Jeden z największych rockowych zespołów świata, AC/DC, zawdzięcza swoją sławę właśnie jemu. Był nie tylko założycielem, ale też motorem napędowym i sercem grupy. Choć odszedł dwa lata temu, Malcolm Young na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Tego brzmienia nie da się pomylić z niczym innym. Kiedy słyszysz AC/DC, od razu wiesz, że to oni. Ich geniusz tkwi w prostocie. Nie ma skomplikowanych tekstów, ani gitarowych solówek. Jest za to riff. Potężny, mechaniczny i rytmiczny niczym metronom. Tak grać potrafił tylko Malcolm Young. To on stworzył rozpoznawalne na całym świecie brzmienie. Sam jednak nie był tak charakterystyczny jak jego muzyka. Trzymał się raczej w cieniu, pozwalając błyszczeć swojemu bratu, razem z którym założył zespół. Podczas koncertów to właśnie Angus przykuwa uwagę publiczności. Niezwykle energetyczny, tańczący w charakterystyczny dla siebie sposób i mimo podeszłego wieku wciąż ubrany w chłopięcy mundurek szkolny, będący jego znakiem rozpoznawczym. Malcom na scenie był postacią drugoplanową, ale poza nią grał pierwsze skrzypce. Pisał utwory i podejmował najważniejsze decyzje. AC/DC takie, jakie znamy, jest jego dziełem i zasługą. I chwała mu za to po wsze czasy!
For those about to rock
Malcolm Young urodził się 6 stycznia 1953 w Glasgow. Gdy skończył dziesięć lat, jego rodzina przeprowadziła się do Australii, gdzie wraz z bratem założył zespół AC/DC. Jedną z nielicznych grup rockowych, której liderem nie jest wokalista, a gitarzysta rytmiczny do spółki z głównym gitarzystą. Formację braci Young wyróżnia jeszcze jedno. Spektakularny sukces jaki odniosła. AC/DC należy do ścisłej czołówki najlepiej sprzedających się zespołów na świecie. Ich kariery nie zachwiała nawet śmierć pierwszego wokalisty Bona Scota w 1980 roku. Szybko zastąpił go Brian Johnson i już pierwsza nagrana z nim płyta, stała się najpopularniejszą w hitorii grupy i muzyki.
Żaden kolejny album nie powtórzył sukcesu Back in Black, ale marka jaką wyrobili sobie Malcolm i Angus Young, wciąż jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych i najpopularniejszych na świecie. Po czterdziestu sześciu latach działalności, AC/DC wciąż koncertuje i wciąż zapełnia cale stadiony. Przynajmniej tak było do tej pory. Nawet kiedy Johnson musiał zrobić przerwę, by ratować słuch i zastępował go Axl Rose, trasa koncertowa i tak została wyprzedana. Bo byli oni. Malcom i Angus Young. Jak będzie teraz? Czy bez Malcolma, który zmarł dwa lata temu z powodu demencji, wciąż można mówić o AC/DC?
Wszystko wskazuje na to, że można. To już pewne, że zespół przygotowuje się do wydania nowej płyty i trasy koncertowej. Pojawi się na nich nie tylko Brian Johnson, ale również Malcolm Young. W dodatku ma być obecny bardziej niż tylko duchem. Oprócz znanych nam dobrze utworów, zostawił po sobie również dziesiątki materiałów nagranych z Angusem, których nigdzie nie opublikowano. Czas tych kompozycji dopiero nadchodzi. Pojawią się na nowej płycie i zabrzmią na wielkich stadionach. Choć wykonywane przez bratanka Youngów, Steviego, wciąż należeć będą do Malcolma. Trochę tak, jakby wciąż z nami był. I w pewnym sensie jest, bo legendy nie umierają nigdy, a Malcolm Young był nią za życia, jest teraz i długo jeszcze będzie.
Malcolm Young,mal
WE SALUT YOU!