Natasza Urbańska to polska piosenkarka i aktorka. Powróciła po paru latach ciszy dość niespodziewanie z singlem o tytule Nieuchronne. Powody poznacie czytając ten wywiad.
Powróciła pani z nowym, muzycznym kawałkiem czyli singiel Nieuchronne. Dlaczego pani fani musieli tak długo czekać?
Długo dojrzewałam do tej płyty oraz nabierałam odwagi do tego, aby stworzyć autorski materiał. Przez lata występowania na scenie teatru i bycia odtwórcą, wreszcie mogłam wyjść z powierzonych ról i wejść we własną. To chyba moment ukończenia czterdziestego roku życia. (śmiech) Wiem czego chcę i nie oglądam się za siebie.
Utwór zapowiada nowy rozdział w pani twórczości. Czy może pani powiedzieć coś więcej? Jaki dokładnie jest, bądź będzie, ten rozdział?
Dla mnie ekscytujący. (śmiech) Mam nadzieję, że dla mojego słuchacza również. Daję siebie na talerzu i nie zamierzam iść z prądem. Płyta, którą tworzymy z Sampler Orchestra – producenci płyty – jest wynikiem spotkania trzech osób, których energia kliknęła od tak! To wielkie szczęście, że znaleźli się na mojej drodze. To spójna i konsekwentna zabawa bluesem. Chłopaki wykorzystali moje muzyczne korzenie i osadzili je w przyszłości.
O czym Nieuchronne opowiada?
Utwór Nieuchronne opowiada o zagubieniu w świecie zdominowanym przez sztuczny świat Internetu, świat, gdzie relacje międzyludzkie są zagłuszane i tym samym wypierane przez social-media. O szukaniu na nowo bliskości z drugą osobą, o budowaniu relacji z najbliższymi – gdzie zwykły dotyk, uśmiech czy czas spędzony razem staje się niezwykły. Tylko razem stajemy się pełniejsi, silniejsi wobec coraz bardziej agresywnego świata.
Czy współpraca z Sampler Orchestra – Stanisław Koźlik i Paweł Moszyński – jest dobrze przez panią wspominana?
Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała jej wspominać… że ona będzie zawsze trwała. (śmiech) Chłopaki są mistrzami, niezwykle kreatywni – ale i stanowczy artyści. Cały czas pracujemy w studio i szlifujemy płytę, której premiera będzie w przyszłym roku.
Chciałabym zapytać o wybranej drodze przez panią – jest ona niezależna, a więc jest pani swoim własnym wydawcą. Co panią skłoniło do podjęcia takiej decyzji? Czy chodzi tutaj, również, o pandemię koronawirusa – która utrudniła pracę wielu artystom?
Przez lata mojej pracy w show-biznesie, słyszałam wiele pomysłów tak zwanych “na Nataszę”. Od wydawców, PR-owców i tak dalej. Głównym kluczem wielkich wytwórni jest konieczność nagrywania utworów, które zagra radio. Oczywiście, w między czasie, takie utwory powstały, nagrałam parę kawałków stworzonych przez wybitnych producentów, ale wszystkie wylądowały w szufladzie. To nie byłam ja… Postawiłam więc na niezależność i wraz z moim teamem stawiamy na muzykę. Po prostu. Jak tylko świat pozwoli to wskakujemy na scenę. Ruszamy w niekończącą się trasę! (śmiech)
Oby tak było, bo pomysł z niekończącą się trasą koncertową jest bardzo fajny! (śmiech) Nawiązała pani kolejną współpracę, tym razem z Agorą. Jak do tego doszło?
Agora jest moim dystrybutorem. Uwielbiam artystów, z którymi współpracują, mają też świetną ekipę – zawsze gotową do pomocy! To dla mnie zaszczyt z nimi pracować.
Jaki będzie kolejny pani krok? Jeszcze jeden singiel, EP-ka, a może cały album?
Jeszcze w tym roku odbędzie się premiera kolejnego singla. Nie zwalniam tempa, pracuję nad paroma projektami internetowymi. No i album! Tak! W przyszłym roku.