Nazywana „objawieniem muzycznym tego roku”. Niedawno wyjechała na studia do Stanów, aby studiować wokal jazzowy. Caroline Jop – pochodząca z Warszawy wokalistka niedawno zadebiutowała płytą Venstrem (z łac. wnętrzności). Jak prezentuje się ten debiut?
Piosenki na Venstrem możemy podzielić na te w języku polskim i te śpiewane po angielsku. Osobiście wolę te anglojęzyczne – są dla mnie przyjemniejsze w odbiorze i wolę słuchać ich, niż tych w języku ojczystym.
Na Venstrem Caroline wyjaśnia, czym jest dla niej samotność (na pierwszym planie):
„Samotność – dotkliwy i dokuczliwy stan, którego źródłem jest ogromny rozstrzał pomiędzy tym jakie relacje chcielibyśmy tworzyć, a tym, jakie w rzeczywistości tworzymy”.
Na swojej debiutanckiej płycie Caroline śpiewa również specjalnie dla kobiet – w piosence side effect:
“Ten utwór powstał, gdy w Polsce rozpoczął się strajk kobiet. Bardzo chciałam, aby w albumie znalazła się piosenka dedykowana wyłącznie kobietom. Chciałam dać w niej do zrozumienia, że my, kobiety, lubimy dobrze wyglądać nie dla kogoś, a głównie dla nas samych. Chcemy czuć się pięknie ze sobą, dla siebie, a to że czasem ubierzemy się ładnie na randkę, jest jedynie efektem ubocznym naszego świetnego samopoczucia 😉 ‘’.
A także rozlicza się z przeszłością:
„my dear m. – jest to utwór, który powstał w momencie mojego życia, w którym nie miałam absolutnie żadnej motywacji na nic. Dla mnie ta piosenka jest współczesną litanią, wołaniem o pomoc, prośbą, żeby ten stan bezwładu się już skończył, a moja motywacje do mnie w końcu wróciła”.
Na Venstrem nie zabrakło również utworu o strachu:
„strach – strach jest moim cieniem. Boje się zmian, nie znoszę zmian, nie lubię adaptować się do nowych sytuacji i środowisk. Piosenka powstała właściwie chwile przed moim wyjazdem do Stanów na studia, którego bałam się jak ognia. Przez mój własny strach byłam gotowa zrezygnować z mojego wyjazdu, a ta piosenka pozwoliła mi się pozbyć lęku, który był moim największym hamulcem”.
O uzależnieniu się od drugiej osoby – couldn’t get enough:
„Nienawidzę być zależna od innych, zwłaszcza gdy sama do tego doprowadzam. Dzięki napisaniu tej piosenki, nauczyłam się być zależną tylko i wyłącznie od siebie. Umiem słuchać siebie, doceniać siebie i przede wszystkim ufać sobie i swoim decyzjom”.
A o czym jest utwór kwiaty?
„kwiaty to metafora smutku, miłości i samotności. Utwór jest wyrazem niezgody na otaczającą nas rzeczywistość, w której jesteśmy właściwie całkiem sami”.
A jak jest muzycznie?
Venstrem to spokojny, popowy album. Wręcz się przez niego płynie – od pierwszych dźwięków aż do momentu, kiedy muzyka cichnie. Ani się człowiek obejrzy, a już następuje cisza.
Jednak sporym problemem, jaki mam z tą płytą, jest monotonność. Nie licząc podziału na języki, w których śpiewa Caroline, nie znajduję w tych utworach niczego wyróżniającego. To takie typowe piosenki lecące w radiu. Nie ma tu czegoś, na czym dałoby się zawiesić ucho. Nie ujmuję Karolinie talentu, bo głos ma całkiem przyjemny. Ale, nawet biorąc pod uwagę, że jest to jej debiut, to uważam, że można było zrobić ciekawszy i bardziej angażujący słuchacza album.
Może na co dzień nie słucham muzyki popularnej, jednak nadal jestem w stanie wskazać wielu artystów, którzy są w stanie porwać odbiorcę. Nie licząc takich ikon, jak Christina Aguilera lub Britney Spears, zdarza mi się posłuchać twórczości Lady Gagi, Katy Perry, Seleny Gomez, Demi Lovato, a z polskiego podwórka – Ewy Farnej, Sylwii Grzeszczak lub Margaret czy Cleo. Słuchając ich piosenek, potrafią powiedzieć, które bardziej mi podchodzą, które mniej. Które lubię, które nie. Przy Venstrem tego nie ma – utwory zlewają się w jedną całość i nie mają dla mnie czegoś, co pozwoliłoby mi powiedzieć: „O, ten utwór lubię!”, „Ten kawałek podchodzi mi bardziej, niż inne”.
Jeśli ktoś szuka spokojnego albumu do posłuchania w trakcie pracy przy biurku – to Venstrem nada się całkiem nieźle. Również sympatycy popowej muzyki mogą odnaleźć w nim coś dla siebie. Moim zdaniem – szału nie ma.
5/10
