Po wyprzedanej trasie z materiałem z albumu Zalewski Śpiewa Niemena Krzysztof Zalewski wziął chwilę przerwy, by z początkiem marca wyruszyć w kolejne tournee po Polsce!
Trzecim przystankiem na wiosennej trasie Krzysztofa Zalewskiego było miasto Kopernika – Toruń. Muzyk 7 marca dał show w ACKiS OdNowa. Trasa obejmująca marzec i kwiecień kontynuuje promocję albumu Złoto, który ukazał się w 2016 roku. Potwierdza to meduza, która pierwszy raz pojawiła się w oprawie tego krążka i od tamtej pory pojawia się w formie wielkiego tła na występach muzyka. Słychać to również na koncertach – na setliście dominują bowiem utwory ze Złota. Choć zespół nieco odświeżył znane już wszystkim złote utwory, czuć w powietrzu lekkie zmęczenie materiału. To jednak 2 i pół roku od jego premiery…
Nieco świeżości
Żeby jednak nie zanudzić siebie i publiki do listy utworów dołączonych jest kilka numerów z Zeliga oraz z niemenowskiego krążka. Przy zeszłorocznym niepodważalnym sukcesie Męskiego Grania, któremu Zalewski przewodniczył, nie mogło zabraknąć singla orkiestry – Początku. Ten zestaw ładnie podsumowuje dotychczasowe osiągnięcia Zalewskiego! Ale ale, Męskie Granie było w lato, a teraz mamy prawie wiosnę. Wraz z ciepłym frontem przyszły nowe utwory! Zespół zagrał świetnie bujającego Kuriera stworzonego na potrzeby filmu o tym samym tytule w reżyserii Władysława Pasikowskiego. Największą i najmilszą moim zdaniem niespodzianką okazało się odegranie zupełnie nowego utworu w języku angielskim. Utwór na tyle nowy również dla samego Krzyśka, że odegrany z kartki oświetlanej latarką przez jednego z ochroniarzy. Po wykonaniu numeru muzyk przyznał, że bardzo chciał dostarczyć, zgodnie z obietnicą, nowych muzycznych doznań toruńskiej publiczności. Swoją drogą… czy znaczy to, że po dużym sukcesie w Polsce z polskim materiałem, tym razem muzyk celuje również w zagraniczną publiczność? Dowiemy się tego prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Oprócz anglojęzycznego autorskiego utworu pojawił się też cover utworu Killer Adamskiego & Seal’a. Niestety zabrakło jednego z klasyków, który pojawiał się zazwyczaj na bis – utworu Kiss Prince’a. Autor miał go na setliście, jednak nie było drugiego bisu, więc nie został wykonany. A szkoda, bo Zalewski robił przy nim świetne mini show w formie solo actu.
Mocna czwórka się należy
Cały występ oceniam pozytywnie. Zalewski i zespół ani wokalnie, ani instrumentalnie nie zawodzą. Czwórkę chłopakom za ten koncert stawiam ze względu na to, że jednak byłam na ich wielu koncertach i momentami znałam kwestie, które mówił Krzysiek na pamięć. A powtarzalności kwestii bardzo nie lubię. Bo na przykład… ile można słuchać o ugniataniu głowy Matki Ziemii i o obserwujących to kosmitach? Jednocześnie rozumiem, że ktoś kto Zalewskiego live doświadczył po raz pierwszy mógłby ocenić koncert na piątkę. I super! Sama niestety drugiego pierwszego razu na jego koncercie mieć już nie będę.