedosyt. Wolałbym w tym czasie zrobić sporo więcej. Patrząc na to, jak się rozwinęliśmy czy pod względem muzycznym czy też organizacyjnym, to mogę śmiało powiedzieć, że jestem z tego zadowolony. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia chociażby takie jak organizacja trasy, praca nad albumem i tej wiedzy nikt nam nie odbierze.

Mopson: Gdybym miał porównać nasze początki a obecne czasy, to moim zdaniem niebo a ziemia. Zwiedziliśmy koncertując większość Polski, poznaliśmy masę wspaniałych osób i daliśmy o sobie znać na lokalnej scenie, dlatego jestem zadowolony z tego, w jakim kierunku to wszystko poszło. Oczywiście… To dopiero początek!

Chcecie coś powiedzieć na zakończenie?

Paweł: Nie traćcie nadziei w tych trudnych dla nas wszystkich czasach. Bądźcie zdrowi i wspierajcie polskie kapele, bo na scenie mamy wiele utalentowanych zespołów, które potrzebują Waszej pomocy. Jak będzie można, to wpadajcie na ich  koncerty i kupujcie merch, bo to najlepsza forma bezpośredniego wsparcia dla kapel. Mamy nadzieję, że już niedługo wszyscy spotkamy się na koncertach.

Mops: Nie zwariujcie – z wiadomych względów.

Bardzo dziękuję za Wasz czas 🙂

Paweł: My również dziękujemy, miło się z Tobą rozmawiało. Dla nas to była sama przyjemność 🙂

Mopson: Dzięki, do zobaczenia pod sceną – miejmy nadzieję – już niedługo!

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments